Umieszczony przez 10:23 Duchowość monastyczna

Duchowy człowiek jest podobny do pewnego zwierzęcia w trzydziestu wypadkach, według swej natury

Pewna smutna dusza skarżyła się i opuszczona tak mówiła do swego Miłego…

Pewna smutna dusza skarżyła się i opuszczona tak mówiła do swego Miłego:

«Ach, Panie, od dawna pragnęłam dwóch rzeczy,
których jeszcze mi nie udzieliłeś.
Jedną jest wierne życie duchowe
– biada mi, Ukochany, tego całkowicie zabrakło! –
drugą jest szczęśliwa śmierć.
Tak bardzo na to się cieszę,
że zapominam o mych smutnych trudach».

Pan odpowiedział na to pokazując mi jakieś nędzne i niepokaźne zwierzątko i rzekł: «Popatrz, jesteś podobna do tego małego zwierzęcia». – Wtedy zobaczyłam, jak na jakiejś wyspie to zwierzę zrodziło się ze szlamu, który osadza się z morza, między gorącym słońcem a wodą, tak iż słońce było ojcem zwierzęcia, jego matką – morze, a szlam – materią.

Tak samo również Adam został stworzony na ziemi mocą Bożą z lichej materii. To zwierzę oznacza prawdziwie duchowych ludzi. Kiedy człowiek otrzymuje duchowe życie, to rodzi się z gorącego Bóstwa i poczyna się ze swej matki, Bożego człowieczeństwa, stąd jego materią jest Duch Święty, który we wszystkim wyniszcza jego grzeszną naturę. Zwierzę wzrasta ku ciepłu słońca. Tak samo czyni człowiek duchowy, który otrzymał Ducha Bożego. Gdyż jest to tak szlachetne nasienie, że kiełkuje i rośnie aż do szczęśliwej śmierci człowieka.

Zwierzę już nic nie je, lecz posiada wielki ogon pełen miodu: ono go ssie każdego dnia. Ma też złote włosy na brodzie; kiedy ssie, dźwięczą one tak przyjemnie, że w jego sercu rozbrzmiewa słodki głos i radosny dźwięk, a ciało syci się słodkim napojem miodu. – Tym ogonem jest dla świętych ludzi śmierć, której oczekują oni pogodnie i mądrze, pełni dobrych uczynków i wytrwałych cnót, dzięki którym radośnie ujawniają wielką wierność w tym długim oczekiwaniu. Złoty zarost na brodzie to Boża miłość, która w szlachetnej duszy rozbrzmiewa przez kochające serce. Szczęśliwy człowiek, który choć raz naprawdę to odczuje!

To zwierzę ma niekiedy naturalną chęć, żeby napić się z morza, odczuwając szkodliwe pragnienie. Ale jeśli się napije już nigdy nie zdoła wyzdrowieć, chyba, że wypluje i zwróci tę gorzką wodę. Tak samo rzecz ma się z nami grzesznikami. Kiedy pijemy z bagna świata i niegodnie korzystamy z naszego ciała, idąc za radą złego ducha, biada! – wtedy zatruwamy się samymi sobą. Jeżeli kiedyś potem chcemy wyzdrowieć, musimy opuścić samych siebie i oddać światu to, co do niego należy.

Zwierzę ma wielkie uszy. Sterczą one otwarte w górę ku niebu, a ono słucha śpiewu ptaków. Ucieka przed dzikimi zwierzętami i boi się żmij [pełzających] po ziemi. Zaprawdę, tak zachowuje się kochająca dusza. Ucieka ona stale od złego towarzystwa, nienawidzi fałszywej mądrości, a jej uszy są gotowe słuchać mądrości Bożej.

Zwierzę ma szlachetne usposobienie. Nie może pozostawać w morzu, kiedy inne zwierzęta odbywają taniec godowy, a woda się burzy. Kocha ono też czystość i biegnie na najwyższą górę jaką zna, i tam wybiera sobie najpiękniejsze drzewo, wspina się na nie z lekkim wysiłkiem, a następnie obejmuje wysoki pień. I tak potem odpoczywa w wielkiej miłości, we wzniosłej wolności. Tak zachowuje się także kochająca dusza: rzeczy próżne są dla niej gorzkie, ucieka daleko od rzeczy przemijających, które przepływają jak woda. Dusza wie też bardzo dobrze, jak za pomocą wielkich cnót i świętych trudów ma biec na najwyższą górę wspaniałego Królestwa Bożego. Następnie przez łaskę bez trudu wspina się na najwspanialsze drzewo świętego Bóstwa. Tam obejmuje najwyższy pień i sama zostaje objęta przez Świętą Trójcę.

Zwierzę ma także dwa ostre rogi. Nimi broni swego ciała z tak wielką mądrością, że wśród wszystkich zwierząt może się swobodnie poruszać. O kochająca duszo, czy też właściwie rozumiesz to, co mam na myśli? Ty Bożą mądrością przepędzasz od siebie diabły i wolna od wszelkich grzechów żyjesz w świętej czystości.

Zwierzę ma dwoje pięknych ludzkich oczu. Są one pełne łez z tęsknoty za piękną górą. Tak chętnie by tam przebywało. Ach, kochająca duszo, jak piękne są oczy twego poznania, gdyż patrzyłaś w zwierciadło wieczne, a słodkie łzy spływają ci w czułości. Mimo to chętnie znosisz gorycz grzesznego morza.

Zwierzę ma delikatne usta i czysty język. Lecz nie ma zębów i nie potrafi warczeć ani gryźć. Kochający człowiek ma też pożyteczne usta. Uczy on i poucza w każdej chwili z radością, a w jego mowie nie ma żadnych szkodliwych słów. Są mu obce. Nie ma on też kąśliwych zębów oszczerstwa oraz innych złośliwości. Zawsze chętnie pociesza dotkniętych nieszczęściem. Nie ma w nim też żadnego zagniewania, chyba że na grzech i wyszydzanie Boga: tak, żadne cierpienie nie jest dla niego tak przykre. Usta zwierzęcia są u góry szerokie, a u dołu wąskie. Wielkością naszych ust jest niezmierzone uwielbianie Boga, które razem ze wszystkimi stworzeniami powinniśmy Mu składać całym naszym postępowaniem i we wszystkich sprawach w każdym czasie. Najniższa część naszych ust nazbyt chętnie mówi o grzesznej ziemi. Biada z powodu tych wszystkich wypowiedzi! Co się stanie z fałszywymi świętymi, którzy swoje grzeszne ciało karmią podstępnie łaską [prawdziwych] świętych i zachowują się zupełnie tak, jak gdyby wszystkiego dowiedzieli się w autentycznej Bożej prawdzie? Oby wierny Bóg, który miłuje tylko prawdę, zachował przed nimi swoich prawdziwych przyjaciół!

Zwierzę to ma szybkie nogi i nie wydaje głosu: jest ono ciche samo w sobie. Taką samą naturę ma dusza w zachwyceniu: w najwyższej miłości jest ona zarówno szybka jak i cicha.

Skóra zwierzęcia i jego futro szaro-ziemiste jest brzydkie z wyglądu. Nikt też nie ugania się za jego doczesną pięknością. Lecz po śmierci, podczas gdy inne zwierzęta się rozkładają, jego skóra stanie się wówczas tak szlachetna, a futro uzyska tak cudowny odcień, że ludzie najwytworniejsi – jeśli tylko zdołają je zdobyć – będą je nosić zamiast najszlachetniejszego sobola. Pokój ludzi doskonałych, ich dobre obyczaje oraz świętą naukę szanuje się za ich życia, niestety, o wiele za mało. Ale po ich śmierci, kiedy my, grzesznicy, znajdziemy się w biedzie i przypominamy sobie wtedy, jak święcie oni żyli i jak wiernie nas ostrzegali, wówczas jako grzesznicy czujemy się zawstydzeni, że byliśmy w stosunku do nich tacy obcy. Wówczas ich życie staje się dla nas grzesznych pięknym sobolem: stale mamy go przed oczyma i nosimy w naszym sercu. Lecz w czasie ich świętego życia wciąż lękamy się o bezwartościowe miedziaki, i dlatego nie chcemy dotknąć szlachetnego złota.

Mięso tego zwierzęcia spożywa się w piątek. Także nie umiera ono samo, chyba że zostanie zabite przez fale morskie. Życie ludzi świętych jest jednym nieustannym piątkiem, gdyż przez cały czas poszczą oni z powodu grzechów i nie jedzą zakazanej strawy, lecz żyją po Bożemu. Wysokie fale burzliwej miłości powodują że obumierają dla wszystkich spraw, tak iż żyją tylko w Bogu. Tak, wtedy dopiero wszystkie rzeczy należą tylko do nich i są razem z nimi zjednoczone z Bogiem w miłości. Wówczas ich miłość uzyskuje cenne siły, aby chwalić Boga we wszystkim.

Kości tego zwierzęcia to ości pewnej szlachetnej ryby. Szlifuje się z nich ozdobne klejnoty, w które zdobią się ludzie szlachetnego pochodzenia. Jak drogocenny to klejnot, gdy jakieś święte ciało jest przepełnione miłością i wolne od grzechów, pokazuje nam Bóg w swoich najmilszych przyjaciołach, w których znajdujemy prawdziwe znaki [świętości]. W swoich świętych przyjaciołach Bóg podarował nam niejeden wartościowy klejnot. Jeżeli Go za to nie wielbimy, nie możemy się połączyć ze świętymi, których wywyższa się tu na ziemi. Nazwa tego zwierzęcia brzmi: «Wszechpożyteczny».

Błogosławiony ten człowiek, kiedykolwiek się on narodził, który przed Bogiem nosi to imię!


Fragment publikacji Strumień światła Boskości, tom 1


Św. Mechtylda z Magdeburga (ok. 1210 – ok. 1297). Mając 12 lat, po raz pierwszy „została pozdrowiona przez Ducha Świętego”. W wieku ok. 20 lat, idąc za wezwaniem Bożej miłości, opuściła dom rodzinny i udała się do Magdeburga, gdzie żyła wiele lat jako beginka. Przez 30 lat Mechtylda ukrywała swoje cudowne przeżycia. Pod wpływem swych objawień odważnie napominała możnych świeckich i duchownych, spotykały ją ataki, podejrzenia i oszczerstwa. Z polecenia spowiednika Henryka z Halle spisała swoje duchowe przeżycia w latach 1250–1280. Pod koniec życia Mechtylda, opuściła Magdeburg i schroniła się w klasztorze cysterek w Helfcie, gdzie powstała ostatnia, siódma księga jej mistycznych przeżyć. Powszechnie czczona we wspólnocie klasztornej, niewidoma, zmarła w podeszłym wieku około roku 1294.


Fot. Marcin Marecik / Na zdjęciu: fragment fresku nad kaplicą św. Benedykta w Opactwie Benedyktynów w Tyńcu

(Visited 303 times, 1 visits today)


Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.

Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.

To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!

Zamknij