Wszystko mamy w Jezusie Chrystusie.
Wszystkie łaski, które otrzymujemy, zmierzają do tego, by przez łaskę usynowienia uczynić nas tym, czym Jezus jest z natury: dziećmi Bożymi. Dlatego jest nam dany ten sam Duch Święty, który był w Jezusie początkiem i źródłem całego Jego życia ludzkiego: A że jesteście synami, zesłał Bóg Ducha swego w serca wasze, wołającego: »Abba, Ojcze!« (Ga 4,6). Duch Święty udoskonala i wykańcza w nas obraz Jezusa i napełnia nas Jego życiem: A Duch ożywia (2 Kor 3,6).
Z książki Chrystus życiem duszy:
Będziemy tutaj mówić o godnej uwielbienia osobie Pana naszego. Niech was nigdy nie męczy słuchanie o Nim, niech wam się to nie przykrzy. Żaden temat nie powinien nam być droższy ani nie jest pożyteczniejszy; wszystko mamy w Chrystusie, a poza Nim nie ma możliwości ani zbawienia, ani uświęcenia. Im bardziej badamy plan Boży według Pisma Świętego, tym bardziej widzimy, jak pojawia się tam centralna myśl, która wyrasta nad wszystko: że mianowicie Chrystus Jezus, prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek, jest ośrodkiem stworzenia i odkupienia, że wszystko zwraca się kuniemu, że to przez Niego na nas spływa wszelka łaska, a Jego Ojcu oddawana jest wszelka chwała.
Kontemplacja Pana naszego jest nie tylko święta, ale i uświęcająca, już samo tylko myślenie o Nim, spoglądanie na Niego z wiarą i miłością, uświęca. Dla niektórych dusz życie Chrystusa Pana jest jednym z wielu możliwych tematów rozmyślań; a to nie dosyć. Chrystus nie jest jednym ze środków prowadzenia życia duchowego: On jest całym naszym życiem duchowym.
Życie duchowe polega przede wszystkim na wpatrywaniu się w Chrystusa, by odwzorować w sobie Jego stan Syna Bożego i Jego cnoty. Dusze nieustannie wpatrzone w Chrystusa widzą w Jego świetle to, co się w nich sprzeciwia rozwojowi życia Bożego; a wtedy szukają w Jezusie siły do pokonania przeszkód, aby się Jemu spodobać.
Poszerzcie przy pomocy wiary, nadziei i miłości pojemność duszy, a łaska będzie w nas obfitować.
Chrystus zadbał o wszystkie nasze nadprzyrodzone potrzeby. Na każdym więc w jakimś stopniu znaczącym etapie życia łaska jest przy nas w jakiejś szczególnie potrzebnej i dobroczynnej formie; Jezus Chrystus towarzyszy nam przez całą naszą ziemską pielgrzymkę; jest z nami od początku do końca.
Przez wiarę dotykamy Chrystusa i dzięki temu boskiemu dotknięciu powoli nasza dusza się przemienia.
Chrystus przyszedł między nas, aby dać nam udział we wszystkich swoich bogactwach, w całej doskonałości swoich cnót, gdyż wszystko to, co posiada, należy do nas; wszystko jest dla nas. Każdy czyn Pana jest dla nas nie tylko wzorem, ale i źródłem łaski; pełniąc wszelkie cnoty, wysłużył nam On łaskę pełnienia tych samych cnót, które w Nim oglądamy, i każda z Jego tajemnic zawiera szczególną łaskę, w której chce On nam dać rzeczywisty udział.
Środkiem nawiązania kontaktu z Chrystusem jest wiara w Jego Bóstwo, w Jego wszechmoc, w nieskończoną wartość Jego zadośćuczynienia, w niewyczerpaną skuteczność Jego zasług.
Z książki Chrystus jako wzór dla mnicha:
Przez swą nieskończoną miłość do nas Bóg chce stać się dla naszych dusz nie tylko najwyższym Panem wszystkiego, ale nadto przyjacielem, ojcem. Chce, żebyśmy Go poznali tak, jak On sam zna siebie, źródło wszelkiej prawdy i wszelkiego piękna: tu na ziemi w ciemności wiary, w niebie zaś w jasności chwały; – chce abyśmy posiedli Jego samego, Dobro nieskończone i źródło wszelkiego szczęścia, i tu na ziemi, i w niebie przez miłość.
Oto jedyny i najwyższy cel, do którego powinniśmy dążyć; powinniśmy szukać Boga; nie Boga przyrody, ale Boga Objawienia. Dla nas, chrześcijan, „szukać Boga” znaczy dążyć do Niego nie tylko tak, jak dążyć mogą stworzenia, zmierzając ku pierwszej zasadzie i ostatecznemu celowi swojego bytu, ale dążyć do Niego w sposób nadprzyrodzony, jako Jego dzieci, które pragną zjednoczyć się z Ojcem przez wolę pełną miłości i przez to tajemnicze uczestnictwo w boskiej naturze, o której mówi św. Piotr (2 P 1,4); znaczy to osiągnąć i to pielęgnować w sobie więź z Osobami Boskimi tak rzeczywistą i głęboką, że św. Jan nazywa ją współuczestnictwem z Ojcem i z Jego Synem Jezusem, w ich wspólnym Duchu (1 J 1,3).
Święty Benedykt nie chce, aby talenty, które Bóg nam dał, pozostawały zakopane; pozwala wykonywać rzemiosła; długa tradycja, którą powinniśmy pokornie uszanować, wystarczająco już także uprawomocniła naukę i prace apostolskie. Opat jako głowa klasztoru będzie się niewątpliwie starał zachować rozmaite rodzaje działalności monastycznej; będzie usiłował rozwijać, dla wspólnego dobra, w służbie Kościoła, dla zbawienia dusz i dla chwały Bożej – rozmaite zdolności, które zauważy u każdego mnicha.
Kult Boży nie stanowi ani ni może stanowić ostatecznego celu, dla którego zmierza instytucja monastyczna, taka, jaką ustanawia Reguła. Święty Benedykt chce, żebyśmy szukali Boga, żebyśmy Go szukali dla Jego własnej chwały, dlatego, że Go kochamy ponad wszystko inne; chce, żebyśmy się starali o zjednoczenie z Nim przez miłość. Nie ma dla nas innego celu ani innej doskonałości. Kult Boży przyporządkowany jest pobożności, niewątpliwie najwyższej spośród cnót moralnych, a przyporządkowanej z kolei cnocie sprawiedliwości; ale nie jest to cnota teologalna. Cnoty teologalne, wlane, jako to wiara, nadzieja, miłość, są cnotami właściwymi dla naszego stanu dzieci Bożych.
To właśnie miłość, przez którą osiągamy i utrzymujemy prawdziwe zjednoczenie z Bogiem, stanowi cel wyznaczony nam przez św. Benedykta.
„Szukać Boga” to trwać w zjednoczeniu z Nim przez wiarę, to związać się z Nim jako z przedmiotem naszej miłości.
Kiedy już znaleźliśmy Boga, możemy szukać Go nadal, to znaczy możemy wciąż coraz bardziej zbliżać się do Boga przez coraz żywszą wiarę, coraz gorętszą miłość, coraz wierniejsze wypełnianie Jego woli – oto więc dlaczego możemy i powinniśmy zawsze szukać Boga, aż do dnia, w którym On odda się nam na zawsze w chwale wiecznej światłości.
Szukać Boga jedynie, to niewątpliwie znaczy szukać Boga samego.
Bo jeśli będziemy szukać Boga pomimo wszelkich doświadczeń, jeśli Mu będziemy oddawać codziennie i w każdej chwili ten hołd, szczególnie Mu miły, które polega na uznawaniu jego, i tylko Jego, z naszą radość; jeżeli zawsze szukać będziemy tylko Jego woli, jeżeli postępować będziemy tak, aby Jego upodobanie było rzeczywistym motywem wszelkiego naszego działania – bądźmy pewni, że Bóg nas nigdy nie opuści. Bóg jest wierny (1 Tes 5,25) i nie może zawieść tych, którzy Go szukają. Im bardziej się do Niego zbliżamy przez wiarę, ufność i miłość, tym bardziej też zbliżamy się do doskonałości. Ponieważ Bóg jest głównym sprawcą naszej świętości, ponieważ ona jest nadprzyrodzona, zbliżanie się do Niego i trwanie w zjednoczeniu z Nim przez miłość jest istotnym warunkiem naszej doskonałości. Im bardziej się odrywamy od wszelkiego grzechu, od wszelkiej niedoskonałości, od wszelkich stworzeń, od wszelkiego czysto ludzkiego motywu, aby myśleć tylko o Nim i szukać tylko Jego upodobania – tym bardziej obfituje w nas życie i tym bardziej Bóg napełnia nas sobą.
Celem naszego życia jest szukanie Boga; to nasze przeznaczenie i nasze powołanie.
Nasza świętość to świętość nadprzyrodzona, nie możemy jej osiągnąć własnymi siłami. Gdyby Bóg nas nie podniósł do porządku nadprzyrodzonego, gdyby nie umieścił naszego szczęścia w swojej wewnętrznej chwale, moglibyśmy szukać Go w świetle rozumu i osiągać środkami przyrodzonymi doskonałość i szczęście przyrodzone. Bóg chciał czegoś innego: podniósł człowieka do stanu nadprzyrodzonego, ponieważ przeznaczył go do szczęścia, które przerasta wszelkie prawa i wszelkie siły naszej natury. Poza tą prawdą jest tylko błąd i potępienie.
Bóg (…) chce, żebyśmy Go szukali takiego, jaki jest. Trzeba więc przede wszystkim Go poznać.
Jezus Chrystus posiada w sobie pełnię wszelkich łask.
Monastycyzm, życie zakonne to nie jakaś instytucja założona na marginesie chrześcijaństwa; zapuszczają one korzenie w Ewangelię Chrystusa i dążą do jednego celu: do wyrażenia nauki Ewangelii w całej pełni.
Wszystko sprowadza się do trwania w zjednoczeniu z Jezusem we wszelkich okolicznościach, do bezustannego kontemplowania Go po to, by Go naśladować i do pełnienia zawsze, tak jak On, z miłości – wszystkiego tego, co się podoba Ojcu. W tym jest cały sekret doskonałości i taki jest nieomylny sposób, by zdobyć udział w tym upodobaniu, które Ojciec znajduje w swoim własnym Synu Jednorodzonym.
Niech miłość do Chrystusa wiąże nas z Nim. Żadna droga nie jest dla nas bardziej tradycyjna. Czytajcie najstarsze i najwspanialsze pomniki ascezy benedyktyńskiej: zobaczycie, jak pełne są tej nauki.
Fragmenty w tłumaczeniu s. Małgorzaty Borkowskiej OSB zostały umieszczone w publikacji Chrystus życiem bł. Columby Marmiona OSB
Bł. Columba Marmion OSB (Józef, 1858–1923). Irlandczyk, a właściwie pół Irlandczyk, a pół Francuz; został w roku 1881 kapłanem diecezjalnym, był przez jakiś czas między innymi kapelanem więzienia i profesorem seminarium; wreszcie w 1886 wstąpił do benedyktynów w Maredsous w Belgii. Rozchwytywany był jako rekolekcjonista i spowiednik. Posłano go jako przeora na nową fundację do Louvain; wreszcie w roku 1909 rodzinne Maredsous obrało go opatem po rezygnacji Hildebranda de Hemptinne. Na tym stanowisku spotkaliśmy go już jako pośrednika w sprawie konwersji dwóch benedyktyńskich wspólnot anglikańskich, męskiej i żeńskiej, na katolicyzm; to on załatwiał liczne problemy prawne z tym związane i pomagał w uzupełnieniu formacji. Musiał też przeprowadzić swoją wspólnotę przez trudy i okropności pierwszej wojny światowej; a po wojnie, kiedy Maredsous i jego fundacje pod naciskiem opinii publicznej musiały odłączyć się od swojej macierzystej kongregacji beurońskiej, to on organizował od podstaw nową kongregację belgijską. Przede wszystkim jednak był przez całe życie wielkim nauczycielem teologii i życia wewnętrznego; jego szczególnym charyzmatem było połączenie tych dwóch dziedzin, traktowanie teologii niejako teorii do wyłożenia i „wykucia”, ale jako wiedzy o umiłowanym Bogu. Pozostawił liczne zbiory konferencji, które w wydaniach książkowych noszą tytuły: Chrystus życiem duszy, Chrystus w swoich tajemnicach, Chrystus wzorem dla mnicha, Sponsa Verbi i inne. Kilka pokoleń naszego zakonu formowało się na tej lekturze. Beatyfikowany w roku 2000.
Fot. Marcin Marecik
Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.
Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.
To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!