Dla św. Jana Kasjana modlitwa nie była jedną z wielu praktyk duchowych – była duszą życia duchowego, jego źródłem i jego celem. Żaden temat nie zajmuje w jego pismach tyle miejsca i nie jest opisany z taką subtelnością i pasją jak właśnie modlitwa. Ale modlitwa, o której mówi Kasjan, to nie zbiór technik ani zewnętrznych rytuałów. To przemiana całego człowieka, jego serca, myśli, pragnień i ciała w nieustanną obecność Boga.
W epoce, w której duchowość często redukuje się do doświadczenia emocjonalnego lub uspokojenia psychicznego, nauczanie Kasjana brzmi jak głos z innego świata – świata, w którym modlitwa rodzi się z walki, oczyszczenia i ciszy. A jednak jest to głos niezwykle aktualny. Bo nie mówi o rzeczach spektakularnych, lecz o tym, co najprostsze: o powtarzaniu jednego wersetu, o czuwaniu nad myślami, o trwaniu w Bożej obecności przy pracy, o skupieniu serca na jednym pragnieniu.
Ta rozmowa stanowi próbę wprowadzenia w duchową szkołę modlitwy św. Jana Kasjana – szkołę wymagającą, ale prowadzącą do wolności. W niej modlitwa staje się nie tyle czynnością, ile stanem duszy; nie tyle prośbą, ile miłosnym trwaniem. To rozmowa nie tylko o tym, jak się modlić, ale przede wszystkim – jak przemieniać się w modlitwę.
Poniższa rozmowa to eksperyment literacko-duchowy, oparty w całości na dziełach św. Jana Kasjana wydanych w serii Źródła Monastyczne. Odpowiedzi zostały sformułowane w taki sposób, jakby to sam Kasjan wypowiadał się dzisiaj – zachowując jego styl, radykalizm, konsekwencję myślenia i precyzyjne rozumienie człowieka.
Ojcze Janie, mówisz o modlitwie jako o najważniejszym zadaniu człowieka duchowego. Ale czym właściwie jest modlitwa?
Św. Jan Kasjan: Modlitwa nie jest ani techniką, ani obowiązkiem. Jest ona życiem serca – dusza, która kocha Boga, nie może nie modlić się. To tak, jakby płuca miały przestać oddychać. Modlitwa to stała obecność Boga w myśli, w pragnieniu, w pamięci. To zanurzenie się w Bogu całym sobą – nie tylko w słowie, ale w ciszy, nie tylko w formie, ale w intencji. Każda modlitwa, jeśli jest szczera, zbliża nas do tego, co nazywam czystością serca – a to, jak mówiłem, jest bramą do oglądania Boga.
W rozmowie z abba Izaakiem piszesz, że są różne rodzaje modlitwy. Czy możesz je objaśnić?
Owszem, wymieniłem cztery rodzaje modlitwy według św. Pawła: prośby (obsecrationes), modlitwy ustne (orationes), wspólne błagania (postulationes) oraz dziękczynienia (gratiarum actiones). Prośby to błaganie o odpuszczenie grzechów; modlitwy ustne – to składanie Bogu chwały i przyrzeczeń; błagania – to modlitwy wstawiennicze za innych; dziękczynienia – to wdzięczność za otrzymane i oczekiwane dobra.
Ale to nie tylko teoria. Te formy są jak etapy. Początkujący najczęściej modlą się błagalnie, z obawą o siebie. Ci, którzy dojrzewają, zaczynają dziękować i stają się orantami za innych. Wreszcie, ci, którzy oczyszczą swoje serce, doświadczają modlitwy płomiennej – takiej, której nie da się wypowiedzieć słowami, bo rodzi się bezpośrednio z działania Ducha Świętego.
Czym zatem jest ta „modlitwa płomienna”? Czy nie brzmi to zbyt mistycznie?
Mistyczna? Tak. Ale nie oderwana od życia. Modlitwa płomienna to owoc głębokiego oczyszczenia – wtedy serce staje się jak ognisko: rozpala się nie przez słowa, ale przez miłość. Nie da się jej nauczyć – rodzi się z łaski, ale poprzedza ją długa droga: wyrzeczenia, czuwania, walka z rozproszeniami. Kiedy dusza widzi jasno dobroć Bożą, nie potrafi inaczej – wybucha modlitwą, która przekracza rozum, język, uczucia. I wtedy, jak pisze apostoł, sam Duch modli się w nas w błaganiach, których nie można wyrazić słowami (Rz 8,26).
Widzimy jednak, że człowiek współczesny rzadko osiąga taką głębię. Jak dojść do modlitwy czystej i nieustannej?
Przez stałość, pokorę i ćwiczenie. Dusza musi najpierw zapragnąć – głęboko i szczerze – przebywać z Bogiem. Następnie powinna oczyszczać swoje myśli. Polecam powtarzanie krótkiej formuły: „Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu, Panie, pośpiesz ku ratunkowi memu” – to jest modlitwa, która jak harfa Ducha brzmi w duszy nieustannie.
Powtarzanie tej modlitwy w dzień i w nocy, przy pracy i w odpoczynku, ma prowadzić do zjednoczenia całej duszy z Bogiem. To monologiczna modlitwa – uboga w słowa, ale bogata w Obecność. Nie chodzi o ilość, ale o jakość uwagi – by wszystko, co czynimy, wypływało z pamięci o Bogu.
A co z modlitwą wspólnotową? Czy nie przeczy ona modlitwie nieustannej?
Wręcz przeciwnie – wspólnotowa modlitwa jest jej nauczycielką. W Regułach opisałem dokładnie rytm wspólnych psalmów i godzin modlitwy – to one kształtują duszę, dyscyplinują ciało, tworzą rytm duchowy dnia. Wspólna modlitwa oczyszcza z egoizmu, przyzwyczaja serce do słuchania, a nie tylko mówienia. Ale jeśli ktoś modli się wspólnie, a nie modli się w sercu – ten tylko odgrywa rolę. Celem jest, aby całe życie stało się liturgią.
W Rozmowach znajdujemy też wiele przestróg przed rozproszeniami. Jak nad nimi zapanować?
Rozproszenia są naturalne – i nie trzeba się ich bać. Trzeba je rozpoznawać, nazywać i oddawać Bogu. Gdy przychodzi myśl, nie zatrzymuj jej, ale skieruj uwagę z powrotem na modlitwę. Tak jak rolnik, który wiele razy wyrzuca kamienie czy też wyrywa chwasty z pola – tak mnich musi stale wracać do modlitwy. Z czasem serce staje się „przyzwyczajone” do Boga – i wtedy myśli obce znikają. Ale nie na zawsze – dlatego modlitwa to nie akt, lecz stan duszy.
Czy ta duchowość modlitwy jest dostępna tylko dla mnichów?
Nie. Jest ona dla każdego, kto oddał życie Bogu. To prawda, że mnich żyje w warunkach bardziej sprzyjających modlitwie – w ciszy, w rytmie dnia, we wspólnocie. Ale modlitwa czysta i nieustanna jest możliwa także dla świeckich, jeśli tylko uczynią z niej centrum swojego dnia. Modlitwa nie wymaga odosobnienia, lecz nawróconego serca. Wystarczy zacząć – od prostego westchnienia, od oddechu, od wersetu Psalmu. A wtedy sam Bóg doprowadzi duszę tam, gdzie nie odważyła się iść rozumem.
Czy więc modlitwa to droga zbawienia?
Nie tylko droga – ale i cel. Bo modlitwa jest spotkaniem, a zbawienie to nic innego jak trwanie w obecności Boga. Kto nauczy się modlić, ten nauczy się żyć. A kto nauczy się modlić czystym sercem – ten już żyje życiem wiecznym, choćby jeszcze chodził po ziemi.
Święty Jan Kasjan (ok. 365–435) jeden z największych autorytetów w monastycyzmie zachodnim. Urodzony w Dobrudży (na terenie dzisiejszej Rumunii i Bułgarii), od młodości zafascynowany życiem monastycznym. Mając 18 lat wyruszył do Palestyny (383), gdzie wstąpił do klasztoru. Razem z Germanusem, swoim przyjacielem, udał się do Egiptu (Nitria, Cele, Sketis), gdzie spotkał się i rozmawiał z najsłynniejszymi Ojcami Pustyni. W 400 roku wyjechał do Konstantynopola, gdzie zaprzyjaźnił się ze św. Janem Chryzostomem. W roku 405 pojechał do Rzymu, szukając u papieża wsparcia dla prześladowanego Jana. Tu spotkał i zaprzyjaźnił się z diakonem Leonem, późniejszym papieżem Leonem Wielkim. Stąd wyjechał do Marsylii w 416 roku, gdzie założył dwa klasztory: męski i żeński. Napisał: Reguły (De institutis coenobiorum); Rozmowy z Ojcami; O wcieleniu Pańskim przeciw Nestoriuszowi.
Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.
Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.
To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!