Polska nie była i nie jest ojczyzną rytów. Przyniesiono je tu wraz z religią katolicką z Zachodu i Południa. Inne znów przybywały w ciągu wieków również z tamtych krajów. Przeszczepione na nasz teren, rozpoczynały one rozdział swej historii odmiennej, ciekawej, niemal zawsze dłuższej niż w krajach, z których pochodzą. Przykładem, który udokumentuje powyższe twierdzenie, jest historia pocałunku pokoju na polskim terenie. Badacz tych rzeczy znajdzie liczne opracowania w obcej literaturze. Pocałunek pokoju jest potężnym znakiem, którym posługiwano się zarówno w Kościele, jak i poza nim. W Polsce rozpoczyna on historię w momencie swego rozkwitu. Oto dowód z kroniki Galla; w 1080 r. Bolesław Śmiały musi uchodzić na Węgry. Na jego spotkanie wyjeżdża św. Władysław, król węgierski,
zsiadając dla uszanowania z konia. Tymczasem przeciwnie Bolesław nie miał zrozumienia dla uprzejmości łagodnego króla, lecz uniósł się w sercu zgubną pychą i dumą. Tego oto – powiedział – ucznia wychowałem w Polsce, tego jako króla osadziłem na Węgrzech. Nie godzi się, abym mu ja, jako równemu, cześć okazywał, lecz siedząc na koniu oddam mu pocałunek, jak któremukolwiek z książąt… Skąd wielką Bolesław na się ściągnął nienawiść Węgrów.
Dlaczego? – bo Węgrzy w XI w. doskonale rozumieli, że pocałunek pomiędzy monarchami oznacza uszanowanie, wzajemną równość i pokój. Przeciwnie, ten sam pocałunek udzielony z konia oznaczał nierówność, a w danym wypadku zniewagę. Król Bolesław obok niewątpliwych zalet, często zachowywał się nietaktownie, czym zrażał sobie ludzi. Gall opisuje zupełnie podobny wypadek, który zaszedł w Kijowie. Tym razem rzecz dzieje się w 1076 r.
Bolesława Szczodrego prosił król, którego (na Rusi) ustanowił, by wyjechał naprzeciw niego i oddał mu pocałunek pokoju dla okazania czci jego narodowi. Wprawdzie polski król zgodził się na to, ale ruski musiał dać, czego ów zażądał. Zliczywszy mianowicie ilość kroków konia Bolesława Szczodrego od jego stacji do miejsca spotkania, tyleż grzywien złota złożył mu Rusin. I bynajmniej nie zsiadając z konia, lecz brodę jego ze śmiechem targając, dał mu Bolesław ten dość kosztowny pocałunek.
Znowu te same sprawy: Izasław za królewski pocałunek gotów był drogo zapłacić, rozumiał bowiem jego znaczenie. Świadczą o tym współczesne zwyczaje feudalne: w czasie hołdu lennego suweren przysięgającemu wierność wasalowi odpowiadał pełnym znaczenia pocałunkiem. W nieobecności suwerena, wasal wyrażał swój hołd ucałowaniem zamków jego bramy. To wszystko należało do ceremoniału i było powszechnie zrozumiałe.
Istotnie, pocałunek jest bardzo wymownym znakiem i wcale nie przestał być rozumiany w dobie obecnej. Owszem jest jeszcze w powszechnym użyciu we wszystkich warstwach społeczeństwa polskiego i na pewno poza Polską. Tego rodzaju powitanie czy pożegnanie oznacza zawsze braterstwo i życzliwość. We Mszy św. sens tego znaku jest ten. sam, tylko zyskał nowe, teologiczne głębie. Ryt pocałunku pokoju w ramach Mszy św. stanowi właśnie przedmiot niniejszego studium. Jak się przedstawia w świetle dokumentów? Jakie są jego początki – drogi, którymi przybył do Polski? Jakie zastosowanie, etapy rozwoju, przemiany? Wreszcie, jakie ślady pozostawił w obyczajowości dzisiejszej? Źródeł na szczęście nie brak, trzeba je tylko zebrać, uporządkować i zrozumieć.
Uprzedzając ostateczną syntezę można powiedzieć, że w dobie średniowiecznej ryt był żywy, a w nowoczesnej – martwy. Naturalnie już bardzo dawno pojawiły się prognostyki upadku jak, przeciwnie, pewne przebłyski odnowy trafiają się i w XVII w. W porównaniu do Zachodu Europy, charakterystyczne są różnice w chronologii rytu w Polsce. Podczas gdy tam ginie on, właściwie w końcu XII w., w Polsce dzięki specyficznym warunkom miejscowym nie został nigdy usunięty zupełnie z Kościoła, chociaż wyraźnie traci na znaczeniu i na zrozumieniu przez kapłanów i przez lud.
W benedyktyńskim klasztorze
Pierwsza wiadomość o pocałunku pokoju w źródłach staropolskich trafia się już na początku XI w. Według relacji św. Brunona z Kwerfurtu (+ 1009), przy grobie męczenników kazimierskich (czy międzyrzeckich) powstał klasztor. Cenne więc pomoce przynosi znajomość Reguły benedyktyńskiej, którą tam praktykowano. Otóż, jest znaną rzeczą, że zawiera ona szereg ogólnych zwyczajów Kościoła. Między innymi, naznacza porządek, w jakim należy udzielać pocałunku pokoju w czasie Mszy św. Św. Brunon opisuje właśnie moment, gdy bracia podchodzili ad pacem. (To słowo znajduje się w Regule św. Benedykta). I wtedy brat Mojżesz, który rozpoczynał dopiero nowicjat, nieoględnie wywołał zamieszanie. Dalszy ciąg opowiadania nie należy do rzeczy. W każdym razie, ciekawy szczegół o pocałunku pokoju autor przytoczył tak, aby zorientować, o co tu chodzi.
Pocałunek pokoju, sposób podawania go w klasztorze był nieco odmienny niż w zwyczajach parafialnych i dlatego Mojżesz, stary kapłan, który co dopiero przywdział habit zakonny, pomylił porządek. Różnica polegała na tym, że mnisi zbliżali się do ołtarza, gdzie im udzielano pocałunku, podczas gdy świeccy podawali go sobie wzajemnie na swoim miejscu w kościele. Tyle można wnioskować z opowiadania. Zarazem pozwala to wyznaczyć przynajmniej jedną z dróg, którymi ryt przybywał do Polski. Św. Brunon wyraźnie powiada o braciach Janie i Benedykcie, że swoje księgi przynieśli z sobą z Italii, ze swego klasztoru. Przynieśli zresztą nie tylko owe księgi i Regułę św. Benedykta, ale i żywe zwyczaje, które na tym terenie zaszczepili. Taka była na pewno droga wielu zwyczajów chrześcijańskich do Polski. Niezależnie od tego, zwyczaj ten rozszerzał się wraz z niebenedyktyńską akcją apostolską. Wobec tak licznych wpływów nadreńskich na staropolskie zwyczaje religijne, trzeba zaznaczyć, że w wieku VIII i IX, pocałunek pokoju był tam jednym z przejawów udziału ludu we Mszy św..
Zresztą był on w użyciu nie tylko w czasie Mszy św.: wchodził także w skład liturgii chrztu, bierzmowania, ślubów małżeńskich itp. Słowo adorare i wszystkie pochodne mają źródłosłów ad–oro, to znaczy – do ust zbliżać, całować z uszanowaniem ręce, stopy, ołtarz, krzyż itp..
W liturgii ślubnej
W liturgii ślubnej miał pocałunek swoje stałe miejsce od czasów Tertuliana. Był to zwyczaj powszechny w Kościele. Są też świadectwa o jego istnieniu w polskim średniowieczu. Dobrze się stało, że rytuał ślubny w Polsce i wszystkie sprawy z nim związane zostały wzorowo opracowane. Kilka ciekawych wiadomości dostarczyły księgi liturgiczne płockie pochodzące z XIII–XV w. Błogosławieństwo związku małżeńskiego dokonuje się w czasie Mszy św. – przy czym w chwili, gdy udziela się pocałunku pokoju, nowożeńcy całują się wzajemnie. Nawet, jeśli obrzęd dokonuje się poza Mszą św., pocałunek małżonków jest jego nieodłącznym składnikiem. W rytuale z XV w. sytuacja jest zmieniona: kapłan błogosławi związkowi już po Mszy św., dlatego rubryka zakazuje młodym pocałunku i wyjaśnia zaraz przyczyny: nie są przecież jeszcze małżonkami wobec Kościoła.
W historii liturgii ślubnej w Polsce można by się cofnąć aż do końca XII w. Przybył tu wówczas legat papieski, Piotr z Kapui, i zarządził, aby odtąd zawierano związki małżeńskie w obliczu Kościoła. W braku innych wiadomości wolno by tu było zastosować metodę analogii i czerpać ją ze zwyczajów zachodnioeuropejskich, to jednak nie należy już wprost do przedmiotu.
W liturgii koronacyjnej
W liturgii Kościoła ryty uroczyste ułatwiają zrozumienie rytów prostych. Dlatego badacz zwraca się z wielką ciekawością do ceremoniału obrzędów ślubno–koronacyjnych króla Zygmunta I (Starego) z Barbarą Zapolską. Dokument ten zawiera wiele wzmianek o pocałunku pokoju i pozwala sobie uzmysłowić, jak on dokonywał się w najpełniejszym swoim przejawie.
Uroczystość miała miejsce na Wawelu 12 lutego 1512 r. – Zaślubiny te i połączona z nimi koronacja królowej, zostały wplecione w akcję Mszy pontyfikalnej. Pominie się tu oczywiście omawianie zaślubin i koronacji, bo przedmiotem zainteresowania jest Msza św. i pocałunek pokoju. W bogactwie przejawów trzeba dokonać selekcji, bo królowa w trakcie nabożeństwa całowała rękę prymasa, Ewangeliarz, pacyfikał, a przy Komunii św. ponownie rękę tego, który ją podawał, wreszcie już po nabożeństwie patenę i puryfikaterz. W zasadzie wszystkie te ryty w jakiś sposób wiążą się z pocałunkiem pokoju. Nawet ucałowanie Ewangelii współcześni nazywali pocałunkiem pokoju.
Najważniejsze w tym opisie jest pocałowanie pacyfikału i ręki podającego Komunię św. One wyznaczają w pewien sposób drogę owego pocałunku. Zastanawia bowiem szczególne słownictwo, którym posługują się liturgiści. Otóż czyta się nieraz o udzielaniu pocałunku, o przyjmowaniu go i podawaniu dalej, o tym także, że wychodzi on od ołtarza, a następnie tam powraca. Wszystkie te słowa odpowiadają pewnej rzeczywistości. Oto ryt omawiany zaczyna się od tego, że celebrans całuje ołtarz, jak by biorąc pokój, następnie podaje go diakonowi mówiąc: Pax tecum. Ten przyjmując pocałunek, zarazem oddaje go i odpowiada: Et cum Spiritu tuo. Wolno zatem powiedzieć, że pocałunek pokoju dokonał się w kręgu zamkniętym.
To samo, tylko na dłuższej drodze, dzieje się w czasie koronacji. Celebrujący prymas całuje wpierw ołtarz, następnie posyła pocałunek pokoju królowej. Jednak pośredniczy w tym asystujący biskup za pomocą specjalnego pacyfikału. Trzymając go w ręce, zbliża się do królowej i podaje do pocałowania ze słowami: Pax tecum…
Jaką drogą wróci obecnie pokój do celebransa? Otóż w czasie przyjmowania Komunii św. królowa ucałuje go w rękę, podobnie jak dziś jeszcze całuje się w pierścień udzielającego Komunię św. biskupa. W ten sposób dokonuje się powrót pocałunku pokoju do tego, który pierwszy go udzielił. Tak dopełnia się wzniosły ryt, który początkami swymi sięga czasów apostolskich. Uprzedzając rozważania nad symboliką pocałunku pokoju, trzeba tu wskazać pierwszeństwo Komunii z Kościołem przed Komunią Eucharystyczną. Ta sama wyżej omawiana sprawa pojawia się również wyraźnie w czasie koronacji cesarskiej, o której tak pisze Długosz w 1452 r.:
Papież podał Ciało Pańskie cesarzowi. Potem odebrał od cesarza pocałowanie w twarz. Dawał potem Komunię św. cesarzowej i przypuścił ją do ucałowania ręki. Potem diakonom, subdiakonom i wszystkim (…).
Biskup, względnie papież, reprezentuje tu Kościół cały, a pocałunek pokoju oznacza zjednoczenie i Komunię z Kościołem.
W takim ujęciu ryt pocałunku pokoju otrzymuje krąg zamknięty swej własnej logiki.
Fragment monografii Służba Boża w dawnej Polsce. Studia o Mszy Świętej
Paweł Sczaniecki OSB (1917–1998), benedyktyn z opactwa świętych Apostołów Piotra i Pawła w Tyńcu, proboszcz tyniecki, historyk liturgii, badacz dziejów tynieckiego opactwa. Wyniki jego badań w wielu dziedzinach do dzisiaj pozostają niezastąpione.
Fot. Archiwum Opactwa Benedyktynów w Tyńcu
Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.
Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.
To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!