Umieszczony przez 10:46 Święty Benedykt i jego Reguła

Rozważania nad „Regułą” św. Benedykta / część 2

Na samym początku Benedykt mówi, że zażyłość z Bogiem pojawia się wtedy, kiedy serce człowieka zapragnie jakiegoś dobra: „gdy coś dobrego zamierzasz uczynić”.

Przejdźmy do kolejnego fragmentu Reguły św. Benedykta:

Przede wszystkim, gdy coś dobrego zamierzasz uczynić, módl się najpierw gorąco, aby On sam to do końca doprowadził. Wówczas, skoro raczył nas już zaliczyć do grona swoich synów, nie będzie musiał kiedyś się smucić naszymi złymi postępkami. Posługując się dobrem, jakie w nas złożył, powinniśmy zatem zawsze być Mu posłuszni, bo w przeciwnym razie mógłby nas nie tylko wydziedziczyć, jak rozgniewany Ojciec swoich synów, lecz także jak groźny Pan, obrażony naszą nikczemnością, wydać na wieczną karę sługi niegodne, gdyż nie chcieliśmy iść za Nim do chwały (RegBen Prol 4–7).

Tak jak powiedzieliśmy poprzednim razem tekst Prologu jest rodzajem zachęty do podjęcia życia monastycznego, w naszym przypadku do podjęcia życia oblackiego. Prolog jest skierowany nie tylko do mnichów, ale także do ludzi żyjących w świecie i pragnących żyć według tego ducha, który św. Benedykt przekazuje w swojej Regule.

Zauważmy, że w tekście Prologu, nie pada słowo opat. Jest to dziwne, bo cała Reguła poza Prologiem ciągle się do niego odwołuje. W Prologu główną postacią narracji jest jakiś mistrz, ojciec, jest to pewnie sam opat, także pierwszy opat, św. Benedykt. Taki zabieg ukrycia siebie pozwala na wskazanie na to, na czym opatowi najbardziej zależy, na zachęceniu nowicjusza do budowania osobistych więzi z Bogiem, więzi wyjątkowych: ja i Pan. Ten zabieg jest bardzo głęboko pedagogicznie przemyślany, bowiem człowiek przychodzący do klasztoru, by zostać mnichem czy oblatem powinien to robić ze względu na swoją fascynację nie miejscem, nie opatem, nie współbraćmi, ale Panem Bogiem. Bóg jest dla niego tak ważny, że chce z nim być bardzo blisko. Świadomość, że przychodzimy do Niego ze świata ze wszystkimi swoimi wadami, grzechami, ułomnościami nie powinna przeszkadzać. Przychodzimy i oddajemy je Bogu, one przechodzą na Pana Boga. Dla przychodzącego On jest w centrum, On jest najważniejszy.

Podczas mojego nowicjatu uczył nas łaciny o. Augustyn, który miał zwyczaj, wtrącania w omawiane niuanse języka łacińskiego uwag – zachęt do życia monastycznego, mówił np.: jak chcesz zostać w klasztorze to musisz mieć bardzo osobisty stosunek do Chrystusa Pana. Ta relacja do Boga powinna być bardzo osobista, intymna. Rzeczywiście, Bóg powinien być dla nas Kimś najważniejszym i Prolog nas do tego zachęca, pokazuje jakie to jest ważne.

Św. Benedykt na tym nie poprzestaje. Podaje niemal instrukcję w jaki sposób w tę zażyłość z Panem Bogiem wejść.

Na samym początku Benedykt mówi, że zażyłość z Bogiem pojawia się wtedy, kiedy serce człowieka zapragnie jakiegoś dobra: „gdy coś dobrego zamierzasz uczynić”. W tym momencie Bóg do nas mówi, daje znak. Nawet gdy nam się wydaje, że to pragnienie jest nasze, powinna się w nas obudzić świadomość, że to jest głos Boży. Bóg obudził we mnie dobre pragnienie nie wiem, czy ono jest dla mnie, czy nie, ale jest to znak Bożej obecności w moim życiu. To powinno wzbudzić ufność, bo skoro Bóg wzbudza w nas dobro to nie robi tego dla żartów, Bóg z nas nie żartuje. Wzbudzone pragnienie ma człowieka do jakiegoś dobra doprowadzić. Od Dobra do dobra.

Zauważmy, że w innym miejscu Reguły jest taki fragment, w którym św. Benedykt mówi, by dobro przypisywać zawsze Bogu. On jest źródłem dobra.

A gdy człowiek zda już sobie sprawę z tego, że dobre pragnienie się w nim pojawiło, co powinien zrobić? Mamy pierwsze wskazanie: „módl się najpierw gorąco, aby On sam to do końca doprowadził”.

Warto tutaj wskazać, że słowo „modlitwa” w Regule św. Benedykta ma dość specyficzne znaczenie. O tym znaczeniu mówią starożytne teksty monastyczne, pisał o tym także o. Włodzimierz Zatorski oraz Gabriel Bunge. Otóż modlitwa o jakiej mowa w Regule nie odnosi się do liturgii. Śpiew psalmów, celebracja eucharystyczna, celebracje sakramentalne to nie jest modlitwa, to jest liturgia. Modlitwa to rozmowa z Bogiem tête-à-tête.

Jest taka tradycja opisana m. in. u Kasjana: gdy mnisi zbierali się w chórze, by śpiewać bądź recytować psalmy stawali w kole. Po zakończeniu śpiewu następował gest pokutny, który wprowadzał w rozmyślania indywidualne – modlitwę w ciszy.

Tak więc gdy człowiek dostrzega, że w jego sercu pojawiło się jakieś dobre pragnienie powinien z tym pragnieniem zwrócić się do Pana Boga, zapytać Go co i w jaki sposób ma czynić. Jest to pierwszy krok do rozeznania skąd moje pragnienie pochodzi. Powinno być tak jak to jest w Dziejach Apostolskich: jak z Boga to się ostoi. Pamiętajmy jeszcze, że modlitwa powinna być krótka, żeby nie przeszła w rozproszenie, błądzenie myślami nie wiadomo, gdzie.

Zwracajmy się do Boga przynosząc Mu nie tylko dobre pragnienia. Przynośmy Panu Bogu także złe pragnienia. Wtedy to zło rozbijajmy o Chrystusa jak o skałę, jak pisze św. Benedykt w rozdziale IV.

Gdy zdamy sobie sprawę, że nasze pragnienie jest dobrem, kiedy rozpoznamy to w gorącej modlitwie, nieuchronnie zrodzi się wtedy w nas poczucie tożsamości, znajdziemy odpowiedź na pytanie kim jestem? Św. Benedykt mówi, że modląc się do Boga odkrywamy kim jesteśmy naprawdę. Może to być lekarstwem dla ludzi, którzy cierpią na zaburzenia tożsamości, a jest ich dzisiaj wiele.

Tradycja franciszkańska i dominikańska to z jednej strony św. Bonawentura i św. Augustyn, a z drugiej św. Tomasz z Akwinu. Dla Tomasza najważniejszym słowem jest esse – być, zaś dla Bonawentury tym słowem jest „pragnienie”. Dzisiejsi ludzie mniej się interesują kim są. Kierują się pragnieniami i na tej podstawie definiują swoją tożsamość. Ci z nas, którzy zaczynają od pytania kim jestem, są krytykowani: „daj sobie spokój człowieku, dzisiaj jesteś tym a jutro tamtym”.

Benedykt w Regule, w zgodzie ze św. Augustynem wskazuje, że to co nas konstytuuje to są dobre pragnienia, one mówią kim jesteśmy.

Kiedy robimy rachunek sumienia to niech on nie będzie tylko spisem, litanią naszych grzechów. Popatrzmy także na te wszystkie dobre wspomnienia, na całe dobro, które przez nas jest, a które Pan w nas złożył.

Kiedy św. Benedykt mówi o Bogu Pan, nie ma na myśli tylko Boga Ojca. Mówiąc Pan zwraca się bezpośrednio do Chrystusa, bo Chrystus jest jak Ojciec, co może nas zaskakiwać. Ale jest to stara tradycja patrystyczna, która Chrystusowi przypisywała tytuł Ojca, był Ojcem dla apostołów, jest Ojcem dla mnichów i wszystkich nas wprowadza w życie Trójcy Świętej. Umiłowany Syn odsyła nas także do naszego chrztu, otrzymanego w Imię wyjątkowej jedności Trójcy Świętej.

Tak więc, dobre pragnienia i modlitwa pozwalają nam zrozumieć kim jesteśmy i pozwalają nam odkryć, czy jesteśmy mnichami, czy oblatami, czy uczniami św. Benedykta. Pragnienia te wyznaczają kierunek drogi, którą mamy iść. Człowiek odkrywa, że jego dobro, jego pragnienia, są dobrem złożonym w nim przez Boga.

Pragnienie jest zawsze przede mną, do spełnienia, zrealizowania. By tak się stało muszę szukać narzędzi, patrzeć w swoje serce, rozpoznawać swoje umiejętności, rozpoznawać dobro i talenty jakimi Bóg mnie obdarzył.

Proszę popatrzeć w jaki sposób św. Benedykt kreśli swoją antropologię. Człowiek to istota od początku obdarowana. Tym Kimś kto obdarowuje jest Bóg. Daje darmo i pociąga człowiek do góry. Oczywiście kwestia pokuty za własne grzechy jest ważna, ale ten fragment Prologu zachęca nas do tego byśmy zobaczyli jaki mamy potencjał.

Proponuję pytanie do rozważenia na Adwent: Czy podziękowaliśmy Panu Bogu za dobro, które w nas złożył, które złożył w innych ludziach? To jest bardzo ważne pytanie. Nie możemy się zatrzymywać tylko na naszych słabościach czy straconych szansach. Zobaczmy to wszystko, co otrzymaliśmy od Pana Boga.

Kiedy człowiek przejdzie tę drogę rozeznania i przyjęcia pragnień, nieuchronnie pojawi się pytanie: Jaka powinna być moja odpowiedź względem tak wielkich Bożych zamiarów i obietnic? Odpowiedź znajduje się w kolejnym wierszu: „posługując się dobrem, jakie w nas złożył, powinniśmy zatem zawsze być Mu posłuszni”.

Posłuszeństwo!

Posłuszeństwo najbardziej ukochane słowo w całej Regule. O tym mówiliśmy już poprzednim razem, ale teraz i jeszcze wielokroć, do tego będziemy wracać. Ojciec Piotr Rostworowski mówił, że św. Benedykt jest zafascynowany posłuszeństwem, dla niego jest to największa cnota, która sprawia, że człowiek staje się człowiekiem. Posłuszeństwo, które nie jest spełnianiem rozkazów, ale jest dyspozycją otwartości na drugiego człowieka, pozwoleniem bliźniemu na życie obok mnie i akceptowanie jego integralności, tworzeniem z nim wspólnoty. Posłuszeństwo stanowi fundament, na którym można budować inne relacje. Człowiek zdając sobie sprawę z otrzymanego dobra, okazuje posłuszeństwo.

Popatrzmy, jak to jest pomyślane. Posłuszeństwo fascynuje, bo wynika z otrzymanych Bożych darów, z Bożej otwartości i z pokory Boga. Człowiek obdarowany chce słuchać i podążać za Bogiem. Chce Mu być posłusznym, bo posłuszeństwo rodzi się z miłości. Omawiając V rozdział Reguły powrócimy do tematu jak posłuszeństwo rodzi się z miłości. W wizji, którą rysuje św. Benedykt na końcu Prologu jest perspektywa całej drogi, jaką człowiek powinien przejść od momentu, w którym uświadamia sobie dobre pragnienie, przez modlitwę, głębokie poznanie Pana Boga, wyjście za tym dobrym pragnieniem, wytrwałość i to co w monastycznych ślubach określa się jako stabilitas – stałość. Wytrwałość, stałość w przyjętym stanie życia, czyli: postanowiłem być mnichem, mężem, żoną to może się wszystko wokół mnie walić czy palić, to ja i tak pozostanę przy swoich postanowieniach. A taka wytrwałość powinna prowadzić nas do życia wiecznego.


Tekst pierwotnie ukazał się w czasopiśmie „Benedictus”, który prowadzony jest przez oblatów benedyktyńskich.


Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Wykłada w Kolegium Teologiczno-Filozoficznym oo. Dominikanów. Autor książki na temat ośmiu duchów zła Pomiędzy grzechem a myślą oraz o praktyce modlitwy nieustannej Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie.


Fot. Jacek Sędkiewicz

(Visited 428 times, 1 visits today)


Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.

Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.

To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!

Zamknij