Jak co roku, gdy zbliża się Uroczystość Wszystkich Świętych, popadamy w rodzaj melancholii przeplatającej się z dość silnym rozemocjonowaniem. Melancholia spowodowana jest zapewne jesienną scenerią, która sprzyja wyciszeniu i refleksji, inspirowanej widokiem przyrody przygotowującej się do zimowego spoczynku. Pobudzone emocje zaś to skutek życia we współczesnym, oszalałym świecie, który odrzuca sprawy ważne, a ich miejsce bezskutecznie usiłuje wypełnić nagromadzeniem miraży ubranych w pozory tradycji, aby zagłuszyć sumienie i przy okazji sprzedać kilka niepotrzebnych rzeczy albo zmusić do pokonywania setek kilometrów w nieokreślonym bliżej celu.
Co zrobić, by nie ulec szaleńczemu wirowi świata i nie zatracić tego, co ważne? Spróbujmy najpierw przyjrzeć się istocie dni, które będziemy przeżywali.
Kościół w ciągu roku liturgicznego stara się zwrócić uwagę na wszystkie istotne elementy naszej wiary. Świętujemy więc zarówno wydarzenia zbawcze, które dokonały się w historii (Narodzenie Pańskie, Zmartwychwstanie i wiele innych), jak i stawiamy sobie przed oczy ludzi, którzy mogą być dla nas przewodnikami w wierze, czyli świętych. Są też obchody przypominające prawdy teologiczne, będące jednocześnie okazją do wielbienia Boga. Wśród nich należy umieścić czekające nas dwa pierwsze dni listopada, gdy w szczególny sposób doświadczamy prawdy o świętych obcowaniu. Zostajemy zaproszeni, aby uświadomić sobie, że Kościół to nie tylko my, żyjący dziś na ziemi, ale to również wielkie rzesze naszych sióstr i braci, których życie doczesne (czyli ziemskie) już się skończyło, lecz nie oznacza to wcale, że już ich nie ma; wierzymy, że przeszli do innej rzeczywistości.
W tych dniach Kościół pielgrzymujących na ziemi spotyka się z Kościołem zbawionych w niebie i Kościołem cierpiących w czyśćcu, którzy jednak trwają w nadziei, gdyż ich przeznaczeniem jest szczęście nieba. Tajemnica świętych obcowania przypomina nam o istniejącej między tymi trzema rzeczywistościami więzi, wyrażającej się we wzajemnej trosce o siebie. Święci w niebie wstawiają się za nami u Boga, dusze w czyśćcu, oczekując na naszą pomoc, wspierają nas w ziemskiej wędrówce, a my możemy za nich ofiarować modlitwy, odpusty i cierpienia, których doznajemy. Jesteśmy wszyscy od siebie zależni. Ta duchowa wspólnota jest z jednej strony zadaniem, o którym nie powinniśmy zapominać, a z drugiej – przywilejem, bo w trudnych chwilach nie jesteśmy pozostawieni sami sobie.
Gdy więc zbliżają się te szczególne dni, warto skupić się na tym, co istotne, a nie ulegać pozorom i modom. Przede wszystkim zostają nam przypomniane groby naszych bliskich, co wydaje się słuszne. Jeśli jednak skupimy na nich całą swą uwagę, to stracimy możliwość doświadczenia tego, co istotne, a i ci, którzy byli nam drodzy, niewiele na tym zyskają. Cóż bowiem im pomoże pięknie posprzątany pomnik nagrobny, udekorowany wielkimi bukietami chryzantem i obstawiony najwymyślniejszymi zniczami? Jaki pożytek odniosą z tego, że pokonamy setki kilometrów, aby stanąć przy ich grobach? To wszystko ma znaczenie, ale nie jest najważniejsze. Oni przede wszystkim potrzebują naszej modlitwy i pamięci duchowej, a my sami potrzebujemy chwili refleksji nad przemijaniem własnego życia.
Dobrze więc będzie, jeśli poświęcimy trochę czasu na uporządkowanie grobów i ich udekorowanie, ale resztę spożytkujmy na sprawy ducha. Uroczystość Wszystkich Świętych nie jest dniem zmarłych i czasem, który mamy spędzić na cmentarzu. To względy praktyczne, czyli dzień wolny od pracy, sprawiają, iż udajemy się tego dnia na groby. Tak naprawdę ma to być radosne wpatrywanie się w niebo, gdzie poza znanymi nam z kalendarzy świętymi są wielkie rzesze tych, których imion może już nikt nie pamięta, a którzy cieszą się chwałą zbawionych. Jest tam na pewno wielu naszych bliskich. To spojrzenie w górę zachęca nas, aby oddać cześć Panu Bogu, dlatego Kościół radośnie celebruje uroczystą liturgię z podniosłym śpiewem i w uroczystych, złotych szatach. To jest dzień chwały, do której przeżywania jesteśmy zaproszeni.
Gdy oddamy już cześć Bogu w Jego świętych, jesteśmy wezwani do zauważenia tej drugiej, po ludzku nieco smutniejszej rzeczywistości, czyli czyśćca. Określenie „smutniejsza” nie jest może najszczęśliwsze, bo dusze czyśćcowe trwają w nadziei nieba. Dla nich nie ma innej przyszłości, niż wieczne szczęście przy Bogu. Smutek wynika jedynie z konieczności oczekiwania. Tego dnia wspominamy Wszystkich Wiernych Zmarłych i zanosimy modlitwy za nich, aby jak najszybciej mogli osiągnąć swój niebiański cel. Aby tę modlitwę uczynić skuteczniejszą, Kościół sprawuje wtedy szczególnie wiele Mszy świętych, ofiarując je za zmarłych, gdyż wierzy, że nie ma skuteczniejszego środka do osiągnięcia zbawienia niż ofiara Chrystusa uobecniająca się w Eucharystii.
Zatem, gdy zbliżają się te szczególne dni listopadowe, warto zastanowić się, jak przeżyć je z sensem i w sposób głęboki. Trzeba rozważyć, co jest naprawdę ważne i na tym się skupić, a sprawy drugorzędne potraktować z mniejszą uwagą.
Pierwszy listopada to czas świętowania prawdy o naszym przeznaczeniu, jakim jest niebo, więc dobrze jest przeżyć go w radości przede wszystkim poprzez udział we Mszy świętej i przystąpienie do Komunii świętej, prosząc o własną świętość. Jest to też okazja odwiedzenia cmentarza, bo przecież wielu spoczywających tam zmarłych to naprawdę święci. Ważnym elementem tego dnia jest spotkanie z bliskimi, których może nie widzieliśmy od dawna – radością warto się dzielić. Nie zawadzi więc usiąść przy kawie i cieście, aby porozmawiać i powspominać.
Gdy przychodzi kolejny dzień, nasze kroki powinny podążyć na cmentarz, aby tam w modlitwie prosić Boga za tych, którzy jeszcze potrzebują czyśćcowego oczyszczenia. Ofiarowanie za nich odpustów, które zaczerpniemy ze skarbca Kościoła, będzie najwspanialszym naszym darem, więc warto podjąć wysiłek, aby ten duchowy prezent dla nich przygotować. Nie mniej ważna jest ofiarowana za nich Msza święta, zatem nie możemy niczego stawiać ponad udział tego dnia w Eucharystii. Przy tym wszystkim dobrze jest zatroszczyć się, aby groby były uprzątnięte i przyozdobione. Jednak to ma znaczenie jedynie dla nas, którzy pozostajemy tu, na ziemi.
Oby nasza pamięć o zmarłych była szczera i rozumna. Niech pozostaną nam w pamięci słowa, które św. Monika – matka św. Augustyna – przed swoją śmiercią powiedziała do swych synów: „Złóżcie gdziekolwiek moje ciało i troska o nie niech wam nie sprawia kłopotu; o jedno was tylko proszę, gdziekolwiek będziecie, pamiętajcie o mnie przy ołtarzu Pana”.
Fragment książki Przestań narzekać, zacznij żyć. Część 1
Leon Knabit OSB – ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Fot. Robert Krawczyk
Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.
Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.
To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!