Umieszczony przez 11:07 Duchowość monastyczna

Dzieje miłości Bożej. Opowieści o wojownikach i walce duchowej

Piękną jest rzeczą patrzeć na zmagania najdzielniejszych mężów i zawodników cnoty i oglądając je oczyma odnosić z tego korzyść.

1. Piękną jest rzeczą patrzeć na zmagania najdzielniejszych mężów i zawodników cnoty i oglądając je oczyma odnosić z tego korzyść. Istotnie, gdy patrzymy na to, co chwalebne, wydaje się to godne posiadania i wzbudza miłość, tak że oglądający, znajdują zachętę, aby się o to ubiegać. Ale i opowiadania o tych wielkich czynach przynoszą niemałą korzyść, gdy ci, którzy je znają, przekazują je tym, którzy ich nie znają. Niektórzy mówią, że łatwiej wierzyć w to, co się widzi, niż w to, co się słyszy, wszakże i opowiadaniu można dać wiarę, jeśli opowiadający na nią zasługuje. Jak bowiem rzeczą języka jest sądzić o słodyczy, goryczy i podobnych właściwościach i według tego wydawać wyrok, tak zmysł ruchu rozpoznaje słowa i potrafi odróżnić te, które przynoszą korzyść, od tych, które są szkodliwe.

Cel dzieła: zachować pamięć o świętych

2. Jeśliby więc pamięć zachowała wiernie pożyteczne opowiadania i jeśliby niszczące zapomnienie, rozciągając się nad nią niby ciemność, nie zacierało jej, byłoby niepotrzebne i zbyteczne spisywanie tych opowiadań, gdyż korzyść z nich płynąca przeszłaby bardzo łatwo również do potomnych, lecz ponieważ czas szkodzi ciału, przynosząc mu starość i śmierć, i szkodzi także pięknym czynom, rodząc zapomnienie i osłabiając pamięć, z pewnością nikt nie będzie nas ganił za to, że podejmujemy się opisać życie miłujących Boga mężów. Bo jak ci, którym powierzono troskę o ciała, sporządzają lekarstwa, by zwalczać chorobę i pomagać cierpiącym, tak trud włożony w tego rodzaju dzieło jest jak dobroczynne lekarstwo, które chroni od zapomnienia i pomaga zachować pamięć. Czyż nie byłoby dziwne to, że gdy poeci i historycy spisują czyny wojenne, tragicy ujawniają starannie ukryte nieszczęścia i dzięki spisaniu zachowują o nich pamięć, inni zaś tracą słowa na układanie komedii i wywoływanie śmiechu, my mielibyśmy skazywać na zapomnienie ludzi, którzy w śmiertelnym i podległym cierpieniu ciele dali dowody niepodlegania cierpieniu i współzawodniczyli z istotami niecielesnymi? Czyż słusznie nie powinniśmy ponieść kary, gdybyśmy pozwolili, by te godne podziwu zmagania zaciemniła niepamięć? Jeśli oni naśladowali wzniosłą filozofię dawnych świętych, to nie w spiżu i nie w piśmie wyryli o nich pamięć, lecz odtworzywszy wszelkie ich cnoty, samych siebie uczynili niejako ich żywymi obrazami i posągami. A co by mogło usprawiedliwić nas, gdybyśmy nawet pismem nie uczcili ich sławnego życia?

Temat dzieła: życie wewnętrzne

3. I to wtedy, gdy zapaśników i pankratiastów, którzy walczą w igrzyskach olimpijskich, czci się posągami, i gdy taką samą nagrodę otrzymują zwycięzcy w wyścigach konnych. Ale nie tylko tych ludzi, lecz również zniewieściałych mężczyzn – o których nie wiadomo, czy są to mężczyźni czy kobiety – malują na deskach spragnieni ich widoku, aby pamięć o nich zachować jak najdłużej. Mimo że ta pamięć przynosi duszom szkodę, a nie korzyść, to jednak w zależności od tego, czy kochają tych, czy kochają tamtych, ze szkodą dla siebie czczą malowaniem tych lub tamtych. I ponieważ natura jako śmiertelna staje się łupem śmierci, mieszając kolory i przenosząc wizerunki tych osób na deski, wyobrażają sobie, że pamięć o nich będzie o wiele dłuższa od ich życia.

My natomiast opisujemy życie, które jest nauczycielem filozofii i które współzawodniczy ze sposobem życia w niebie. Nie malujemy jednak charakterystycznych cech fizycznych ani ich wizerunków nie pokazujemy tym, którzy ich nie znają; rysujemy postacie niewidzialnych dusz i ukazujemy ukryte wojny i niewidzialne walki zapaśnicze.

Walka duchowa

4. Taką bowiem pełną zbroję kazał im przywdziać dowódca ich szyku i pierwszy bojownik, Paweł: Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko (Ef 6,13). I znowu: Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże (Ef 6,14–17). Kazawszy im przywdziać taką zbroję, poprowadził ich do walki. Albowiem taka jest też natura nieprzyjaciół: niecielesna, niewidzialna, atakująca niejawnie, skrycie nastająca, zastawiająca sidła i uderzająca znienacka. I o tym pouczył nas ten sam dowódca, gdy mówił:

Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich (Ef 6,12).

Ale mimo takich przeciwników zgromadzenie tych świętych ludzi, a raczej każdy z nich, będąc otoczony przez tylu i tego rodzaju nieprzyjaciół – którzy nie nacierali na wszystkich razem, lecz raz rzucali się to na tego, to na tamtego – osiągał tak wspaniałe zwycięstwo, iż zmuszał przeciwników do ucieczki, ścigał ich według swych sił i bez przeszkody stawiał pomnik zwycięstwa.

Zwycięstwo nad namiętnościami

5. Zwycięstwo osiągnęli nie dzięki naturze – jest ona bowiem śmiertelna i pełna niezliczonych namiętności – lecz dzięki woli, która przyciąga dla siebie łaskę Bożą. Gorący miłośnicy Bożego piękna, którzy zdecydowali się wszystko czynić i z radością cierpieć dla Ukochanego, znieśli szlachetnie bunt namiętności, odparli odważnie grad pocisków diabła i, żeby użyć słów Apostoła, poskromili swoje ciało i wzięli je w niewolę (Por. 1 Kor 9,27), uśmierzyli fale gniewu i szalejące pożądliwości zmusili do uciszenia się. Przez to, że pościli i spali na gołej ziemi, uśpili namiętności, położyli kres ich atakom i zmusili ciało do zawarcia przymierza z duszą, tak kończąc wojnę, jak została narzucona ciału i duszy.

Dusza warownią i strażą zmysłów

6. Doprowadziwszy w ten sposób do pokoju między nimi, odparli cały oddział nieprzyjaciół. Nieprzyjaciele ci, nie znając myśli zdradzających to, co jest we wnętrzu człowieka, i pozbawieni współpracy ludzkich członków, nie mogli atakować. Diabeł bowiem posługuje się przeciwko nam naszymi własnymi członkami jako bronią. Jeśli bowiem oczy nie dadzą się znęcić, uszy nie dadzą się oczarować, a dotyk nie pozwoli się omamić, ani umysł nie przyjmie złych rad, próżny jest wysiłek tych, którzy zastawiają na nas sidła. Albowiem jak miasta zbudowanego na górze, obwarowanego silnymi wałami i otoczonego głębokimi rowami nie mógłby zdobyć żaden nieprzyjaciel, jeśli wewnątrz nie znajdzie się zdrajca i nie otworzy jakiejś furty, tak niemożliwe jest, by demony atakujące z zewnątrz opanowały duszę obwarowaną Boską łaską, jeśli uległość wobec jakiejś złej skłonności nie otworzy furty któregoś z naszych zmysłów i nie wpuści wroga do naszego wnętrza.

Ponieważ wysławiani przez nas ludzie poznali to jasno z Boskiego Pisma i usłyszeli od Boga, który mówi przez proroka: Wstąpiła śmierć przez okna nasze (Jr 9,21), zamknęli zmysły prawami Bożymi niby jakimiś ryglami i zamkami i klucze od nich wręczyli umysłowi. Język nie otworzył warg bez rozkazu umysłu; źrenica oka bez pozwolenia nie mogła wyjrzeć spod powiek; słuch, który nie może zagrodzić do siebie dostępu powiekami lub wargami, odrzucał nierozumne mowy i przyjmował jedynie te, w których umysł znajdował radość. Podobnie uczyli węch, by nie pożądał miłych zapachów, ponieważ one z natury prowadzą do zniewieściałości i gnuśności. Podobnie odrzucili chęć nasycania żołądka i nauczyli się przyjmować takie pożywienie, które nie ma sprawiać przyjemności, lecz zaspokaja potrzebę – i to w takiej ilości, ile potrzeba, by nie umrzeć z głodu. Podobnie obalili słodką tyranię snu i, uwolniwszy powieki z jego niewoli, nauczyli się nad nim panować, zamiast mu się poddawać, i mieć z niego pożytek, nie kiedy sam z siebie przychodzi, lecz kiedy oni go przywołują, by na krótko wesprzeć naturę.

Gdy tak zatroszczyli się o ochronę murów i bram i doprowadzili do zgody między wewnętrznymi skłonnościami, śmiali się z nacierających z zewnątrz przeciwników, bo ci nie mogli wtargnąć do zabezpieczonego łaską Bożą wnętrza i znaleźć żadnego zdrajcy, który by się zdecydował do niego ich wprowadzić. Ponieważ nieprzyjaciele mają naturę nieprzewidzialną, a ciało jest widzialne i podlega koniecznościom natury, również z tego powodu nie mogli nad nim zapanować. Albowiem woźnica tego ciała – który jest jednocześnie muzykiem i sternikiem – trzymając mocno cugle w ręku tak pokierował końmi, by biegły w szyku; muzyk uderzając rytmicznie w struny zmysłów sprawiał, że wydawały harmonijny dźwięk; sternik ze znajomością rzemiosła poruszając sterem odpierał uderzenia fal i zwycięsko walczył z porywami wiatrów.

Cnoty godne pochwały

7. Któż więc słusznie mógłby nie podziwiać ludzi, którzy przeszli przez życie wśród niezliczonych trudów, ujarzmili swoje ciało mozołami i cierpieniami fizycznymi, nie znali śmiechu, lecz wszystkie swoje dni spędzili na lamentacjach i płaczu, którzy wstrzymywanie się od jedzenia uważali za ucztę sybaryty, pracowite czuwania za najsłodszy sen, twardą ziemię za miękkie posłanie, czas spędzony na modlitwie i śpiewaniu psalmów za niezmierzoną i nie mającą końca przyjemność – tych ludzi, którzy nabyli każdy rodzaj cnoty? Albo raczej któż zdołałby ich wychwalić tak jak na to zasługują? Wiem dobrze, iż żadne słowo nie zdoła w pełni oddać ich cnoty. A jednak zadania tego trzeba się podjąć. Nie byłoby bowiem słuszne, gdyby za to, że w sposób doskonały pokochali prawdziwą filozofię, nie otrzymali przynajmniej niewielkiej pochwały.

Metoda autora

8. Napiszemy ich pochwałę, ale nie jedną dla wszystkich, ponieważ otrzymali od Boga różne dary, jak o tym uczy błogosławiony Paweł mówiąc: Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha (…), innemu łaska uzdrawiania w tymże Duchu, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków (Por. 1 Kor 12,8–10). I wskazując na źródło tych wszystkich darów, dodaje: Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce (1 Kor 12,11). Skoro zatem otrzymali różne dary, słuszne będzie, jeśli o każdym zamieścimy osobne opowiadanie, nie wyliczając szczegółowo wszystkich ich czynów, gdyż na takie dzieło nie starczyłoby całego życia. Przedstawimy tylko pewne fakty z życia i pewne czyny każdego z nich i w niewielu słowach ukażemy charakter całego jego życia i opowiedziawszy o jednym, przejdziemy do drugiego.

Granice tematu

9. Nie będziemy też próbowali przekazać historii życia wszystkich świętych, którzy wyróżnili się na całym świecie, bo przecież nie znamy ich wszystkich, i jeden człowiek nie może spisać historii wszystkich. A zatem opowiem o życiu jedynie tych, którzy jak gwiazdy zabłysnęli na Wschodzie i swoimi promieniami dosięgli krańców ziemi. Wykład mój będzie się rozwijał w formie opowiadania, nie opierając się na zasadach mowy pochwalnej, lecz w sposób prosty przedstawiając pewne fakty.

Odwołanie się do wiary czytelnika

10. Proszę przyszłych czytelników tych dziejów świętych lub życia ascetycznego – niech każdy nazywa to pismo jak chce – by nie odmawiali wiary opowiadaniu, jeśli usłyszą o czymś, co przekracza ich własne możliwości, i by cnoty tych ludzi nie mierzyli według swojej własnej; niech wiedzą, że Bóg ma zwyczaj mierzyć dary Ducha Świętego według gorliwości pobożnych i doskonalszym udziela darów większych. Mówię to do tych, którzy nie są zbyt dokładnie zaznajomieni ze sprawami Bożymi, gdyż ci, którzy są wprowadzeni w tajemnice Ducha, znają wspaniałomyślność Ducha i wiedzą, jakie cuda działa w ludziach przez ludzi, aby dzięki wielkości swoich znaków doprowadzić niewierzących do poznania Boga. Kto nie będzie wierzył naszym opowiadaniom, ten oczywiście nie wierzy w prawdziwość tego, co uczynili Mojżesz, Jozue, Eliasz i Elizeusz, i za bajki uważa cuda zdziałane przez świętych apostołów. Jeśli jednak wydaje im świadectwo prawda, niech wierzy, że i te opowiadania są wolne od fałszu. Wszak łaska, która działała poprzez tamtych ludzi, również i przez tych ujawniła swe działanie. Łaska jest niewyczerpana; wybierając tych, co na nią zasługują, przez nich jak ze źródeł wylewa strumienie dobroczynności.

Książka dobrej wiary

11. Pewne fakty, o których będę mówił, widziałem na własne oczy. Czego sam nie widziałem, usłyszałem od tych którzy tych mężów widzieli, od tych którzy jako miłujący cnotę zasłużyli na to, by ich widzieć i przyjąć ich naukę. Na wiarę zasługują nie tylko Mateusz i Jan, którzy spisali naukę ewangeliczną, wielcy i pierwsi ewangeliści, naoczni świadkowie cudów Pańskich, lecz także Łukasz i Marek, których ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa (Łk 1,2), dokładnie pouczyli nie tylko o tym, co Pan wycierpiał i co uczynił, ale również o czym nieustannie nauczał. Chociaż błogosławiony Łukasz nie był naocznym świadkiem, to jednak stwierdza na początku opisu, iż opowiada o sprawach całkowicie pewnych. Toteż my słysząc, że nie widział własnymi oczyma tego, o czym opowiada, lecz że tę naukę przejął od innych, wierzymy i jemu, i Markowi nie mniej niż Mateuszowi i Janowi. Jeden i drugi w swoich opowiadaniach zasługuje na wiarę, ponieważ otrzymali oni te wiadomości od tych, którzy widzieli. I my zatem pewne rzeczy opowiemy jako naoczni świadkowie, inne natomiast przytoczymy, dając wiarę opowiadaniom naocznych świadków – ludzi, którzy naśladowali życie świętych.


Fragment publikacji Dzieje miłości Bożej. Historia mnichów syryjskich


Teodoret biskup Cyru (386/393 – ok. 466) jeden z najbardziej wszechstronnych Ojców greckich, wybitny stylista, egzegeta i oryginalny teolog, jeden z nielicznych, którzy zdobyli się w ciągu wieków na szczere odwołanie własnych błędów. Dzieje miłości Bożej. Historia mnichów syryjskich zawiera dwadzieścia osiem życiorysów, w tym trzech mniszek, z okolic Antiochii i Cyru, w większości osobistych znajomych autora.


Fot. Marcin Marecik / Na zdjęciu: fragment sklepienia nad kaplicą św. Benedykta w Opactwie Benedyktynów w Tyńcu

(Visited 339 times, 1 visits today)


Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.

Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.

To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!

Zamknij