Umieszczony przez 13:56 Nowości i recenzje

Poznawać przez miłość. O „Chmurze niewiedzy”

W XIV wieku powstał w Anglii traktat (anonimowego autora) poświęcony modlitwie — tekst o dużej sile oddziaływania, o czym świadczą liczne odniesienia do niego, mniej lub bardziej bezpośrednie, obecne na przestrzeni wieków w utworach innych klasyków duchowości.

W XIV wieku powstał w Anglii traktat (anonimowego autora) poświęcony modlitwie — tekst o dużej sile oddziaływania, o czym świadczą liczne odniesienia do niego, mniej lub bardziej bezpośrednie, obecne na przestrzeni wieków w utworach innych klasyków duchowości. Chmura niewiedzy — bo o tym dziele mowa — ukształtowała modlitwę wielu kontemplatyków, autorów pism o życiu wewnętrznym; mnichów i mniszek, zakonników wszelkiej maści, ale także wszystkich pozostałych, którzy szukali wskazówek na drodze do zjednoczenia z Bogiem. Nie można ograniczyć oddziaływania „Chmury…” tylko do jakiegoś elitarnego kręgu — z wielkim pożytkiem czerpał i czerpie z niej ogół chrześcijan.

Nie znamy autora tekstu. Możemy stwierdzić jedynie, kiedy mniej więcej go napisano; wolno nam wprawdzie spekulować, czy autorem był znany angielski mistyk, augustianin Walter Hilton, żyjący w tym samym okresie, co twórca traktatu; nie doprowadzi nas to jednak dalej niż na grząski grunt domysłów.

Tym, którym bliska jest działalność ojca Johna Maina OSB „Obłok…” (bo i tak bywa tłumaczony tytuł „Cloud of Unknowing”) może być znana; jej autor zaleca podobną praktykę, jak ośrodek animowany z początku przez Maina, obecnie zaś przez Lawrence’a Freemana OSB. Autor traktatu wprowadza odbiorcę w swoisty rodzaj modlitwy monologicznej, zachęcając do oparcia się na tym, co naprawdę potrzebne: „Trzeba więc modlić się według pełnego wymiaru naszego ducha […] i nie należy używać wielu słów. Wystarczy jedno słowo, i to nawet jednosylabowe […]: »Bóg«. Dlaczego? Bo wszelkie dobro jest w Bogu”. Osoby, które z nieufnością podchodzą do tego typu modlitwy, mogą swobodnie poprzestać na „Chmurze…” — na dziele, które pozostaje tekstem na wskroś chrześcijańskim, niepowiązanym w żaden sposób ze wschodnimi metodami medytacji.

„Chmura…” stała się pomocą tak poręczną z kilku przyczyn. Jedną z nich jest fakt, iż wpisuje się w obecny od czasów starożytnych w chrześcijaństwie nurt zwany teologią apofatyczną, określany niejednokrotnie jako „via negativa” — negatywna droga do poznania Boga. Mówiąc najprościej: w teologii jest to prąd, który postuluje powstrzymanie się od twierdzeń na temat Boga, by mówić o Nim jedynie w kategoriach tego, czym Bóg nie jest. Bóg bez wątpienia przewyższa nasze wyobrażenia o Nim, każde słowo wypowiedziane na Jego temat, choćby z największą czcią i z pragnieniem najdokładniejszego oddania Jego istoty, nie obejmie Jego transcendencji. Mówiąc chociażby, że „Bóg jest miłością”, nie grzeszymy i nie błądzimy (wręcz przeciwnie! Trzeba mówić o Bogu!), lecz wielu pisarzy chrześcijańskich podkreśla, iż nasze rozumienie miłości jest niczym w porównaniu z tym, czym miłość jest w swej pełni, z perspektywy Bożej.

Apofatyka nie zwalnia z mówienia o Bogu — powstały liczne teksty w obrębie tego nurtu. Najwięcej zawdzięczamy Pseudo-Dionizemu Areopagicie i Maksymowi Wyznawcy, w późniejszych wiekach także Eriugenie oraz Mistrzowi Eckhartowi. Można przypuszczać, iż bezpośrednio z „Chmury…” korzystał Jan od Krzyża, a z pewnością było tak w przypadku Teilharda de Chardin. Wcześniej uznanie dla tego sposobu mówienia o Bogu wyrażali Klemens Aleksandryjski, ojcowie kapadoccy, Jan Chryzostom, Jan Damasceński — i bardzo wielu innych. Otwierając zatem „Chmurę…”, w jakiś sposób włączamy się w tradycję bardzo wiekową i głęboko zanurzoną w przebogatym, duchowym doświadczeniu Ojców Kościoła.

Gdzie jednak teologia, a gdzie życie duchowe? Oczywiście, tego typu rozdzielenie jest szkodliwą fikcją, która zanadto w dzisiejszych czasach krępuje zarówno badania teologiczne, jak i rozwój duchowy chrześcijan. Chmura niewiedzy to znakomity przykład pomostu między tymi sferami. Odpowiada ona na wiele pytań, które trapią ludzi żyjących w naszych czasach; podaje spójny obraz władz duchowych człowieka; wskazuje na właściwe korzystanie z otrzymanych od Boga darów, które, choć zniekształcone przez grzech pierworodny, wciąż mogą z największą korzyścią zostać skierowane na Ojca. Z pewnością „Obłok…” nie jest podręcznikiem ani psychologii, ani epistemologii — ktoś mógłby zarzucać tej książce pewien brak ścisłości, jednak zarzuty tego typu zupełnie mijają się z celem. Chmura niewiedzy mówi swoim językiem, z jednej strony właściwym swej epoce, z drugiej zaś — zupełnie zrozumiałym dla dzisiejszego odbiorcy. Przesłanie i nauka tego traktatu nie noszą śladu sprzeczności, bo jako naczelną władzę człowieka, jako najlepszy środek poznania Boga, tekst ten uznaje miłość. To droga, która pozwala zbliżyć się do Niepoznawalnego: „Uderzaj w tę nieprzeniknioną chmurę niewiedzy wyostrzonym grotem płomiennej miłości” — zachęca autor i, wiedząc dobrze o złudzeniach, które zniechęcają modlących się, dodaje — „nie odwracaj się od tego, cokolwiek by to nie było”.

Nie ma więc tu mowy o pisanym przez formalistę elaboracie, nieosadzonym w rzeczywistym duchowym doświadczeniu. Z drugiej zaś strony nie brakuje uwagom autora Obłoku… pewnej ostrości, gdy zdecydowanie wskazuje na zawodność uczuć, intelektualnej refleksji i opierania się na wyobraźni w dziele modlitwy. Także moc, z jaką akcentuje to, czego nie można poznać, z jaką mówi „Nic o tym nie wiem”, gdy z troską chce zawrócić zbyt ciekawskiego czytelnika z błędnej drogi, przynosi pokój i wsparcie, jakiego nieraz szukamy u mistrzów życia duchowego. Ten jest nam zawsze bliski dzięki swemu dziełu.

Najbardziej podstawowym — a może najbardziej koronnym — pouczeniem, jakiego możemy się spodziewać od autora Chmury niewiedzy, to jego przekonanie, że „dzieło modlitwy jest możliwe”. Tym, którzy pozostają bezsilni wobec rozproszeń, którzy czują się wstrzymani na ścieżce ku Bogu przez trudności, z całego serca polecam lekturę tej książki. Choć tak naprawdę jest tylko jeden warunek dla tych, którzy przystępują do zapoznania się z nią, a podaje go sam autor na wstępie: „O ile tylko możesz, nie czytaj tej książki, nie mów nawet o niej i nie pozwalaj, by ją czytano […], jeżeli nie masz do czynienia z człowiekiem pragnącym szczerze i z całej duszy stać się doskonałym uczniem Chrystusa”. Bo w tym ta książka może być bardzo pomocna.


Fot. Kazimierz Urbańczyk

(Visited 297 times, 1 visits today)


Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.

Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.

To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!

Zamknij