Na ogół dzisiaj po tych wszystkich zmianach soborowych niewiele wiemy o oblatach benedyktyńskich i zwykle w świadomości ludzi świeckich, a nawet bardzo wielu osób duchownych, słowo „oblaci” kojarzy się z tercjarzami związanymi więzią duchową z jakimś zakonem, a równocześnie prowadzącymi zwykłe życie świeckie. Rzeczywiście, oblaci pod względem prawnym są zbliżeni do tercjarzy, jednak wewnętrznie różnią się od tercjarzy zdecydowanie. Oblat oddaje się Bogu i włącza się w sposób rzeczywisty do wspólnoty zakonnej, jakkolwiek z innego tytułu niż zakonnicy, poprzez konkretny klasztor reguły benedyktyńskiej. Tercjarze są związani ze zgromadzeniem jako takim, natomiast oblaci poprzez konkretny klasztor. Ten duch rodziny w klasztorze benedyktyńskim jest jednocześnie jakby duchem, który inspiruje sam status prawny i duchowy oblata. Oblat wchodzi w związki rodzinne z danym klasztorem, uczestniczy w owocach modlitw i dobrych uczynków mnichów, korzysta z ich rad i kierownictwa duchowego. Tu jest problem podobieństwa między tercjarzami i oblatami z tym, że powtarzam, przez ten jeden konkretny klasztor, na który składa się swoje ślubowanie oblackie czy przyrzeczenia. Oblat składa przyrzeczenia życia w świecie w duchu Reguły św. Benedykta i przyrzeczenia te zobowiązują go do wyciągnięcia ostatecznych konsekwencji z konsekracji chrzcielnej powołującej człowieka do ewangelicznej doskonałości w celu lepszego szukania, służenia i chwalenia Boga. Święty Benedykt zakładając szkołę służby Pańskiej dał w swej Regule bardzo wiele materiałów nie tylko dla mnichów, ale także dla ludzi żyjących w świecie, aby tę służbę zwyczajnie i po prostu coraz lepiej wypełniali w tym miejscu, w którym postawiła ich Opatrzność. Nie chodzi o jakieś nadzwyczajności, ale aby to, co się robi na podstawie Chrztu św., robić lepiej, doskonalej w duchu Reguły św. Benedykta. Oblatem może zostać każdy chrześcijanin, katolik, mężczyzna i kobieta, człowiek świecki, kapłan lub kleryk. Złożenie przyrzeczeń jest poprzedzone okresem formacji wstępnej, trwającej zwykle jeden rok, aczkolwiek mogą być pewne odchylenia. W tym czasie oblat pogłębia znajomość Reguły i ustaw oblackich i, co jest bardzo ważne, coraz lepiej poznaje klasztor, z którym ma się związać. Poznaje potrzeby klasztoru, którym mógłby zaradzić, aby mnisi mogli lepiej realizować kontemplacyjny aspekt swego powołania. Wiemy, że to jest też ta rola oblatów, żeby odciążyć czasem mnichów od pewnych spraw zewnętrznych. Początki oblacji czyli ofiarowania, oddania się Bogu, odnajdujemy w samej Regule. „Jeśli ktoś z możnych ofiaruje swego syna Bogu w klasztorze, a chłopiec jest małoletni, rodzice sami napiszą prośbę, o której wyżej mówiliśmy, następnie zawiną ten dokument i rękę chłopca razem ze swoim darem i wobec ołtarza tak go ofiarują. W podobny sposób niech postępują także ludzie ubożsi, kto zaś w ogóle i niczego nie posiada, niech po prostu napisze prośbę i wraz z darem ofiaruje syna w obecności świadków” (RB 59). O tym samym mówi również św. Grzegorz w II Księdze Dialogów. Z biegiem czasu pojęcie oblacji zaczęło oznaczać oddanie się pod opiekę klasztoru mężczyzn i kobiet z jednoznacznym ofiarowaniem swoich usług i siebie samych, ale bez składania ślubów. Oblaci rozwijali się lub zanikali stosownie do okresu upadku lub świetności klasztorów, z którymi byli związani. Dopiero w drugiej połowie XIX w. wraz z odradzaniem się życia benedyktyńskiego uporządkowano też i sprawę oblatów. Szerzyli oni nabożeństwo do św. Benedykta, to jest okres wzrostu tego nabożeństwa, przyjmując jako znak mały szkaplerz i tworząc rodzaj bractwa. I w ten sposób zaczął się zarysowywać pewien typ duchowości dla świeckich opierających się na Regule św. Benedykta z przynależnością do danego klasztoru. Na początku XX w. Stolica święta zatwierdziła nawet specjalne statuty oblatów świeckich dla całego zakonu św. Benedykta i te statuty były jeszcze modyfikowane z biegiem czasu.
Sobór Watykański II, który miał zapoczątkować przystosowaną odnowę życia zakonnego, dopomógł także i oblatom do odnalezienia swego miejsca w aktualnej rzeczywistości Kościoła. Wśród wielu inicjatyw warto wspomnieć o zjeździe oblatów włoskich w Asyżu we wrześniu 1971 roku. Na zjeździe tym po całym szeregu narad i szerokich konsultacji przygotowano tekst statutów, które ostatecznie przyjęte zostały przez Stolicę Apostolską i zalecone dla oblatów włoskich w r. 1975. Powiedziano, że formalnego zatwierdzenia właściwie nie potrzeba, ponieważ klasztory stanowią tak autonomiczne domy, że każdy z nich ustala konkretne przepisy według własnego uznania. Statuty te mogą stanowić podstawę do nowej formacji oblatów i nowych ustaw także dla oblatów innych klasztorów benedyktyńskich, nie tylko włoskich. Kościół więc uznaje także formalnie tego rodzaju sposób życia po wszystkich rozmaitych kłopotach odnowy soborowej i domaga się od oblatów, by nie wychodząc poza obręb własnej rodziny i środowiska pracy uświęcali przede wszystkim siebie bez rozgłosu i możliwie w ścisłym kontakcie z klasztorem macierzystym i w ten sposób będą w świecie zaczynem świętości.
Próbuję teraz przedstawić taki zarys życia duchowego czy duchowości oblatów. Kiedy się patrzy w ogóle na świętość według Reguły św. Benedykta, to ta świętość jest raczej świętością głęboko chrześcijańską. Ojciec Bernard bardzo broni się przed tym, by mówić o duchowości czy pobożności specjalnie benedyktyńskiej. Człowiek, który wstępuje do grona uczniów świętego Patriarchy, jest troskliwie badany, czy prawdziwie szuka Boga, czy jest gorliwy w służbie Bożej, w posłuszeństwie, w znoszeniu upokorzeń. Gdy zaś przetrwa pomyślnie okres próby i ma być przyjęty do wspólnoty zakonnej, wtedy ma przyrzekać stałość miejsca, życie w cnotach i posłuszeństwo. Oczywiście, że cały tekst Reguły zmierza do ugruntowania tego rodzaju postawy przede wszystkim u osób przebywających w klasztorze, ale i człowiek, którego powołaniem jest pozostawać w świecie, może z wielkim pożytkiem w tym duchu kształtować swoje życie wewnętrzne. Próba uszeregowania środków, które daje Reguła oblatowi dla prawidłowego ukierunkowania jego pracy nad sobą, może wyglądać następująco: modlitwa, praca, ćwiczenie w cnotach i zaangażowanie społeczne. Słów kilka o każdym elemencie.
Modlitwa. Oczywiście trudno jest wymagać od człowieka żyjącego w świecie, by modlitwę kształtował dokładnie według przepisów i zwyczajów obowiązujących za klauzurą. Istotne wszakże elementy podsunięte przez św. Benedykta pozostaną zawsze te same. Najpierw Eucharystia, o której wprawdzie niewiele jest mowy w Regule, ale która zawsze będzie centrum życia duchowego i życia modlitwy każdego oblata. Częsty, w miarę możności codzienny, udział w Uczcie Pańskiej pomoże w zjednoczeniu swego ofiarowania się Bogu z ofiarą samego Chrystusa.
Uświęcenie czasu przez liturgię godzin, dawniej to się krótko mówiło – odmawianie Brewiarza. Oblat włącza się w nurt czci oddawanej przez Chrystusa w Jego Mistycznym Ciele Ojcu, odmawiając przynajmniej modlitwę poranną – jutrznię i wieczorną – nieszpory, modlitwę liturgiczną oraz kończąc dzień kompletą. Codziennie stara się oblat poświęcić pewien czas modlitwie wewnętrznej: pół godziny czy przynajmniej kwadrans spotkaniu z Bogiem w świątyni, jeśli są do tego warunki, a jeśli nie, to w domu czy też na przysłowiowym łonie natury, co wprowadza do duszy człowieka element kontemplacji tak ważny dla utrzymania równowagi wobec wielu problemów współczesnego życia.
I wreszcie czytanie duchowe – lectio divina, ten podstawowy element duchowości zakonnej i monastycznej, ale głównie monastycznej. Nie chodzi tylko o poszukiwanie naukowe czy zaspokojenie swojej ciekawości poprzez nawet dobrą lekturę, ale ożywienie swej modlitwy treściami najbardziej wartościowymi, a więc przede wszystkim Pismem Świętym z dobrym komentarzem dawnym czy współczesnym, ożywienie tego ducha dziełami Ojców Kościoła, dziś coraz więcej się tego pokazuje, oraz pismami innych autorów zgodnych z nauką Kościoła. Jeśli ta lektura będzie poważna i uporządkowana, prowadzona w duchu skupienia, rozważania i słuchania Boga, to pomoże bardzo do wewnętrznej równowagi i usposobi człowieka, nawet tego żyjącego w świecie, do kontemplacji. Będzie tym wdechem, który potem wypowie się w wydechu osobistej modlitwy czy też społecznej, liturgicznej, bo tu też czytanie ją ubogaca.
Praca. Jesteśmy świadkami tego, jak praca i jej owoce stawia się nieraz dziś bardzo, bardzo wysoko, nieraz tak, że człowiek jest całkowicie podporządkowany jej wymaganiom. To już jest przesada produkcji i techniki. Zdarza się dzisiaj i dawniej też tak było, że pracę się lekceważy, nie docenia się jej wartości albo wprost unika za wszelką cenę. Wiemy, że i w świecie i w zakonach rozmaicie bywa. Święty Benedykt stawia pracę na właściwym miejscu w całej jej godności, gdy przypomina za św. Piotrem, że we wszystkim ma być Bóg uwielbiony. Tu będzie wskazanie, żeby pracy nie stawiać za wysoko, a dalej, że bezczynność jest wrogiem duszy. Dlatego też oblat, poruszając się między tymi dwoma, jakby to powiedzieć, wałami stara się wykonywać swoją pracę ze wspaniałomyślnością i z radością. To jest bardzo ważne dzisiaj, kiedy jest taki bezsens wszelkich prac wykonywanych w świecie, żeby wprowadzić tu ten element radości, nie rezygnować z przekształcania świata choćby na małym polu swojej działalności nawet wtedy, kiedy to jest połączone z wieloma trudnościami. Oblat zdaje sobie sprawę, że jest w stanie poprzez swoją pracę pomnożyć dobro duchowe i materialne społeczności ludzkiej i że może pozytywnie oddziaływać na swoje środowisko. Praktycznie okazuje się, że to jest możliwe, to jest taka mała droga, ale możliwa i ci, którzy o tym myślą, oblaci czy nie oblaci, potrafią taką drogą iść.
Ćwiczenie w cnotach. Wiemy, że to wygląda bardzo przerażająco nawet dla zwłaszcza młodszego pokolenia zakonnego. Jak się powie: ćwiczenie w cnotach, to od razu to trąci myszką. W oblaturze, chodzi o to, by podkreślić cnoty, które w sposób szczególny ułatwiają mnichowi wypełnianie nowego powołania, specjalnie posłuszeństwo i pokorę. Pomijam już odniesienie się do Boga i do człowieka w myśl licznych wskazań Reguły.
Oblat nie ma nad sobą Reguły ani opata w tym sensie, co mnisi. Jego więc posłuszeństwo, wypływające z ducha Reguły, to przede wszystkim wierność przykazaniom Bożym na codzień. Potem synowska uległość względem tych wszystkich, którzy spełniają władzę hierarchiczną na mocy mandatu Chrystusa. Ale to posłuszeństwo sięga głębiej i obejmuje także wspaniałomyślne przyjmowanie cierpień i przeciwności oraz ochocze poddanie się woli Bożej nawet tam, gdzie jest ona trudna, a nawet po ludzku sądząc niemożliwa do przyjęcia.
Pokora natomiast w ujęciu 7-go stopnia pokory to właściwie cały system życia wewnętrznego. Człowieka współczesnego może czasem razić dzielenie pokory na 12 stopni, dużo kpin słychać nieraz na ten temat nawet i u duchownych, nawet u zakonników. Jeśli się jednak pokona tę trudność, jeśli można tak powiedzieć metodyczną, to wtedy łatwo można doszukać się cennej treści. Święty Benedykt przypomina człowiekowi, określając pokorę, o tej zapoznawanej wciąż prawdzie, że Bóg patrzy z nieba nań zawsze i w każdej porze i czyny jego rozgrywają się zawsze przed oczyma Bożymi. To jest chyba odpowiedź na desakralizację świata. W świetle tej prawdy oblat będzie kształtował stosunki międzyludzkie. Dlatego oblat, który żyje w świecie, jeśli kieruje się duchem tego rozdziału, będzie kierował się właśnie dalej cierpliwością, łagodnością, przez to, co jest bardzo ważne, nie będzie czynnikiem tworzącym napięcia w otoczeniu. Oczywiście postawa tej cierpliwości, łagodności, dobroci jest możliwa w zestawieniu z postawą pokory, o czym o. Piotr nam mówił, że człowiek zestawia się z Panem Bogiem i widzi kim jest. Taka postawa jest możliwa, kiedy człowiek jest świadomy mocy Bożej działającej w człowieku i przez niego, bo jeśli próbujemy być dobrymi, cierpliwymi i łagodnymi bez Pana Boga, to jest jasne, że jesteśmy zdeptanymi przez tłum, natomiast jeśli z Bogiem, to sobie poradzimy. Pokora i moc to jakby pewne niedopasowanie, natomiast w Chrystusie ta pokora i moc w człowieku doskonale się ze sobą spotyka i pax benedictina – pokój benedyktyński stanie się nie tylko właściwością naszych dusz, cel, korytarzy czy kościołów, ale dzięki oblatom może się także przedostać w świat, który tak bardzo jest spragniony pokoju.
Zaangażowanie społeczne, to że oblat angażuje się w przemianę świata przez uświęcenie przede wszystkim siebie samego tak, jak było powiedziane, nie oznacza bynajmniej, że ma się zamknąć w wieży z kości słoniowej i być zdziwaczałym pustelnikiem w świecie. Mnich odchodzi po to od świata, by z dystansu lepiej poznać jego problemy i skuteczniej im zaradzić w sposób sobie właściwy. Wiemy, że nasza tzw. ucieczka od świata nigdy nie jest ucieczką po to, żeby machnąć ręką na świat. Tak samo i oblat, jeśli nawet w swojej duszy pewną pustelnię założy, bo się mówi, że potrzeba takich dusz, które będą w świecie jakby pustelnikami, potrzebny jest w świecie, wprowadzając weń ten element kontemplacji, element pustelni tylko po to, żeby osiągniętymi i przeżytymi wartościami lepiej służyć ludziom. To wszystko jest jakoś dla ludzi i dla Chrystusa. I teraz efektem jego kontaktu z Bogiem i pracy nad sobą będzie zawsze pewna postawa życzliwości, zrozumienia, cierpliwości, wyrzeczenia i usłużności. Wartość takiej postawy jest oczywista w życiu rodzinnym i społecznym oraz we wszystkich poczynaniach, które mają dobro na celu zwłaszcza w świecie, w którym spotykamy się najczęściej z postawami wprost przeciwnymi.
Bardzo krótko i niekompletnie, co w Polsce na ten temat działo się czy dzieje. Po Iej wojnie światowej oblaci zaczęli się gromadzić wokół odnowionego w latach 20-tych starożytnego klasztoru w Lubiniu w Wielkopolsce. Dzięki troskliwej opiece tamtejszych mnichów, nawet drukowanym publikacjom, liczba oblatów powoli wzrastała. Niestety wybuch wojny uniemożliwił dalszy rozwój dzieła, a dotkliwe straty personalne Lubinia nie pozwoliły na rychłe ożywienie tamtejszej oblatury. Natomiast nasz klasztor w Tyńcu, odnowiony w lipcu 1939 r., szczęśliwie przetrwał okres wojny i stał się przedmiotem zainteresowania tych wszystkich, którzy poszukiwali Boga poprzez liturgię, śpiew gregoriański oraz swoistą wymowę życia. Wielu przyjaciół Tyńca zapragnęło oprzeć swoje życie duchowe, wewnętrzne o duchowość benedyktyńską. Krąg oblatów i oblatek obejmował ok. 200 osób (tyle jest wpisanych w katalogu). Oblaci ci odwiedzali klasztor zwłaszcza podczas Wielkiego Tygodnia, uroczystych świąt, uczestnicząc w nabożeństwach liturgicznych i korzystając w różny sposób z pomocy duchowej klasztoru, sami też klasztor w różny sposób wspomagali. Oblaci byli tymi, którzy owszem czerpali dużo, ale też można było na nich liczyć, jeżeli dzwoniło się, powiadamiało prosząc o przepisywanie, pomoc w przyjmowaniu gości czy załatwianiu jakichś spraw, czy nawet pomoc finansową, jeśli tego było potrzeba. Wiemy, jak to było na początku.
Potem z biegiem czasu ze względu na sytuację wewnątrz klasztoru i tego, że zaraz po Soborze prawodawstwo nie było jasno skonkretyzowane o. Opat Placyd powiedział, że trzeba zaczekać, bo nie wiadomo, w jakim kierunku można i należy rozwijać działalność oblatów. Wstrzymajmy się na trochę – mówił. Potem zaczęło się przeciągać dłużej. Zostałem mianowany dyrektorem oblatów, ale tak jak kapelan w wojsku polskim ludowym ma dostawać gażę, żeby nie robił, broń Boże tego, co do niego należy, więc ja też nic nie robiłem przez pewien czas i dopiero dzięki kilkakrotnym poszturchiwaniom wyższych władz te sprawy zaczęły się ruszać. Wielu oblatów już się bardzo postarzało, tutaj próbujemy na nowo zebrać dane o nich, wielu już poumierało. Dlatego, bo to byli ludzie, którzy w latach 46–56 mniej więcej byli w wieku 40, 50 lat, z arystokracji, więc dziś to są już ludzie, którzy zupełnie nie są zdolni nawiązać kontaktów, a z tych, którzy ocaleli jest właśnie około 25 osób tych, którzy są na terenie najbliższym Krakowa, bo poza tym wiemy, że jest dużo księży, około 100.
Cała posoborowa reforma liturgii, prawodawstwa zakonnego, postawiła i przed mnichami i przed oblatami nowe zadania i te zadania już są rozeznane i powoli się je konkretyzuje i realizuje. Więc pierwsze spotkanie z niewielką grupką oblatów: był jeden pan i osiem pań (9 chórów anielskich) już się odbyło i już się rozchodzi fama i miejmy nadzieję, że bardzo wiele osób tę formę życia już ma upatrzoną. Może być, że to powoli już ruszy, bo jubileusz jest takim dobrym momentem psychologicznym, może się odnowi i jest tendencja, żeby księży tych zgromadzić i w Warszawie i w Siedlcach, żeby te dwa centra były. Trzeba wspomnieć, byśmy wiedzieli o Zbuczynie.
W początkach XX wieku, a więc jeszcze przed I i II wojną powstała i żyje grupa oblatów w parafii Zbuczyn, diecezji siedleckiej, skupionych wokół sióstr Oblatek. Matka Wielebna Leokadia przedstawiała tych oblatów, którzy całymi rodzinami starają się szerzyć cześć św. Benedykta, dając swoją postawą dobre świadectwo myśli, która została rzucona daleko, w słonecznej Italii. Jest ich w Zbuczynie i okolicznych parafiach ponad 300 osób, a ktoś powiedział, że już dochodzi do 600. To jeszcze sprawdzimy, w każdym razie kilkaset osób. Mają oni każdego miesiąca spotkanie, trzymają się jako rodzina. Są tam oblaci i tercjarze franciszkańscy, czasem się zwalczają, ale właściwie raczej współzawodniczą ze sobą po to, żeby każdy pokazał, co umie dobrego. Ołtarz swój mają, na którym w obrazie są św. Benedykt i św. Franciszek społem. Jeśli ojcowie z Tyńca przyjdą, to zawsze wiemy, że gdy zajadą do Zbuczyna pierwszy raz, to mają wrażenie, że zajeżdżają jakby do grupy pierwszych chrześcijan, wszystko płacze, klęka, całuje po rękach, prosi o błogosławieństwo, daje duże sumy intencji.
Zbliżający się jubileusz św. Benedykta stawia przed wszystkimi członkami rodziny benedyktyńskiej pytanie sformułowane pod adresem Kościoła jeszcze podczas ostatniej sesji Soboru: „Quid dicis de teipsa” – „Co mówisz o sobie samym?” Odpowiedź na to mają dać i sami oblaci. Dekrety soborowe zwłaszcza Konstytucja o Liturgii, Konstytucja o Kościele, Konstytucja Pastoralna o Kościele w Świecie Współczesnym, wspomniane już Statuty Oblatów Włoskich, uchwały synodów diecezjalnych, wreszcie publikacje związane z jubileuszem, które ukażą się w kraju i zagranicą, dopomogą oblatom do odnalezienia najwłaściwszych sposobów realizacji swojego powołania dzisiaj i w najbliższej przyszłości, powołania człowieka żyjącego w świecie, a przecież szczerze szukającego Boga i umiejącego znaleźć na to szukanie czas i siły, bo to jest cały problem człowieka oderwanego od świata, a zarazem pozostającego wśród wszystkich jego problemów i stawiającego mu mężnie czoło, człowieka, który niczego nie przedkłada nad miłość Chrystusa, a jednocześnie zauważa każdego człowieka i umie w nim Chrystusa odnaleźć.
Tyle moich refleksji na dzisiaj.
Taka postawa oblata może dopomóc każdemu człowiekowi, by to, co poprzednio z obawy tylko wypełniał, tego wszystkiego przestrzegał, teraz bez żadnego trudu, z przyzwyczajenia, jakby w sposób naturalny, już nie ze strachu przed piekłem, ale z miłości dla Chrystusa, miał nawyk do dobrego i znajdował radość w cnocie. To taki najkrótszy zarys problemu, jaki można było przedstawić. Jeśli chodzi o statuty, my już to mamy jako tako przetłumaczone z włoskiego tak, że w razie potrzeby można by to oblatom rozdać i poza tym jest taka broszura, z której też czerpałem – Matki Emanueli Moretti, ksieni jednego z opactw włoskich. Ona napisała „Zarys duchowości oblata benedyktyńskiego”, dzisiaj to zostało potwierdzone i myślę, że według tego, co tu zostało naszkicowane, tych ludzi, którzy chcieliby to zrealizować, można by teraz zachęcać. Zdaje się, że teraz jest czas, że jeśli tacy ludzie się zgłaszają i pytają i chcą włączyć ewentualnie, to proszę bardzo.
Konferencja ojca Leona Knabita OSB wygłoszona na Zjeździe Przełożonych Żeńskich i Męskich Klasztorów Reguły św. Benedykta w Polsce / Tyniec, 9–13 maja 1979 roku / Tekst pierwotnie ukazał się w czasopiśmie „Benedictus”, który prowadzony jest przez oblatów benedyktyńskich.
Leon Knabit OSB – ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Fot. Robert Krawczyk
Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.
Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.
To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!