Umieszczony przez 10:52 Medalik św. Benedykta, Ojcowie pustyni

Pierwsi mnisi i ich cześć dla krzyża. Pytanie o źródła tzw. Krzyża św. Benedykta

Zajmiemy się źródłami ze wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, aby lektura tekstów przyniosła nam częściowy choć wgląd w problem roli krzyża i sposobu jego rozumienia i oddawania czci przez pierwszych mnichów.

Każdej zatem godziny i każdej chwili niechaj glebę naszego serca orze pług Ewangelii, czyli ciągła pamięć o Chrystusowym krzyżu. Zdołamy wówczas zniszczyć w sobie siedliska dzikich zwierząt i kryjówki jadowitych wężów (Św. Jan Kasjan, fragment dzieła Rozmowy z Ojcami, tom 1).

Prowadząc niezwykle polemiczny dyskurs z krnąbrnymi Galatami, porwany żarem św. Paweł w pewnym momencie pisze: Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata. Bo ani obrzezanie nic nie znaczy, ani nieobrzezanie, tylko nowe stworzenie (Ga 6,14–15).

Chlubić się krzyżem… Czasownik, użyty tutaj przez Apostoła Narodów, jest dla niego typowy: na 36 razy, kiedy pojawia się w Nowym Testamencie, aż 34 razy w listach Pawłowach. I nie ma znaczenia, że Apostoł, wbrew temu, co właśnie odczytaliśmy, chlubi się nie tylko krzyżem, ale też i Achają i jej mieszkańcami – radykalne postawienie w centrum tajemnicy krzyża sprawia, że na Mękę i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa musimy patrzeć inaczej.

W tym kontekście rodzi się pytanie dotyczące krzyża w ogóle. Literatura odnosząca się do tego problemu jest ogromna, poniżej warto zasygnalizować podstawowe prace. Zawężając pole naszego zainteresowania i sięgając do starożytnej literatury monastycznej, szybko zobaczymy, że krzyż zajmuje w niej ważne miejsce. W naszym krótkim studium skupimy się przede wszystkim na źródłach literackich, które dostarczają nam informacji o roli krzyża w życiu pierwszych mnichów. Zajmiemy się źródłami ze wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, aby lektura tekstów przyniosła nam częściowy choć wgląd w problem roli krzyża i sposobu jego rozumienia i oddawania czci przez pierwszych mnichów.

Pytanie postawione w tytule odnosi się do znanych epizodów z drugiej księgi Dialogów św. Grzegorza Wielkiego, kiedy to święty papież opisuje, jak św. Benedykt posługiwał się w różnych sytuacjach znakiem krzyża. W pobożności chrześcijańskiej funkcjonuje znany od późnego średniowiecza, a rozpowszechniony w epoce nowożytnej, tzw. krzyż św. Benedykta. Trudno mieć wątpliwości, aby jednym ze źródeł, pewnie nawet i najważniejszym, były wzmianki św. Grzegorza o wielkiej czci, którą św. Benedykt krzyż darzył. Zobaczymy, czy we wcześniejszej literaturze spotykamy się z analogicznym stosunkiem do znaku naszego zbawienia.

Żywot św. Antoniego

Stałym punktem odniesienia dla badacza starożytnej literatury monastycznej musi być zawsze, obok Biblii rzecz jasna, Żywot św. Antoniego pióra św. Atanazego. Dlatego na samym początku przyjrzyjmy się temu, jak w tej, zdaniem von Harnacka, najbardziej niebezpiecznej książce, którą kiedykolwiek napisano, pojawia się kwestia znaku krzyża.

W Żywocie znaleźć możemy kilka fragmentów, w których pojawia się wątek krzyża. Próbując sklasyfikować te miejsca, co nie pozostanie bez wpływu na dalszy ciąg wywodu, możemy szybko zauważyć, że podzielić je można na trzy grupy.

W pierwszej św. Atanazy wkłada w usta Ojca mnichów naukę skierowaną do uczniów, gdzie wprost zachęca, aby nie ulegać lękowi przed demonami, ale w walce z nimi posługiwać się znakiem krzyża.

On zaś bardziej ich słuchał (tzn. tych, którzy przyszli go odwiedzić i rozmawiali z nim przez mur), niż zwracał uwagę na demony. Podchodził bliżej drzwi i prosił ludzi, aby odeszli i nie obawiali się. „W ten sposób bowiem – mówił – demony tworzą zjawy przeciw tym, którzy się boją. Wy przeżegnawszy się, idźcie odważnie. A ich zostawcie, niech się ze sobą bawią”. Odchodzili więc, obwarowawszy się znakiem krzyża.

Zwrot, który tłumaczka oddaje jako „przeżegnawszy się”, dosłownie po grecku ma sens „opieczętować się krzyżem”. Grecki termin „sphragis”, oznaczający pieczęć, w kontekście literackim można również odczytać jako podpis autora zapisany na początku bądź końcu dzieła, czasem ukryty, stanowiący zagadkę. Krzyż w dziele św. Atanazego istotnie stanowi zagadkowy podpis Boskiego działania w świecie, którego, jak za chwilę zobaczymy, nie rozumieją filozofowie pogańscy przybyli do Antoniego na dyskusję. Z kolei polski przekład brzmiący „obwarowawszy się znakiem krzyża” jest pięknym oddaniem greckiego wyrażenia oznaczającego zbudowanie wokół siebie muru krzyża (co ciekawe, koptyjska recenzja Żywota św. Antoniego zachowuje ten sam obraz). Święty Atanazy pokazał tym samym dwojaki wymiar, który przyjmuje krzyż: z jednej strony jest czymś, co identyfikuje, dotyka wnętrza człowieka i określa jego najgłębszą tożsamość i przynależność do samego Boga. Z drugiej strony krzyż jest tym, co zewnętrzne, jak twierdza, w której człowiek się chroni, niczym zbroja, którą przyodziewa do boju. Dodajmy, że najstarszym znanym nam autorem, który pisze wprost o znaczeniu się krzyżem, jest Tertulian. W swoim dziele O wieńcu pisze, że przed każdą czynnością chrześcijanin kreśli na czole znak krzyża.

Analogiczne dwa fragmenty znajdują się w nauce, którą św. Antoni miał wygłosić do swoich uczniów już po opuszczeniu twierdzy Pispir. Czytamy:

[Demony] straszą, wywołując majaki, przemieniają się i udają kobiety, dzikie zwierzęta, płazy, olbrzymy czy tłumy żołnierzy. Ale i tak zjaw tych nie należy się bać. Są bowiem niczym i giną bardzo szybko, szczególnie gdy ktoś obwaruje się wiarą i znakiem krzyża.

Jeśli więc przychodzą do was w nocy i chcą opowiadać o przyszłości lub mówią: My jesteśmy aniołami, nie wierzcie im, bo kłamią. Ani, jeśli wychwalają naszą ascezę i błogosławią nam, nie słuchajcie i w ogóle się ku nim nie skłaniajcie. Raczej przeżegnajcie siebie i dom i módlcie się, a zobaczycie, że znikną. Strachliwe są i bardzo się boją znaku krzyża Pańskiego, bo zaiste na nim Zbawiciel obnażył je i wystawił na hańbę.

Wreszcie w rozdziale 53 św. Antoni widzi dziwne zwierzę przysłane przez demony: przeżegnane zaczyna uciekać i umiera. Czytając te fragmenty, bez trudu zauważymy, że są rozwinięciem wątku z rozdziału 13. Kluczowy dla tej grupy tekstów jest nacisk na wykonywanie znaku krzyża jako swego rodzaju egzorcyzmu.

W drugiej nauce, mającej wszelkie cechy teologicznego dyskursu w duchu św. Atanazego, krzyż zostaje ukazany jako znak Chrystusa przewyższający mądrością wszelki pogański kult oraz filozofię.

Kiedy indziej znów przyszli do niego inni, których poganie uważali za mędrców, i chcieli, by im opowiedział o naszej wierze w Chrystusa. Próbowali dyskutować na temat kerygmatu o Boskim krzyżu, by go wyszydzić. Antoni odczekał chwilę i ulitowawszy się na początku nad ich niewiedzą, powiedział przez tłumacza, który dobrze przekładał jego słowa: „Co jest lepsze? Zgadzać się na krzyż czy przypisywać tym, których wy nazywacie bogami, cudzołóstwo i psucie dzieci? To, o czym my mówimy, jest znakiem męstwa i znamieniem pogardy śmierci. To, o czym wy mówicie, namiętnościami rozwiązłości.

Jak widzimy, następuje zmiana. Tym razem krzyż nie będzie osłabiał demonów, ale fałszywą mądrość gości św. Antoniego. Święty Atanazy mówi, że filozofowie chcieli wyszydzić „kerygmat o krzyżu”, czyniąc tym samym aluzję do tych, którzy w Wielki Piątek stali przed Ukrzyżowanym i szydzili z Niego i Jego Męki. Taka prezentacja dyskutantów św. Antoniego od razu ustawia ich na przegranej pozycji. Hagiograf podkreśla łagodność patriarchy wszystkich mnichów (być może aluzja do łagodności i słodyczy samego Chrystusa?) i przeciwstawia krzyż greckim, rzymskim i egipskim mitom, które, dodajmy, funkcjonowały przede wszystkim w tekstach literackich, ale nie odgrywały roli analogicznej do Biblii w świecie chrześcijańskim. Warto zaznaczyć, że św. Antoni używa krzyża jako metonimii: nie mówi „Chrystus” albo „Bóg”, ale „krzyż” i przez to rozumie to wszystko, co dokonało się dla naszego zbawienia. O ile w nauce skierowanej do odwiedzających go w Pispir mnichów znak Męki Pana był bronią przeciwko napaściom szatana, o tyle tutaj mamy do czynienia ze zwycięstwem dokonanym przez krzyż nad religią pogańską: krzyż bowiem, zdaniem Antoniego, wykazuje głęboką niemoralność tych wierzeń oraz męstwo Chrystusa i Jego uczniów. To przeciwstawienie jest rozwinięte dalej:

A cóż lepszego powiedzielibyście o krzyżu? Gdy źli ludzie knują spiski, krzyż trwa i nie obawia się żadnej śmierci. Czy opowiecie o błądzeniach Ozyrysa i Izydy, zasadzkach Tyfona, ucieczce Kronosa, pożeraniu dzieci i ojcobójstwach? To są wasze mądrości. Jakże więc szydzicie z krzyża, a nie podziwiacie zmartwychwstania? Przecież ci, którzy mówili o jednym, napisali także o drugim. Dlaczego mówiąc o krzyżu, milczycie o umarłych, którzy zostali wskrzeszeni, o ślepcach, którzy odzyskali wzrok, o paralitykach, którzy zostali uzdrowieni, o trędowatych, którzy zostali oczyszczeni, o chodzeniu po wodzie i innych znakach i cudach, które wskazują, że Chrystus nie był tylko człowiekiem, ale i Bogiem? Myślę, że jesteście bardzo niesprawiedliwi i nie przyjrzeliście się uczciwie naszym Pismom. Przyjrzyjcie się i zobaczcie, że to, co uczynił Chrystus, wskazuje, że był On Bogiem, który żył na świecie dla zbawienia ludzi. Powiedzcie więc i wy o waszej wierze. Cóż powiecie o niemych stworzeniach, oprócz tego, że są nierozumne i dzikie? Jeśli, jak słyszę, zechcecie mówić, że wy opowiadacie o tym w mitach, i przenośnie mówić będziecie o porwaniu Kory jako ziemi, o utykaniu Hefajstosa jako ogniu, o Herze jako powietrzu, i powiecie, że Apollo przedstawia słońce, a Artemida księżyc, Posejdon zaś morze, nie czcicie Boga, ale stworzeniom kłaniacie się zamiast Bogu, który wszystko stworzył. Jeśli bowiem stworzenie jest piękne (co dostrzegacie), powinniśmy to, co stworzone, podziwiać, ale nie ubóstwiać, żeby zamiast Stwórcy nie oddawać chwały stworzeniu. Teraz czas, by oddać cześć nie architektowi, ale domowi, który on stworzył, nie wodzowi, ale żołnierzowi. Jakiż powód podacie, abyśmy uznali, że krzyż godny jest pogardy?

Czytając te słowa, trudno nie przypomnieć sobie słów Hermiasza i jego Satyry na filozofów pogańskich – środki retoryczne użyte w cytowanym fragmencie, jak i przez apologetę piszącego zapewne z końcem II w., są bardzo podobne: nie tylko reductio ad absurdum, ale także zwykła satyra, wyśmianie przeciwnika. Zwróćmy uwagę, że św. Antoni toczy spór z filozofami, miłośnikami mądrości, sam, co podkreśla Atanazy, będąc niewykształconym. Musimy pamiętać, że w IV w. w dalszym ciągu „bycie wykształconym” oznaczało w pierwszym rzędzie znajomość literatury klasycznej i retoryki. Antoni rezygnuje świadomie z takiego wykształcenia, za podstawę swej mądrości biorąc kerygmat o krzyżu Chrystusa. W tym też duchu Patriarcha Wszystkich Mnichów kontynuuje swój wywód.

Wy piękną mową nie przeszkodzicie nauce Chrystusa, my zaś, wzywając Chrystusa ukrzyżowanego, wyganiamy wszystkie złe duchy, które wy czcicie jako bogów. A gdzie stanie znak krzyża, osłabnie i zniknie magia, i nie będą działać czary. Powiedzcie więc, gdzie są teraz wasze wyrocznie? Gdzie magia Egipcjan? Gdzie wizje magów? Czy nie skończyło się to wszystko i nie osłabło, gdy nastał krzyż Chrystusa? Czy on jest godny wzgardy, czy raczej to, co przez niego pokonane, okazało się słabe? Bo zadziwiające jest i to, że wiara wasza nigdy nie była prześladowana, ale ludzie w każdym mieście ją szanują, chrześcijan zaś prześladuje się. A jednak to nasza wiara, a nie wasza, kwitnie i rozwija się. Wiara, którą się wysławia i której się broni, ginie, a wiara w Chrystusa i nauka, którą wyszydzacie i którą władcy często prześladują, wypełnia ziemię. Czy kiedyś tak rozbłysło poznanie Boga? Czy kiedyś tak objawiła się roztropność i cnota dziewictwa? Czy śmierć była kiedyś tak wzgardzona, jak od czasu krzyża Chrystusa? Co do tego nikt nie ma wątpliwości, widząc męczenników, którzy ze względu na Chrystusa gardzą śmiercią, widząc dziewice Kościoła, które ze względu na Chrystusa zachowują swe ciała czyste i bez skazy.

W trzeciej grupie, pod koniec całej dysputy z odwiedzającymi go filozofami, św. Antoni znakiem krzyża uzdrawia dziecko, do czego jego goście nie są, jak się okazuje, zdolni. Mnich zachęca ich do użycia magii i sylogizmów, co oczywiście nie może przynieść żądanego skutku. W tle tej ostatniej opowieści pobrzmiewa biblijne echo drwin, którymi darzył proroków Baala Eliasz na Karmelu.

W ten sposób narracja o krzyżu została przez św. Antoniego domknięta: z jednej strony jest on narzędziem do walki z szatanem (pierwsza grupa tekstów), pokazuje moc Bożą i daje siłę do prawdziwej cnoty, przynosząc zbawienie (druga grupa tekstów) i wreszcie poprzez niego chrześcijanin może uczestniczyć w cudotwórczej mocy samego Chrystusa (ostatni tekst). Przekaz Żywota jest zatem ważny, ponieważ pokazuje miejsce znaku krzyża w ówczesnej praktyce i myśli chrześcijańskiej. Z jednej strony jest czymś, co chroni i uzdrawia, ponieważ uobecnia moc Chrystusowej potęgi i stanowi zrozumiałe streszczenie wiary. Dziś moglibyśmy mówić, w łacińskim kontekście, nawet o działaniu quasi sakramentalnym.

Dodajmy na koniec, że topos głębokiej czci św. Antoniego Wielkiego wobec krzyża jak i jego walk z demonami i dysput z pogańskimi filozofami był tematem wypowiedzi także innych autorów. U Kasjana możemy przeczytać następującą historię.

O tym, że pomiędzy złymi duchami istnieją pewne różnice, dowiadujemy się także dzięki owym dwom filozofom, którzy oddając się magii, wielokrotnie doświadczali zarówno ich lenistwa, jak i niezwykłej siły i dzikiej złości. Wiemy, że filozofowie ci gardzili św. Antonim, uważając go za męża prostego i niewykształconego. Nie mogąc jednak dokuczyć mu inaczej, chcieli przynajmniej wypłoszyć go z pustelni za pomocą magii i szatańskich sztuczek. Z zazdrości, że codziennie przychodziły do Antoniego, jako do sługi Bożego, wielkie rzesze ludzi, nasłali na niego złośliwe duchy. On jednak, uczyniwszy na piersiach i na czole znak krzyża, oddał się żarliwej modlitwie. Skutek tego był taki, że mimo swej dzikości, demony nie odważyły się nawet zbliżyć do niego i nic nie wskórawszy, wróciły z powrotem.

Interesujące się wydaje, że zarówno św. Atanazy jak i św. Jan Kasjan wiążą bycie filozofem z uprawianiem magii.

Cześć oddawana krzyżowi

Czytamy też o czci, którą mnisi okazywali krzyżowi.

I tak Doroteusz pisze, że kłaniał się drzwiom swego starca jak się kłania krzyżowi. Jest to interesujące stwierdzenie. Po pierwsze, świadczy o tym, że przed krzyżem się kłaniano, chodzi zapewne o gest, który dziś określamy mianem wielkiej lub małej metanii (choć nie jest jasne, czy autor ma na myśli po prostu wizerunek krzyża, czy odnosi się do kultu relikwii Krzyża Świętego w nieodległej Jerozolimie – pamiętajmy, że Doroteusz mieszkał na południowym krańcu Palestyny, niedaleko świętego miasta). Po drugie, porównanie drzwi do krzyża zdaje się wskazywać na fakt, że tak jak drzewo było miejscem walki, cierpienia i zwycięstwa Chrystusa, tym samym dla owego starca była cela tak godna czci, że można była przed nią się pokłonić.

Kiedy św. Antoni wraz ze św. Amunem dokonali założenia Cel, drugiej osady monastycznej obok starszej Nitrii, jako znak, który miał pomóc określić lokalizację nowej osady dla jej pierwszych mieszkańców, był postawiony tam przez nich krzyż.

Krzyż stał się także integralnym elementem stroju mniszego. Czytamy o tym w licznych tekstach literackich.

Starzec mówił: „Kukulla, której używamy, jest znakiem niewinności. Wierzchnia szata, którą okrywamy ramiona i szyję, jest znakiem krzyża. Pas, którym przepasujemy się, jest znakiem męstwa. Postępujmy więc zgodnie z tym, co oznacza nasz habit. Jeśli więc będziemy czynić to wszystko ochoczo, nie zginiemy”.

Cytowany apoftegmat odnosi się do licznych programowych tekstów, których pochód rozpoczyna opis w Traktacie o praktyce ascetycznej Ewagriusza z Pontu. Ewagriusz widział w analabosie, czyli wierzchniej szacie skrzyżowanej na plecach, ów symbol krzyża. Możliwe, że łaciński redaktor apoftegmatów, nie znając do końca wyglądu mniszego stroju nad Nilem, po prostu się pomylił. Doroteusz z Gazy pisze z kolei o tajemniczym purpurowym znaku, który mnisi nosili na tunice i który miał odnosić się do Męki Pana i purpurowego płaszcza, którym został okryty, aby Go wyszydzić. Czy miał on kształt litery T? Czy miał formę krzyża? Doroteusz nie pisze tego wprost, ale wydaje się taki właśnie kształt czymś wysoce prawdopodobnym. Dla potwierdzenia tej intuicji można przytoczyć świadectwo Palladiusza, który twierdzi, że Pachomiusz kazał naszyć na kukulle swoich mnichów purpurowy znak krzyża.

Na koniec przytoczmy historię mniej budującą. Zdarzało się, że ów święty znak miał być nadużywany. Kasjan opisuje następujące wydarzenie:

Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. To ostatnie zdanie niektórzy mnisi nad wyraz surowi i pałający żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu, pojmowali aż tak dosłownie, że sporządzili sobie drewniane krzyże i nieustannie nosili je na ramionach, wzbudzając tym u ludzi raczej śmiech zamiast zbudowania.

Obraz jest chyba zbyt groteskowy, aby był prawdziwy. Pamiętajmy, że Kasjan był przeciwnikiem dosłownej egzegezy i modlitwy obrazami (podobnie zabawne historie opisuje odnośnie do tego zagadnienia w Rozmowie X). Ostrzegające sformułowanie o niebezpieczeństwie sprowadzania tekstu ad litteram, każe tutaj widzieć raczej ilustrację zagrożenia niż zapis wydarzenia. Całkiem możliwe, że pisząc o owym zdarzeniu, po prostu dmuchał na zimne, chcąc przestrzec swoich czytelników przed dosłownym traktowaniem nakazów Pisma Świętego. Być może podobnie myślał Doroteusz z Gazy, gdy pisał:

Mamy także szkaplerz. Leży on na kształt krzyża na naszych ramionach, a to oznacza, że nosimy na ramionach znak krzyża, jak mówi Pan: Weź krzyż swój i idź za Mną. A cóż to jest krzyż, jeśli nie doskonałe umartwienie, które sprawia w nas wiara w Chrystusie?

Czynienie znaku krzyża

Czytając Żywot św. Antoniego zaobserwowaliśmy, że Patriarcha Wszystkich Mnichów zachęcał swych uczniów do żegnania się i błogosławienia znakiem krzyża. Wątek ów znajdujemy również w innych źródłach.

Ewagriusz z Pontu zachęca do tego, aby wychodząc z celi, przeżegnać się, co wydaje się być prostym nawiązaniem do nauk św. Antoniego.

Kiedy zaś wychodzisz ze swojej celi, najpierw uczyń na czole znak krzyża i powierz Bogu w duchu swój zamiar. A w [taką] zbroję przyodziany, idź drogą, naznaczony krzyżem i z ufnością w sercu.

Pontyjczyk potem kontynuuje, przywołując obraz żołnierza:

Zauważmy, że ci, którzy zajmują się żołnierskim rzemiosłem, zawieszają w swoich domach miecze, włócznie, tarcze i pancerze, aby w ten sposób pokazać swoją służbę. Nam zaś dał Bóg broń, która nie została wykonana ani ze złota, ani ze srebra, ani ze spiżu, ani z żelaza, ale z dobrej woli i nieskażonej wiary. Tę zatem broń zawieś na ścianach swojej celi i przy swoim łożu, i przy swoim stole.

Możliwe, że Ewagriusz pisze tutaj o ozdabianiu wnętrza celi znakami krzyża (znamy z badań archeologicznych takie przedstawienia), bądź cytatami z Pisma Świętego, która to praktyka, choć dla późniejszego okresu, również jest poświadczona przez znaleziska archeologiczne.

Na koniec Pontyjczyk pisze wprost na temat błogosławienia posiłku.

A kiedy będziesz tam przebywał, aby połamać placek i pić kielich, dopóty nie jedz i nie pij napoju, dopóki nie uczynisz nad nimi znaku krzyża. Jeśli bowiem uczynisz to z wiarą, nie spadnie na ciebie żadna zguba od nieprzyjaciela.

Niepokojąca może się wydawać uwaga, jakoby poprzez spożywanie jedzenia niepobłogosławionego mogła spotkać człowieka krzywda ze strony demona. Tak duża podejrzliwość wobec jedzenia kojarzy się bardziej z kręgiem enkratyckim. Omawiany traktat dotarł do nas jedynie w recenzji syryjskiej i możliwe, że wątpliwe zdanie jest dopisaną przez syryjskiego redaktora glosą. W każdym bądź razie tekst jest unikalnym przykładem zachęty do błogosławienia jedzenia i napoju.

Skądinąd wiemy, że znak krzyża był obecny w praktyce Ewagriusza. Palladiusz opisuje następujące zdarzenie:

Innego znów dnia zginął klucz od kościoła; Ewagriusz uczynił znak krzyża nad zamkiem, wezwał imienia Chrystusa i naciskając ręką klamkę, otworzył drzwi.

W traktacie O różnych rodzajach złych myśli Pontyjczyk radzi z kolei:

Nienaturalnie rozwierając usta czuwających, demony wywołują ziewanie i kurcząc się, dostają się do wnętrza ust. Lecz do dzisiaj nie rozumiałem tego, chociaż często doznawałem tej samej rzeczy. Usłyszałem zaś o tym od świętego Makarego (zapewne chodzi o św. Makarego Wielkiego), który powiedział mi i przytoczył na dowód [zwyczaj], że ziewający znaczą usta znakiem krzyża, według starej niewyjaśnionej tradycji. Tego wszystkiego doznajemy przez to, że nie czuwamy i nie oddajemy się z uwagą czytaniu ani nie pamiętamy o tym, że czytamy święte wyrocznie Boga Żywego.

Obydwa teksty są ciekawe, ponieważ w pierwszym krzyż otwiera, a w drugim zamyka drzwi: kościoła i serca ludzkiego przed demonem. Uwaga o „starej i niewyjaśnionej tradycji” jest zastanawiająca: jej wyjaśnienia nie znał zatem nawet św. Makary Wielki, który wszak należał do jednego z pierwszych pokoleń. Czy zatem owo żegnanie ust wywodziłoby się jeszcze z tradycji przedmonastycznej?

Czasami jednak widzimy, że znak krzyża mógł być mniej lub bardziej skuteczny.

Kiedyś wielu starców przyszło odwiedzić abba Pojmena. A oto ktoś spośród jego krewnych miał dziecko, którego główkę złe moce wykręciły twarzą do tyłu. Ojciec dziecka, widząc gromadę starców, przyniósł je i usiadł na zewnątrz pustelni, i płakał. Zdarzyło się, że pewien starzec wchodził właśnie, a widząc go, zapytał: „Człowieku, czemu płaczesz?” On odrzekł: „Jestem krewnym abba Pojmena, i oto na moje dziecko przyszło takie nieszczęście: chciałem je przynieść do starca, ale się boję, bo on nas nie chce widywać. I jeśli teraz się dowie, że ja tu jestem, każe mnie odpędzić. Ja jednak, widząc, że was tu tylu przyszło, ośmieliłem się przyjść także. Teraz więc, abba, jeżeli zechcesz, zmiłuj się nade mną i zanieś dziecko do środka, i pomódlcie się nad nim”. Starzec zabrał dziecko i wszedł z nim do środka, a tam postąpił przemyślnie: nie zaniósł go od razu do abba Pojmena, ale zaczynając od najmłodszych braci, prosił: „Przeżegnajcie to dziecko”. I gdy tak każdy z kolei robił nad dzieckiem znak krzyża, na ostatku doszedł i do abba Pojmena. Ten wzbraniał się, prosili go jednak, mówiąc: „Ojcze, jak wszyscy, tak i ty”. Westchnął więc, wstał i zaczął się modlić, mówiąc: „Boże, uzdrów swoje stworzenie, aby nie pozostało pod władzą nieprzyjaciela”. I przeżegnał je, a ono natychmiast zostało uleczone i oddano je ojcu zdrowe.

Krzyż jako miejsce ucieczki, przedmiot tęsknoty i ideał

Powiedział także: „Skarbem mnicha jest posłuszeństwo. Kto je zdobył, tego Bóg wysłucha: taki swobodnie stanie przed Ukrzyżowanym, bo ukrzyżowany Pan stał się posłuszny aż do śmierci”.

W literaturze spotykamy często motyw krzyża, lub Ukrzyżowanego, którego mnich nosi w swym sercu jako miejsce ucieczki, przedmiot tęsknoty bądź ideał życia.

Pojawia się też topos mnicha jako ukrzyżowanego łotra.

Mówił ktoś do abba Jana Persa: „Tyle trudu zadaliśmy sobie dla Królestwa Niebieskiego: czy też je naprawdę posiądziemy?” I odrzekł starzec: „Ja wierzę, że posiądę górne Jeruzalem, o którym napisano, że jest w niebie. Prawdomówny jest Ten, który je obiecał: czemu miałbym nie wierzyć? Oto stałem się gościnny jak Abraham, łagodny jak Mojżesz, poświęcony jak Aaron, wytrwały jak Hiob, pokorny jak Dawid, samotny jak Jan [Chrzciciel], skruszony jak Jeremiasz, nauczający jak Paweł, wierny jak Piotr, mądry jak Salomon… a jak łotr na krzyżu wierzę, że Ten, który z właściwej sobie dobroci dał mi te wszystkie łaski, da mi także i Królestwo”.

Jan Pers wylicza w tym tekście biblijne ikony cnót. Możemy się dowiedzieć dzięki temu, gdzie i jak mnisi szukali wzorców postępowania. Co więcej, wydaje się, że pragnęli, aby ich życie stało się odzwierciedleniem konkretnych wydarzeń z Pisma Świętego tak, aby Pismo zostało zrealizowane, aby wydarzyło się wszystko ponownie. Ciekawe jest stwierdzenie końcowe, kiedy abba porównuje się do łotra wiszącego na krzyżu. Tak, mnich cierpi, ale jest świadom swoich grzechów i wyznaje na końcu, że wszelkie dobro osiągnął nie własnym wysiłkiem, ale zostało mu ono dane przez Boga. Tę myśl, że to nie ludzki wysiłek, ale Pan jest dawcą łaski, potwierdza abba Ksantias.

Powiedział abba Ksantias: „Łotr wisiał na krzyżu, a za jedno słowo został usprawiedliwiony; Judasz zaś należał do grona apostołów, a w ciągu jednej nocy stracił owoce wszystkich swoich trudów i spadł z nieba do piekła. Dlatego niech się nikt nie przechwala swoimi dobrymi uczynkami; bo wszyscy, którzy ufają sami sobie, upadają”.

W apoftegmatach często spotykamy się z krytyką widzeń. Tym bardziej interesujący jest poniższy fragment.

Opowiadał abba Józef, że abba Izaak mówił: „Siedzieliśmy kiedyś u abba Pojmena i zobaczyłem, że on wpadł w ekstazę; a ponieważ miałem do niego wielką śmiałość, upadłem przed nim na twarz i błagałem go: «Powiedz mi, gdzie byłeś». Odpowiedział: «Mój duch był tam, gdzie święta Bogarodzica Maryja stała i płakała pod krzyżem Zbawiciela: a ja chciałbym zawsze tak płakać»”.

W tym wypadku trudno orzec, czy chodziło o widzenie (abba Pojmen porwany w ekstazie?), czy raczej o głębokie przeniknięcie ducha świętego mnicha przez biblijny obraz, w tym wypadku urywek z Ewangelii wg św. Jana. Istotą przesłania Pojmena jest jednak nie apologia wizji, lecz łez: „chciałbym zawsze tak płakać”, ponieważ, o czym wiemy skądinąd, istotą powołania monastycznego jest penthos, żal za grzechy i pokuta. W tym wypadku wzorem jest Matka Boża Bolesna, później w tradycji wschodniej nazywana Kruszycielką twardych serc.

Podsumowanie

Śledząc obecność krzyża w najstarszej literaturze monastycznej, wyróżniliśmy najbardziej charakterystyczne cechy badanego materiału. Tym, co wydaje się być najtrwalsze, bo i pojawia się w przywołanych na początku scenach z Dialogów św. Grzegorza Wielkiego, jest posługiwanie się znakiem krzyża jako rodzajem egzorcyzmu i obrony przed wszelkim złem. Popularność takiej praktyki zdaje się wynikać z ogromnego autorytetu, którym na Zachodzie cieszył się św. Antoni Wielki. W kontekście Reguły św. Benedykta temat krzyża nie pojawia się w ogóle, o ile pominiemy wszelkie uwagi o błogosławieństwach, których w tekście Reguły jest całkiem sporo, a które były wykonywane zapewne poprzez nakreślenie znaku krzyża. Brak natomiast wzmianek, charakterystycznych dla Wschodu, o symbolice krzyża na odzieniu mnicha bądź świadectw mówiących wprost o czci wobec krzyża i Ukrzyżowanego. Możemy powiedzieć, że przed łacinnikami tajemnica ta była wciąż do odkrycia i stała się bardziej udziałem Zachodu wraz z piśmiennictwem św. Bernarda z Clairvaux i działalnością zakonów żebraczych.


Fragment czasopisma Cenobium, które powstało w ramach Instytutu Monastycznego działającego przy Opactwie Benedyktynów w Tyńcu


Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Autor książki na temat ośmiu duchów zła Pomiędzy grzechem a myślą oraz o praktyce modlitwy nieustannej Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie. Redaktor naczelny projektu „Filokalia”.

(Visited 792 times, 1 visits today)


Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.

Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.

To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!

Zamknij