Umieszczony przez 11:08 Duchowość monastyczna, Ojcowie pustyni

Królestwo bez monet. Historia o tym, co naprawdę czyni człowieka bogatym

Jaki pożytek przyniosły ludzkiemu życiu drogie kamienie, złoto czy inne rzeczy służące gnuśności? Z kolei jakiej szkody i jakiej krzywdy nie wyrządziły one wszystkim bez wyjątku ludziom, stając się przyczyną wszelkiego zła?

Kopalń [ukrywających] tak zwane drogocenne kamienie i złotonośne żyły niech poszukują ci, którzy lubią przepych, i niech delektują się i chełpią tymi rzeczami, emanującymi czymś zbytkownym i miłym dla oczu dzięki różnym odcieniom barw. Natomiast życie świętych mężów i cnoty ludzi, którzy oddalili się od świata i starają się ukryć dobro, jakie spełnili, niech badają miłośnicy Boga dla naśladowania ich sposobu życia. [Byłoby] rzeczą doprawdy niewłaściwą i bardzo niedorzeczną, aby o to, co wyrządza ludziom tyle szkody, że nikt tak łatwo w słowach nie potrafiłby tego ująć, dokładać wielkich starań i troski – by naturalne wdzięki, przez to upiększone, stały się przynętą [wabiącą] do rozkoszy ludzi nieopanowanych, w których zawieszona biżuteria rozpala namiętności ku jeszcze większej obsesji, a jednocześnie przejawiać do takiego stopnia lenistwo i niedbałość o to, co może ozdobić duszę i naprawić błędy życia, że gardzi się rzeczami szlachetnymi, jak należałoby [wzgardzić] czymś obojętnym lub, lepiej powiedzieć, zgubnym.

Żądza złota częstą przyczyną zła

Jaki pożytek przyniosły ludzkiemu życiu drogie kamienie, złoto czy inne rzeczy służące gnuśności? Z kolei jakiej szkody i jakiej krzywdy nie wyrządziły one wszystkim bez wyjątku ludziom, stając się przyczyną wszelkiego zła? Przez nie [przychodzi] zachłanność, rabunek, tyrania, rozboje, zabójstwa, przez nie – grabieże, spustoszenie, wojny zewnętrzne i domowe. Jedni nastają na drugich przez żądzę dóbr i nie rezygnują z żadnego cierpienia i działania, byleby tylko zamierzony cel został osiągnięty – obojętnie jakim sposobem, czy własną śmiercią, czy śmiercią przeciwnika. Często, woląc znaleźć się w takiej sytuacji, by nie można było niczego zabrać z tego, co zdobyli, sami ginęli, umierając w sposób godny pożałowania. Mając nadzieję na niepewny [skądinąd] zysk doznali żałosnego końca i pierwsi doświadczyli tego, co sami usiłowali zgotować swoim przeciwnikom.

Słuchanie o dobru prowadzi do dobra

Słuchanie o ludziach, którzy dobrze żyli, i poznanie spełnionych przez nich dobrych czynów jest pożyteczne dla tych, którzy badają rzecz z zaciekawieniem, [stając się] jakby pochodnią rozświetlającą to, co zostało ukryte, dla poznania i czynienia tego, co dotąd było nieznane, chociaż zawsze było pożyteczne. Jedni będą ubiegać się o cnotę tamtych, wnet nabierając tęsknoty za nią na skutek jakiejś naturalnej skłonności duszy wybierającej dobro. Drudzy będą ją podziwiać, jeśli nawet jakieś złe przyzwyczajenie przeszkodzi w [jej] naśladowaniu, bolejąc nad sobą i zdając póki co sprawę z tego, że zaniedbali się w dobru.

Niebezpieczeństwo zobojętnienia

A co dotyczy kwestii pożytku, jest rzeczą niebłahą to, aby mieć świadomość zła, w którym się tkwi, i nie ulec złudzeniu chlubiąc się czymś bardzo niegodziwym jako szlachetnym, podobnie do tego, jak niektórzy obojętni [ludzie], nie przeniknięci jeszcze świadomością grzechu, idą niefrasobliwie po nierównej i trudnej do przejścia jego drodze, zatwardziali w swoim sumieniu. [Oni są] jak ci, których skóra na stopach stwardniała i którzy stąpają po cierniach i ostach, nie cierpiąc niczego takiego, co wcześniej cierpieli, zanim przyzwyczaili się do takiej surowości [życia], gdy podeszwy ich były miękkie i delikatne i czuli najmniejszy uraz. Nie ma niczego tak uciążliwego dla ciała i szkodliwego dla duszy, co z czasem i pod wpływem przyzwyczajenia nie stałoby się lekkim i znośnym, gdy nie wywołuje już doznania przykrości, jak to miało miejsce wcześniej, kiedy nie było się jeszcze przyzwyczajonym do tego. Ciało bolało z wysiłku, a sumienie z goryczy, aż powstał nawyk w nich obydwu, czyniąc przyjemnym to, co dawniej wydawało się uciążliwym i niemiłym.

Nie przemilczać świętego życia

Uznaje się za rzecz słuszną, by nie przemilczać dobrych czynów ludzi szlachetnych i żeby nie ukrywać tych rzeczy, które po ujawnieniu sprawiają wiele pożytku dla życia, ucząc anielskiego sposobu postępowania i zamieniając ziemię w niebo przez życie czyste i wolne od troski. Wszyscy starają się sobie nawzajem dobrze czynić i nikt nikomu nie ośmiela się wyrządzać krzywdy, ponieważ w końcu przekonują się, że marnością jest wszelka rzecz, która tu pozostaje; tymczasem pilnie pragną tych dóbr, które pójdą za nimi w przyszłe życie i tam długo będą służyć naszemu pożytkowi. Ujawnijmy zatem, stawiając przed nasze oczy błogosławionego męża, dotąd nieznanego dla wielu, dlatego że zawsze starał się ukryć przed wszystkimi, jak sarna, która znikła w głębi pustyni Nitryjskiej, obawiając się niebezpieczeństw w życiu niczym uderzeń piorunów, które spadają z nieba i jeszcze więcej niż one wyrządzają szkodę duszy, jeśli ona nie wystrzega się i nie ucieka od takiego przebywania z ludźmi. [Ujawnijmy go], aby nie było ukryte to, co może służyć pożytkowi, a co on w swojej pobożności starał się zataić przed ludźmi, nie z powodu jakiejś zazdrości o [ewentualne] naśladowanie i nie dlatego, że sam jeden pragnął chlubić się osiągniętym dobrem, lecz dlatego, że unikał wystawiania siebie na pokaz, niczym zasadzki, która zamiast pożytku może wyrządzić szkodę.

Opisywany młodzieniec – wzór wstrzemięźliwości

Urodził się w krainie Galacji, a wychował się w mieście Ancyra. Tak swój młodzieńczy wiek poświęcił [zdobywaniu] wstrzemięźliwości, że chociaż wiele [kobiet] kręciło się wokół niego z powodu jego urody, to jednak zdumiewała je jego skromność i szlachetność, co jeszcze bardziej niż piękna twarz rozpalało miłość ku niemu u tych, których nigdy nie zaszczycił nawet miłym słowem. Nie jest jednym i tym samym [sytuacja], gdy nie będąc [przez nikogo] pobudzonym, zachowuje się wstrzemięźliwość, i [sytuacja], gdy zachowuje się ją wtedy, kiedy tysiące [osób] budzi namiętność. Podobnie nie jest jednym i tym samym [to], że bezpiecznie przeprowadza się statek przez wzburzone fale nie przejąwszy się burzą, i [to], że w przystani siedzi się na rufie i trzyma się za ster. To pierwsze znaczy dać dowody umiejętności w stosownym czasie, a drugie – gdy nie zachodzi sytuacja próby – stwarzać pozór [skądinąd] wątpliwy: czy [naprawdę] dysponuje się doświadczeniem, albo czy przy braku doświadczenia, nie będąc wtajemniczonym w arkana sztuki, zwodzi się patrzących [zachowując się tak], jakby się zdobyło tę umiejętność.

Nakłoniony do święceń

Stąd i nawet jego, który był jeszcze młodzieńcem i dlatego jeszcze nie nadawał się do kościelnej posługi, usiłowano wielorakimi sztuczkami pozyskać, poczytując za stratę [taką ewentualność], gdyby wspólna godność kapłaństwa nie została ozdobiona właściwym [temu młodzieńcowi] pięknem, ponieważ pasował do kościelno-urzędniczego stanu jak źrenica pasuje do oka, a oko – do twarzy. Jaśniał on swoim życiem, stając się dla ludu i dla wszystkich pożytecznym przykładem i w młodym i kwitnącym ciele pokazując właściwe [wiekowi] starczemu powściągliwe usposobienie. Przymusili go – wielu zdawało się występować przeciwko jednemu – obdarzając go godnością kapłaństwa [w duchu] sprawiedliwości. On nie uległ przymusowi, zawstydzając mających nad nim władzę, i nie uczynił czegoś wbrew swojej woli, osądzając że [nakładane na niego] zadanie jest wielkie i ponad jego wiek, jak [zresztą] było rzeczywiście. Uciekł więc od zamętu związanego z publicznymi sprawami i od kościelnej służby, unikając ciężaru nałożonego jarzma.

Zaczyna życie monastyczne w swojej okolicy

Chociaż miał pragnienie, aby zaraz udać się na pustynię, jednak opanował tę skłonność. Słusznie sądził, że lepiej jest ćwiczyć się najpierw w podstawowych walkach pod okiem mistrzów i nauczycieli zajmujących się początkującymi w cnocie aniżeli bez wyszkolenia iść natychmiast do nauczycieli walk bardziej zaawansowanych i zadać im trud zmuszając do tego, by udzielali lekcji przeznaczonych dla chłopców zamiast tych, których udziela się mężczyznom, i zniżyć się z właściwego im poziomu do chłopięcego ćwiczenia, które nie przystoi im zarówno co do słów, jak i ruchów, a jest stosowne dla młodzieży. Dlatego udał się do uprawiających u nas ascezę za miastem na górze, nad którymi przełożeństwo sprawował błogosławiony Leoncjusz, wtedy jeszcze prezbiter, a później biskup, mąż odznaczający się zarówno czynem, jak i wiedzą, i doskonalszy od uprawiających ascezę na pustyni, który jednak umiał także obchodzić się z tymi, którzy czuli się [jeszcze] dziećmi, i był przyzwyczajony do początkujących w [ascetycznej] praktyce, dlatego że i takich, razem z zaawansowanymi, miał zawsze pod swoją władzą.

Przenosi się do Palestyny

I [ów młodzieniec], postąpiwszy [w dobru] szybciej niż [można było się spodziewać] wedle czasu, wyprzedziwszy wielu i dokonawszy więcej niż czas pozwoliłby dokonać, zamyka i przenosi dzieło ascezy w okolice Jerozolimy, ażeby zobaczyć tamte miejsca, gdzie czynił cuda, przebywał, a następnie cierpiał Pan Jezus, i osiągnąć pożytek przez przypatrywanie się mężom, którzy ćwiczyli się tam w ascezie.

Asceza w Nitrii

I doznawszy u nich pożytku, aby nie powiedzieć, prześcignąwszy ich w krótkim czasie, udał się na wspomnianą pustynię, ukrywając skrupulatnie kapłańską godność, dopóki mógł ją zatajać, i podjął monastyczne życie, jak gdyby był dopiero początkującym. Korzystał z [nauk] takich mistrzów cnoty, którzy wnet skierowali jego pragnienie ku niebu i obudzili wolę anielskiego sposobu życia. Umiłował we wszystkim poprzestawanie na małym, skoro brak potrzeby cechuje tylko natury bezcielesne, natomiast istoty związane z ciałem nie mogą [tak] żyć, aby pod wpływem pilnej potrzeby nie uzupełniały przez pokarm tego, co codziennie ulega zużyciu. Wzgardziwszy więc wszystkim, co jest na ziemi, oddał się całkowicie górnej filozofii, uznając nie tylko sprawy związane z ciałem, ale i samo ciało za zbyteczne dla osiągnięcia celu w przypadku tego, kto troszczy się o duszę i komu zależy na tym, aby duszę przedstawić Bogu. Na tyle troszczył się o ciało, na ile konieczność przymuszała do [podtrzymywania] samego życia. Cały czas poświęcał trosce o to, jak zawsze podobać się Bogu: jakimi myślami i jakimi czynami ma się odznaczać rozdarty na dwoje człowiek, aby i usta, przez szlachetne i pożyteczne słowa wyrażając wewnętrzną czystość, zachęcały słuchających do pobożności, i ciało przez powściągliwe zachowanie wychowywało patrzących do karności. Tego więc [męża] nawet po śmierci, [i to] aż do teraz, podziwiają mieszkańcy tamtych okolic i opiewa się jego wspaniałą sławę: jak język i słuch zawsze powstrzymywał przed opowiadaniem o czymś świeckim, nie znosząc nigdy ani mówienia czegoś, co zdarzyło się na świecie, ani słuchania [o tym], nazywając niewłaściwym i bezużytecznym wszystko to, co nie prowadzi do zamierzonego celu.

Asceza wymaga poświęcenia całego czasu

Jeśli zajmujący się jakąkolwiek sztuką i metodą, powiada, troszczą się o nią, aby i w słowach i w myślach udoskonalało się z każdym dniem to, o czym oni na jej temat ciągle rozmawiają i myślą (ponieważ rozmyślanie daje pod każdym względem głębsze poznanie czegoś, a ćwiczenie staje się dobrodziejstwem dla jeszcze nie zorientowanych), to dlaczego nie poświęcamy całego czasu na troskę o naszą sztukę? Gdyby ktoś chciał nabyć w niej doświadczenia choćby w przeciętnym stopniu, skoro [sam jej] szczyt jest nieosiągalny, to nie będzie miał czasu na to, by zwracać swój umysł ku czemuś innemu. Życia przecież ledwie wystarczy na to, by, już nie powiem, pomyśleć o przygotowaniu się do tego, co nas czeka, ale choćby na to, by uchronić się przed zagrożeniami ze strony tego, co teraz mamy. Jak oko sternika z całym wytężeniem patrzy na pieniące się fale i nawet lekkie wzburzenie może zatopić statek, tak umysł walczący z namiętnościami i złymi duchami, jeśli czuwa, rzadko da się wymanewrować, kiedy zaś zaniedba się trochę w uważaniu na siebie, cały zanurza się i tonie.

Połączenie modlitwy z pracą

Dlatego można było zobaczyć owego młodzieńca, jak zawsze siedzi w zadumie, wyglądem twarzy pokazując, że szczerze troszczy się o te rzeczy, o których mówił, czy to modląc się do Boga, czy rozmyślając o czymś pożytecznym. I umysł [jego] wznosił się ku kontemplacji, doznając odpoczynku lub bacząc dokładnie na siebie, czy czegoś nie brakuje mu w [postawie] szlachetności. Ręce zajęte były pracą, gdyż dzięki temu zapewniał sobie utrzymanie. Nigdy nie przyjmował posiłku żyjąc w bezczynności, ani nie brał pożywienia z zewnątrz, ani w ogóle nie chciał od kogoś przyjmować jakiegoś wsparcia, mówiąc że każdemu, kto prowadzi takie życie, godzi się raczej dawać aniżeli brać, aby nie osłabła siła odwagi i aby nie być zmuszonym, by coś miłego powiedzieć tym, którzy [coś] przyniosą, a zamilczeć nieraz prawdę, gdyby była przykra, żeby dobroczyńcy nie sprawić przykrości.

Styl życia pustelniczego

 Jak duże i [w ogóle] jakie miał materialne potrzeby, [opowiedzmy pokrótce] aby poświęcać im wiele uwagi. Suchy chleb miał za pożywienie, i to – nie do syta, i wodę za napój, ochłodzoną w upał i ogrzaną w słońcu w czasie chłodu, i nakrycie za odzienie, stare, równe wiekiem [spędzonemu] tam życiu; przez cały czas nigdy go nie zmienił. Nie zakładał sandałów ani butów na nogi; miał wiązkę z gałęzi palmowych i skórę z sarny za posłanie, gdy układał się do snu, po całodziennych trudach dając nieco wytchnąć ciału umęczonemu przez wytężoną pracę. Większą część nocy, jak również i dnia, spędzał na odmawianiu psalmów i modlitwie, uważając, że w takich chwilach obcuje z Bogiem, i powtarzał ciągle za Dawidem: Niech miłe mu będzie moje mówienie (Ps 104[103],34).

Ubóstwo

Nie znał monety cesarskiej ani czyja pieczęć jest na niej odbita; ani miedź nie przeszła przez jego ręce, kalając je przez sam dotyk. Księga stanowiła cały jego majątek i była użyteczna dla pocieszenia w stanie oschłości, ponieważ być może czytanie sprawia pewną przyjemność po wielu trudach, czy przez dosłowny, czy głębszy sens przynosząc rozrywkę znużonemu duchowi. I takie ubóstwo nazywał królestwem, wskutek [związanego z nim] braku troski, nie dlatego, że niczego nie posiadał w perspektywie jutrzejszego życia, ale ponieważ nie pragnął żadnej z tych rzeczy, które wielu podziwia. Nie majętność, ale brak potrzeb uważał za bogactwo umysłu, który potrafi uprawiać mądrość, ponieważ osiągnął samowystarczalność i odrzucił wszelkie jej przekroczenie jako coś bezużytecznego. Nauczał wraz z wieloma innymi, że to nie otaczanie się obfitymi dobrami, ale powstrzymanie się od pragnienia ich posiadania ucisza żądzę. Uznawał z innymi posiadających nadmiar za będących w potrzebie, ponieważ wskutek nienasyconej namiętności potrzebują więcej od tego, co posiedli, a tych, którzy starają się pozbyć jakiejś rzeczy koniecznej dla utrzymania jako zbędnej i nieprzydatnej w [takim życiu], za bogatych. To jest prawdziwie bogactwem i takim słusznie powinno być nazwane, tamto zaś – niedostatkiem i skrajnym ubóstwem. Jedno ogranicza obfitość tego, co się ma, i sytość, która nadmiernie obciąża, a drugie napełnia żądzą jeszcze nową i głodną zdobycia tego, czego się nie ma. Posiadanie tego jest niepewne, a tylko potępienie zachłanności zostanie ogłoszone i wyrokiem Sędziego podlega ona karze. Zachłannością jest nie tylko staranie o to, aby przywłaszczyć sobie rzeczy cudze, ale i pragnienie, by mieć coś więcej niż to, co konieczne dla samowystarczalności.

Ułuda tego życia

To życie jest nocą, a zachodzące w nim sprawy – snem, jak mawiał ów błogosławiony. Jakiż pożytek dla ludzi ze zgubnego zbytku po tym, jak przeminie ów stan, gdy już nie będzie nocnych złudzeń i już nie pozwolą one doznać udręczenia czy ulgi? Z nastaniem dnia, powiada, senne przewidzenia okażą się nicością dla tych, którzy się obudzili; i komu się wydawało, że się wzbogacił, ten rano nie ma już niczego; a kto sądził, że pił albo jadł, stwierdza, że niczego takiego nie czynił; a kto [niby] zdobył władzę i zarobił pieniądze, i trzymał w ręku srebro, i schował do kieszeni, ten okazuje się pozbawiony tych rzeczy. Jeden we śnie narażał się na niebezpieczeństwa, drugi znajdował się w zagrożeniu, inny cierpiał prześladowania, innemu wymierzono karę, a jeszcze inny został zabity. I oni [wszyscy] powstali, jedni ciesząc się, a inni smucąc się, ponieważ złudzeniem było, a nie prawdą, to, czego zdawali się doświadczać. Tamci [cieszą się], ponieważ ominęło ich doświadczenie zła, a ci [smucą się], ponieważ nie otrzymali tego, co [wcześniej] sprawiało im radość. Nikt nie ma żadnej korzyści z takiego złudzenia, i w dzień przestaje mu się wydawać, że ma coś z tego, co zdawał się mieć nocą. Chyba że [zostaje] tylko wspomnienie minionych, radosnych czy smutnych, złudzeń dla żalu za uciechami, których pozbawiono, i radością, którą odebrano. Tak po przeminięciu tej ułudy, bo nadszedł koniec ułudy tego życia niczym nocy, wszystko tutaj staje się bezużyteczne: i bogactwo, i bieda, i sytość, i niedostatek, i chwała, i uniżenie. Jednym pozostaje wesele, drugim – trwoga i drżenie, bo otrzymują nagrodę odpowiednią do tego, czego dokonali w życiu.

Ów święty zaznaje wiecznej chwały

Dlatego ten mąż jest godzien podziwu i niech naśladują go wszyscy pod każdym względem, czy to na podstawie jego czynów, czy usłyszanych [od niego] słów, ponieważ przeszedłszy ciasną drogą rozstał się z życiem. Uciążliwości życia niczym sen zniósł cierpliwie, a teraz rozkoszuje się przyjemnościami tam, gdzie jest trwała i prawdziwa rozkosz, która sprawia, że po krótkotrwałych trudach zbiera się jako owoc radość wieczną w Chrystusie Jezusie Panu naszym, któremu chwała na wieki. Amen.


Fragment publikacji Pisma ascetyczne


Nil z Ancyry (zm. ok. 430 r.). Mnich. Mistrz życia duchowego. Pochodził spod Ancyry w Galacji (dzisiejsza Turcja). Prawdopodobnie odwiedził mnisze ośrodki w Egipcie. Autor szeregu dzieł ascetycznych; część z jego pism zaginęła. Nauka Nila nawiązuje do doktryny Ewagriusza z Pontu.

(Visited 464 times, 2 visits today)


Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.

Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.

To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!

Zamknij