Umieszczony przez 09:47 Duchowość monastyczna, Małgorzata Borkowska OSB wyjaśnia...

Wyznanie wiary

Ja, Anna Borkowska, w zakonie s. Małgorzata, benedyktynka klasztoru żarnowieckiego, wyznaję moją wiarę.

Ja, Anna Borkowska, w zakonie s. Małgorzata, benedyktynka klasztoru żarnowieckiego, wyznaję moją wiarę.

1. Po pierwsze, wierzę w to wszystko, w co wierzy i czego uczy św. Kościół rzymski, a co zebrane jest w wyznaniu wiary zwanym Credo, śpiewanym w każdą niedzielę.

Nadto uznaję „Katechizm Kościoła katolickiego” wydany w Rzymie w roku 1992, w imieniu św. Jana Pawła II papieża, za właściwy wykład tegoż wyznania.

2. „Właściwy” jednakże w zastosowaniu do poruszonych tematów; co jeszcze nie znaczy „pełny”. Są bowiem sprawy, o których niewiele się tam mówi, albo wcale. Na przykład: pod koniec paragrafu 478 powiedziano, że Najświętsze Serce Jezusa jest symbolem tej miłości, którą Boski Odkupiciel żywi odwiecznie dla Ojca Przedwiecznego i dla wszystkich ludzi. W ten sposób, niejako marginalnie, wspomina się raz jeden w całym tomie o miłości Syna do Ojca; która to miłość wzajemna, miłość stwórcza, jest ostateczną przyczyną istnienia wszelkich stworzeń. Dlatego mniemam, że ten Katechizm doskonale przedstawia relacje między Bogiem a człowiekiem, ale pomija samo źródło tych relacji w Trójcy Najświętszej.

Niemniej wolno nam rozmyślać o tej tajemnicy, jako tym, którzy nic nie mają droższego nad naszego Zbawiciela, i którzy pragną jak najlepiej zrozumieć zamysły Jego Serca, na ile to dla ludzkiego umysłu możliwe; i nie brak nam w tym licznych przykładów i tradycji.

Temu jednak sprzeciwiają się niektórzy, twierdząc, że samo myślenie o Trójcy Świętej jest niebezpieczne dla wiary, gdyż prowadzi do tryteizmu i pogaństwa. Odpowiadam: Wierzymy i wyznajemy, że Bóg jest Jeden w Trzech Osobach; wiemy, że ta tajemnica jest nie do wyjaśnienia dla ludzkiego umysłu; przebywając jednak w tej mrocznej dolinie, przyjmujemy tę niewyjaśnialną tajemnicę za fundament naszej wiary, oczekując lepszego widzenia w niebieskiej ojczyźnie. Pomijać zaś ten fundament nie byłoby chwaleniem Syna Bożego, który nas o Boskiej Trójcy sam pouczył; ani też nie spełniałoby Jego pragnienia, a tym jest oczywiście, aby wszyscy ludzie, wraz z Nim, w Duchu Świętym, wielbili Ojca. Tak jak On Go uwielbia. Na tym polega nasze usynowienie.

3. Wierzę więc, że Boska Trójca jest nie tylko Bytem najwyższym, ale także rzeczywistością podstawową, jedyną w tym sensie, że jedyną konieczną. Relacje zaś między Trzema Jej Osobami uznaję za przyczynę sprawczą wszystkich innych bytów, to znaczy stworzenia. Krótko mówiąc, znaczy to, że całe dzieło stworzenia jest darem wzajemnej miłości między Trzema.

A więc w wieczności Ojciec miłuje Syna, a Syn Ojca, tą niestworzoną Miłością, którą my nazywamy Duchem Świętym. Wynika z tego, że nasz Zbawiciel, którego poznaliśmy i który jest Synem wcielonym, nie ma nic droższego od Ojca; a to zarówno jako Bóg w wieczności, jak i jako Człowiek w czasie. Tej miłości dał liczne znaki, kiedy przebywał z nami: wciąż nauczając o Ojcu, modląc się do Ojca, wielbiąc Ojca. Wszystkie więc czyny Jego należy rozważać jako płynące z tej najwyższej Miłości; wszystkie, mówię, nie wykluczając Wcielenia.

Temu jednak wydaje się przeciwne to, co mówimy w wyznaniu wiary: „który dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba”. Odpowiadam: rzeczywiście dla nas, ale nie tylko dla nas. I skoro On sam uczy, że przykazanie miłości jest podwójne, najpierw miłości Boga, a potem bliźniego – to wolno nam twierdzić, że i sam nie inaczej robił niż nauczał. Nic więc nie przeszkadza nam wierzyć, że i Jego Wcielenie miało cel podwójny: dla miłości Ojca i dla naszego zbawienia.

4. Nie otrzymaliśmy dosłownego pouczenia co do tego celu Wcielenia, który streszcza się w miłości do Ojca; ale jednak wskazówek nam nie brak. Najważniejszą jest stwierdzenie tegoż Pana naszego, że nie ma większej miłości niż kiedy ktoś życie oddaje za umiłowanych. Mniemam więc, że to możliwe, i że się nie sprzeciwia naszej wierze, choć dosłownie objawione nie zostało: że celem i przyczyną całego dzieła stworzenia jest ta moc miłości, przez którą Syn pragnie się oddać Ojcu cały aż do daru z życia. Tego oczywiście dokonać nie może w swej Osobie boskiej, ale może dokonać w ludzkim wcieleniu. Potrzebny mu więc jest świat przemijający, przestrzenno-czasowy, zamieszkiwany przez osoby śmiertelne, aby mógł razem z nimi zaznać śmierci. Krótko: cały świat został stworzony, aby znaleźć miejsce na Krzyż.

Temu jednak przeciwne wydają się słowa, które czytamy w Księdze Mądrości (2,23–25): „Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka, uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą”. Jeżeli więc przed grzechem śmierci nie było, to jak można mówić, że Bóg chciał stworzyć świat przemijający i podległy śmierci? Odpowiadam: po pierwsze, kto chce stworzenia materialnego, chce stworzenia śmiertelnego, bo materia z natury jest przemijająca, gdyż istnieje w czasie. Po drugie, w Katechizmie (par. 1008) te wersety Księgi Mądrości tłumaczone są jako dotyczące śmierci duchowej; co też wynika ze słów doświadczają jej ci, którzy do niego należą; a więc, nie wszyscy; a wiemy przecież, że pod wyrokiem śmierci cielesnej jesteśmy wszyscy. O tej też śmierci cielesnej czytamy tamże w Katechizmie, że człowiek jest z natury stworzeniem śmiertelnym, chociaż w raju, w stanie niewinności, nie podlegał śmierci, dopóki by nie zgrzeszył. Skoro więc Bóg chciał, aby ludzkość była z natury śmiertelna, wolno nam domyślać się, że to zrobił dla ofiary Syna. Ta zaś ofiara, akt najwyższej miłości, jednocześnie zwycięża naszą śmierć, owoc grzechu, i w miejsce przekleństwa daje błogosławieństwo, będąc owocem doskonałego posłuszeństwa Syna (Katechizm 1009).

Ojciec zaś przyjmuje tę ofiarę i odpowiada na nią niewyobrażalną chwałą. Gdyby to komuś wydawało się szaleństwem, niech sobie przypomni słowa Apostoła, że Boże szaleństwo i tak jest jeszcze mądrzejsze od ludzkiej mądrości (1 Kor 1,25). A w takim razie rodzaj ludzki został stworzony po to, żeby udzielił Synowi Bożemu upragnionej śmiertelności; prawdziwie jest to cudowna wymiana, jak śpiewamy w antyfonie, gdyż On za to udziela nam swojej nieśmiertelności, podnosząc nas do godności usynowienia Bożego.

5. A więc, skoro nic większego ani wyższego nie może istnieć nad trynitarną Miłość; i zgodnie z przykładem i nauką naszego Odkupiciela; ta chwała Ojca, która jest najwyższym zamysłem Jego Serca, powinna być także zamysłem ludzkim, podobnie jak jest ostatecznym celem i przyczyną istnienia. Stąd jasne, że nauka moralna tak idzie za nauką teologiczną, jak skutek za przyczyną. Na próżno bowiem uczono by moralności, gdyby nie wykazano jej zakorzenienia w naturze Boga. Przyczyny i celu naszego istnienia nie w nas samych ani w dobrach doczesnych należy szukać; rzeczy doczesne są pożyteczne i dobre, ale tylko jako stopnie naszej drogi. Kto więc zapominając o pierwszej przyczynie albo lekceważąc ją jako „teorię”, chce uczyć tylko „praktyki” moralnej, szkodzi swym uczniom, ukrywając przed nimi przyczynę wszechrzeczy i prawdziwą miarę naszych czynów; i każe im żyć jak ślepym bez przewodnika.

Tak wierzę i tego uczę.


Fragment publikacji Świadectwo, czyli o drodze do Emaus


Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.

(Visited 316 times, 1 visits today)


Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.

Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.

To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!

Zamknij