Umieszczony przez 09:43 Ojcowie pustyni

Barsanufiusz, Jan i Seridos – harmonijne kierownictwo duchowe / część 2

Więź, która wytworzyła się pomiędzy dwoma Starcami a ich korespondentami porównywana jest obecnie do tej, która łączy synów z ojcem…

Więź, która wytworzyła się pomiędzy dwoma Starcami a ich korespondentami porównywana jest obecnie do tej, która łączy synów z ojcem – ojcem miłującym ich i gotowym dzielić z nimi wszystkie swoje tajemnice, posuwającym się nawet do tego, aby przyznać się wobec nich do własnych słabości, których odzwierciedlenie widzi w wysłuchiwanych zwierzeniach:

Niech pamięta twa miłość, mój bracie, że o ilu cierpieniach mi mówisz, ja też ich doświadczam.

Odnosiło się to oczywiście do tych, którzy chcieli brać pod uwagę odpowiedzi. Jak bowiem można się było tego spodziewać we wspólnocie złożonej z mężczyzn, nie wszyscy w równym stopniu cenili sobie znaczącą rolę, jaką odgrywali dwaj starsi. Barsanufiusz będzie się na to dyskretnie uskarżał:

Jeśli więc ktoś to przyjmuje, będzie to dla niego ku zbawieniu, a jeśli ktoś nie przyjmuje, jeśli chce wzgardzić moim listem, może to zrobić, jak już to niektórzy uczynili w sercu, a inni oczernili nas ustami.

Jeśli zresztą dwóch starszych nie wyrzekło się miana i roli „ojca-abba”, to tego rodzaju ojcostwo niezbyt wynosiło ich ponad innych; jak się wydaje, niekiedy bywało wręcz odwrotnie. Przede wszystkim oni sami, wybrawszy życie w odosobnieniu, nie pragnęli wcale udzielać rad.

Bracie, nie zmuszaj mnie, bym mówił – pisał Barsanufiusz w nagłówku jednego ze swych listów  – mnie, który chcę cieszyć się spokojem i milczeniem.

On zresztą także, w równym stopniu jak jego korespondent, potrzebowałby rad i byłby nawet szczęśliwy, mogąc go usłuchać. Jeśli jednak zdecydował się udzielić porady, uczynił to jakby zwracał się do brata, „współsługi, który stanowi z nim jedno”, albo przyjaciela swojego przyjaciela: „Bracie – pisał Barsanufiusz – mówię z tobą, jak z własną duszą; Pan bowiem związał moją i twoją duszę”. Prawdę mówiąc, czyż nie jest to zresztą tajemnicą wspólnoty zakonnej, w której bracia pomagają jedni drugim bardziej poprzez swoje słabości niż swoją siłą, zgromadzeni wszyscy wokół Starszego Brata, którym jest Chrystus?

Bóg poprowadził swoją miłość przeciw naszej słabości, abyśmy mieli pomoc Bożą poprzez innych. Chciał bowiem, by i w nas wypełniły się słowa Pisma: Brat, który doznał pomocy od brata, jest niby miasto warowne, otoczone murami. Niech przyjdzie dla nas wszystkich pomoc od naszego Wielkiego Brata – mówię tu o Jezusie – postanowił bowiem, że uczyni nas swymi braćmi. Jesteśmy nimi i aniołowie uznają nas za szczęśliwych. Takiego oto mamy potężnego Brata, żeby nas umacniał.

Dalej następuje jeden z najbardziej zadziwiających opisów Chrystusa i Jego roli w indywidualnej walce każdego mnicha.

Przynajmniej w jednym fragmencie, który wyszedł spod pióra Jana, więź łącząca Barsanufiusza z jego korespondentem – w tym wypadku chodziło o Doroteusza – została opisana jako pakt lub „przymierze”, za pomocą greckiego słowa diathèkè. W tym miejscu można by zauważyć, że w koptyjskim języku „monastycznym” tym samym terminem, tylko w transliteracji, oznacza się ostateczne śluby składane przez brata wstępującego do klasztoru. Czy wolno na tej podstawie wnioskować, że Wielki Starzec pełnił podczas takiego ślubowania funkcję równie ważną jak w późniejszym czasie przełożony wspólnoty cenobitycznej? Można przynajmniej zadać sobie to pytanie.

Ponadto, ze względu na przepełniającą jego serce czułość w odniesieniu do korespondentów, która – jak mówił Barsanufiusz – była zaledwie słabym odblaskiem miłości, jaką darzył ich Bóg, a w jeszcze większym stopniu poprzez wstawianie się za nimi dniem i nocą, do czego powracano prawie we wszystkich listach, Starzec odgrywał jeszcze bardziej szczególną rolę, o której czasem wspominano, określając ją greckim terminem parathesis – przedstawianie czy oddanie – powierzenie. Jeden z korespondentów nalegał na Barsanafiusza, aby zechciał go „przedstawić” Panu w modlitwie. Istniały trzy rodzaje „przedstawiania”. Pierwszy to ten, który można by nazwać współczesnym i ponadczasowym. Barsanufiusz zapewnia o tym grupę braci:

Chrystusowi, który zechciał umrzeć za nas, Panu nieba i ziemi i wszelkiego tchnienia, oddaję ciebie, bracie, aby złagodził twój strach przed śmiercią i sprawił, że nie napotka przeszkód wyjście twojej duszy, by swobodnie oddała pokłon Świętej Trójcy, […] a przedstawienie to chronić was będzie od wszelkiego zła.

Najważniejsze „przedstawianie” dokona się jednak dopiero na Sądzie Ostatecznym. Oto, jak to zdarzenie opisywał Barsanufiusz:

Każdy święty ofiaruje Bogu synów, których zbawił, czystym głosem z ogromną pewnością, przy podziwie świętych aniołów i wszelkich mocy niebieskich, powie: Oto ja i dzieci moje, które dał mi Bóg.

Ów cytat z Księgi Izajasza dobrze podsumowuje zbawczą więź łączącą ojca z dziećmi, Barsanufiusz zaś miał w tym fragmencie upodobanie, gdyż odwołał się do niego jeszcze raz, w innych okolicznościach. Wreszcie, istnieje najbardziej chyba poruszające z tych „przedstawień”, dokonane dla konającego brata, który błagał o nie następującymi słowami:

Panie mój, Ojcze, jestem w rękach twoich, Boga i twoich. Miej miłosierdzie nade mną do końca i pośpiesz, by mnie uwolnić, poleć mnie Panu twojemu, Chrystusowi i wskaż mi drogę twoimi świętymi modlitwami, prowadząc mnie przez powietrze drogą, której nie znam.

Jak można usłyszeć, to ostateczne przedstawienie zawiera w sobie pozwolenie na śmierć, ostatni czyn posłuszeństwa. W związku z tematem naszych dociekań, miejmy odtąd na uwadze, że owe „przedstawienia” należały, jak się wydaje, do ojca duchowego, a igumen nie był przy nich obecny.

Pytania i odpowiedzi

Dialog pomiędzy dwoma starszymi a braćmi z klasztoru został zatem nawiązany za pomocą listów zawierających pytania i odpowiedzi. Chociaż taki sposób jego prowadzenia wydawał się nieco uciążliwy, nie było jednak potrzeby, aby bracia z niego rezygnowali. Zawsze bowiem warto pytać, nawet gdy chodzi o rzeczy, które w pierwszej chwili wydają się dobre. Nawet i przede wszystkim wówczas, gdy obawiamy się otrzymać odpowiedź, której nasza słabość nie będzie mogła się podporządkować. Tym lepiej! – mówi Barsanufiusz – cóż to za łaska dostrzec własną słabość; Bóg zamieni ją w siłę:

To jest twoja pokora – odpowiadał – a Pan niech oświeci twoje serce, abyś słuchał i strzegł tego, co usłyszysz przez modlitwy świętych.

Nie należy się obawiać, że będziemy nękać dwóch Starców pytaniami; tak jak Boga „błagania, które do Niego zanosimy, nie nudzą ani nie są dla Niego niewygodne”, tak też święci, będąc doskonali jak doskonały jest ich Ojciec, radują się, gdy zwracamy się do nich z usilną prośbą.

Treść listów adresowanych do Starców przedstawia szeroki wachlarz wszelkich zdarzeń, które mogą mieć miejsce w życiu zakonnym: dotyczą one wszelkiego rodzaju pokus, doświadczeń ze strony braci i zdrowotnych, stopnia praktykowania ascezy, reguł modlitwy, równowagi pomiędzy zawsze chętniej widzianą ciszą a rzadko odrzucanym słowem. W tej cenobitycznej atmosferze wciąż powracają pytania o to, czy nadszedł już czas, aby pójść w ślady dwóch żyjących w odosobnieniu Starców i wejść w hezychię, jaką umożliwia rekluzja.

Odpowiedzi niestrudzenie kładą nacisk na najistotniejsze postawy duchowe, co Barsanufiusz pewnego dnia podsumował następująco:

Sprawiajmy Mu więc radość prze naszą pokorę, posłuszeństwo, wytrwałość, cichość, cierpliwość, świętość, pokój i dziękczynienie.

Zauważmy, że chodzi o rozradowanie Boga tymi postawami, a nie o to, aby skupiać się na sobie i samemu z tego cieszyć, niczym ze zwycięstwa odniesionego za pomocą własnej siły. Według Doroteusza z Gazy rady udzielane przez Jana sprowadzały się często do czterech powtarzanych nieustannie zdań:

Szacunek dla cudzego sumienia rodzi pokorę. […]

Nigdy nie przekładałem własnej korzyści ponad pożytek brata. […]

Uciekaj od spraw ludzkich, a będziesz zbawiony. […]

Jeden drugiego brzemiona noście, i tak wypełnijcie prawo Chrystusowe.

Trafność odpowiedzi miała zresztą zależeć nie od kompetencji respondenta, nawet jeśli na imię mu było Barsanufiusz czy Jan, ale przede wszystkim od postawy wewnętrznej pytającego, a zwłaszcza od jego pokory:

W rzeczywistości to Bóg wkłada w usta tego, kogo pytamy, właściwe słowa, ze względu na pokorę serca i prawość pytającego.

Potwierdzenie tego znajdziemy także w tekstach Doroteusza z Gazy. Ta sama zasada, którą można nazwać „obopólnym owocowaniem w wierze”, w zadziwiający sposób sprawdza się również w sytuacji odwrotnej. Jeżeli uczeń szemrał lub buntował się przeciwko radzie, którą otrzymał, oznaczało to, że ojciec nie potrafił dokładnie rozeznać, jaka była wola Boga względem pytającego. Nie uchodzi bowiem nigdy siłą naginać woli innych, lecz wystarczy

w nadziei siać [Słowo]. Nasz Pan bowiem nigdy nikogo nie zmuszał, ale głosił Dobrą Nowinę, a jeśli ktoś chciał – słuchał.

W każdym razie, „Bóg wymaga tylko tego, co możemy dawać z radością”, a jeszcze bardziej o to, co możemy „dawać ze świadomością własnej słabości”. Każda bowiem dostrzeżona i rozpoznana słabość stanowi szansę na otrzymanie łaski, gdyż „tam, gdzie jest słabość, tam także przyzywa się Boga”, a według zwrotu, który Barsanufiusz lubił powtarzać: słabość jest sposobnością do tego, aby „wyrzucić przed Bogiem swoją niemoc”.

Dobroczynny wpływ Starca na synów nie był związany z jego bliską obecnością, ani nawet z odpowiedziami w formie listów. Istnieje obecność duchowa, która przekracza granice czasu i przestrzeni. Gdy zdarzy się, że nie można będzie zasięgnąć rady Starca:

módl się do Boga przywołując imię tego Starca: „Boże tego człowieka, nie pozwól, bym zbłądził  co do Twojej woli, czy odpowiedzi Twego sługi, ale upewnij mnie, co mam robić”.

W nieobecności Starca wystarczy choćby wspomnieć jego imię:

kiedy będziesz chciał coś powiedzieć, albo uczynić, wspomnij zawsze imię Starca, a Bóg zasieje w twoim sercu to, co powinieneś zrobić i jak powinieneś mówić.

Wpływ ten będzie trwał nawet po śmierci Barsanufiusza; oto zapewnienie, którego Jan udzielił Aelianosowi, następcy Seridosa:

Gdziekolwiek więc pójdziesz, pytaj w myśli świętego Starca: „Abba, co mam powiedzieć?” I nie martw się, co powiesz, według przykazania Pana: Nie martwcie się o to, co będziecie mówić, ponieważ nie wy będziecie mówić, ale Duch Ojca waszego, który jest w niebie, będzie mówił przez was.

Powyższe przykłady pokazują, jak ta początkowo bardzo ścisła zależność powinna otwierać drogę ku prawdziwej autonomii. Ostatecznie uczeń będzie zdolny samodzielnie rozeznać wolę Bożą, próbując dostrzec w sercu jej natchnienia. Barsanufiusz wielokrotnie opisywał ten proces.

Oto jak można sprawdzić, czy rzecz naprawdę jest Boża. Jeśli bowiem modlimy się i nasze serce umacnia się ku dobru i raczej rozwija się, niż gaśnie, wtedy, czy przeciwna myśl pozostaje i trapi nas, czy nie, wiemy, że rzecz ta pochodzi od Boga.

Starzec doradzał zresztą, aby to samo postępowanie powtórzyć trzykrotnie, ale nie więcej razy, a później postępować w pokoju serca.

Odpuszczenie grzechów

Wstawiennictwo Starca wydawało szczególny owoc w postaci odpuszczenia grzechów jego korespondentom. Może to wprawiać nas w zakłopotanie, jednak teksty są w tej sprawie wystarczająco jasne. Nie chodziło nigdy o rekoncyliację kościelną ani sakramentalną, o których nigdzie nie było mowy w tym kontekście, lecz o odpuszczenie grzechów udzielane osobiście przez Chrystusa za wstawiennictwem ojca duchowego. Istotnie, wśród innych charyzmatów, którymi Jezus w szczególny sposób obdarzył swoich uczniów – uzdrawiania chorych, wypędzania złych duchów – Barsanufiusz umieszcza również dar odpuszczania grzechów, przyznając, że jest on „najdoskonalszy”. Według własnych słów Starca, chodzi o „rzecz zuchwałą”, do której może dążyć jedynie dzięki szczególnemu Bożemu pozwoleniu. W takim wypadku weźmie na siebie tylko połowę brzemienia grzechów swojego korespondenta, gdyż obarczanie się wszystkimi winami „jest zastrzeżone dla doskonałych, którzy stali się braćmi Chrystusa”. Takie przebaczenie zależy zarówno od „modlitw i błagań świętych”, jak i od wiary proszącego, jednak zawsze to Bóg czyli Chrystus działa i udziela odpuszczenia grzechów. Barsanufiusz wyjaśniał zdziwionemu bratu:

Jeśli jednak mówię coś ponad moją miarę, mówię poruszony Chrystusową miłością, wiedząc, iż, jak powiedziałem, jestem niczym i sługą nieużytecznym.

Barsanufiusz jest więc tylko porte-parole Boskiego aktora: „Bóg, wielki Król, mówi ci: «Wszystkie twoje grzechy są odpuszczone»”. I gdzie indziej:

Mówi do ciebie, przeze mnie, najlichszego, wielki pośrednik Jezus, Syn błogosławionego Ojca, Ten, który posłał Ducha Świętego, Dawcę życia. Odpuszczają ci się twe liczne grzechy, od narodzin aż do teraz.

Sprawując ten urząd pojednania, Barsanufiusz ma świadomość, że naśladuje postawę Jezusa wobec grzeszników; jak zapewnia w szczególnie poruszającym liście, na wzór Jezusa:

Rozwinąłem nad tobą moje skrzydła aż do dzisiaj i niosę twoje brzemiona, błędy i lekceważenie tego, co do ciebie mówię oraz zaniedbania. Zobaczyłem to i zakryłem, tak jak widzi i zakrywa nasze grzechy Bóg, oczekując na twoją skruchę.

Dla Barsanufiusza wzięcie na siebie brzemienia win kogoś innego to także ponoszenie wraz z nim części nieuniknionego bólu i zadośćuczynienia, które wynikają z nawrócenia. Pisał do tego samego korespondenta:

Wziąłem więc twoje brzemię, twój ciężar, twój dług; oto znów stałeś się młody, niewinny, czysty.


Fragment wstępu do Listów Barsanufiusza i Jana


André Louf OCSO, ur. w Lovanium w 1929 r., studiował na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzy­mie w Instytucie Biblijnym, opat klasztoru tra­pistów Mont-des-Cats (Katsberg) w latach 1963–1997 we Flandrii, północna Belgia. W naszym wydawnictwie opublikowaliśmy dwie publikacje: Pokora i posłuszeństwoMoc w słabości

(Visited 365 times, 1 visits today)


Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.

Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.

To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!


Zamknij