2 Nie karć mnie, Panie, w swym gniewie
i nie karz w swej zapalczywości.
3 Zmiłuj się nade mną, Panie, bom słaby;
ulecz mnie, Panie, bo drżą kości moje
4 i duszę moją ogarnia wielka trwoga;
lecz Ty, o Panie, jakże długo jeszcze… ?
5 Powróć, o Panie, ocal moją duszę,
wybaw mnie przez Twoje miłosierdzie,
6 bo nikt po śmierci nie wspomni o Tobie,
któż Cię wychwala w Szeolu?
7 Zmęczyłem się moim jękiem,
płaczem obmywam co noc moje łoże,
posłanie moje skrapiam łzami.
8 Od smutku oko moje mgłą zachodzi,
starzeje się z powodu wszystkich mych wrogów.
9 Odstąpcie ode mnie wszyscy, którzy zło czynicie,
bo Pan usłyszał głośny mój płacz;
10 Pan usłyszał moje błaganie,
Pan przyjął moją modlitwę.
11 Niech się wszyscy moi wrogowie zawstydzą i bardzo
[zatrwożą, niech odstąpią i niech się zaraz zawstydzą! / Psalm 6 /
Domine ne in furore Tuo arguas me, neque in ira Tua corripias me – Nie karć mnie Panie w swym gniewie i nie karz w swej zapalczywości.
Nie prosi o uwolnienie od kary, bo kara się grzesznikowi należy, a nawet jest jego dobrem. Jest dobrem móc zadośćuczynić w upokorzeniu za winy swoje, aby człowiek miał udział w naprawie czci Bożej i starał się o nią niejako własnym kosztem. Ale prosi, by go nie karcił Pan w gniewie swoim. Bowiem nie tyle kara straszna jest dla człowieka, ile sam gniew Boży, oddalenie od Boga. Ważna jest ta teologia grzechu, że skoro tylko grzesznik żałuje i nawraca się do Boga, natychmiast ustaje przeciwko niemu gniew Boży. Pozostaje kara, pozostaje zadośćuczynienie, ale to wypełnia człowiek już pojednany z Bogiem i w przyjaźni ze swym Stwórcą. Jak każda współpraca z Bogiem, pokuta jest więc czymś radosnym. Ważne jest, by dusze o tym wiedziały, by nie myślały, że gniew Boży na nich pozostaje jeszcze przez długi czas i nie skręcały się w goryczy, gdy mogą pokutę swą w słodyczy miłości odbywać z Bogiem i Chrystusem Jego, który ciężar grzechów naszych i pokuty za nie wziął na swoje święte ramiona. Skoro więc tylko człowiek odwraca się od zła i zwraca się do Boga, natychmiast jest w światłości jak ten, który zwrócił oblicze swe do słońca, od którego był przedtem odwrócony. Jedynie wówczas gniew Boży trwa, gdy wola człowieka jest odwrócona od Boga i nie poddana Jemu.
Jest coś bardzo strasznego w tym, że ludzie wiele się męczą, wiele cierpią, trwa to nieraz latami, a może nawet i życie całe, a lekarstwa nie znajdują, a może raczej nie chcą znaleźć. Lekarstwem tym jest poddanie się Bogu, zaprzestanie walki i buntu przeciw Jego Świętej Woli, tego buntu, który jest największym i jedynym nieszczęściem człowieka.
Nie u wszystkich ten bunt jest wyraźnie scharakteryzowany jako bunt. U niewielu przybiera on formę podniesionej ku niebu zaciśniętej pięści, ale te formy wyraźne, głośno nienawidzące słodkiego jarzma Bożej woli są tylko rozwinięciem i ujawnieniem tego wężowego jadu buntu i niezależności, których nałóg przybiera w duszach subtelniejsze i trudniejsze do uświadomienia sobie formy – a jednak jest to bunt i przedmiot Bożego gniewu.
Chciałbym zwrócić uwagę na tę najogólniejszą formę buntu przeciwko Bogu, która świadomie z Nim nie walczy i dlatego jest ukryta, a przez to bardzo rozpowszechniona. Można by ją scharakteryzować jako niezadowolenie z tego, co jest. To stałe, endemiczne jakby niezadowolenie z tego co jest, z tego co mamy, z okoliczności, w jakich żyjemy, z zajęć, którym się musimy oddawać – to jest właściwie nic innego jak odmowa zjednoczenia się z Wolą Bożą, odmowa poddania się tej woli, a więc pewnego rodzaju bunt. Ten stan jest bardzo nieszczęśliwy, bo zawiera w sobie urwanie witalnego kontaktu z Bogiem, który jest spotkaniem przez akceptację Boga i Jego Woli na teraz. Modlitwa wskutek tego staje się niemożliwa i człowiek pozostaje odwrócony od Boga pod działaniem gniewu Jego. Stąd i jedynie stąd wypływa, że człowiek gorzknieje i marnieje.
Miserere mei Domine, quoniam infirmus sum. Sana me Domine quoniam conturbata sunt ossa mea et anima mea turbata valde. Sed Tu, Domine usquequo? – Zmiłuj się nade mną, Panie, bom słaby; ulecz mnie Panie, bo drżą kości moje i duszę moją ogarnia wielka trwoga; lecz Ty, o Panie, jakże długo jeszcze?
Zmiłuj się, bo jestem słaby! Jedna z najbardziej istotnych i mocno podkreślanych w Biblii cech człowieka – to jego słabość. Jest on jako trawa, która usycha, jako plewy, które wiatr rozmiata, wszystkie narody razem są jako kropelka wody. My przywykliśmy patrzeć na człowieka jako na istotę wyposażoną w pełne przymioty i w pewne siły. Niektórych ludzi uważamy za bardzo silnych fizycznie, innych uważamy za bardzo inteligentnych, wybitnie uzdolnionych, bardzo uczonych, innych znowu obdarzamy mianem potężnych indywidualności. Mali jesteśmy i łatwo wydaje się nam coś wielkim. Jak małe dzieci bawią się średniowiecznych rycerzy, bohaterów bez lęku ni skazy, tak cały rodzaj ludzki puszy się i rozdyma zdobyczami swej techniki, potęgą swych środków wojennych. Kiedy pierwsze oddziały wojsk niemieckich weszły do Polski w 1939 roku, żołnierze ich chętnie pokazywali się w samochodach z odsłoniętymi bicepsami, aby na zastraszonej i upokorzonej ludności zrobić wrażenie siły niezwyciężonej. Wiemy, jak to się wszystko niewiele później skończyło. Tymczasem biblijnie może najistotniejszą cechą człowieka jest jego znikomość i słabość. Człowiek jest słabością samą. A żeby naród wybrany o tym nie zapomniał, nie pozwolił mu Bóg stać się wielkim narodem w znaczeniu światowym.
Ta słabość człowieka – to jego prawda i jego największy atut przed Bogiem. Dlatego też się modlimy: Miserere mihi, Domine, quoniam infirmus sum. – Zmiłuj się nade mną, Panie, ponieważ słaby jestem. Człowiek żadnych zaszczytów ani stanowisk nie jest godzien, ale miłosierdzia jest godzien, bo do tego nie trzeba być wielkim, ale małym.
Z tego wynika, że ilekroć błagamy o miłosierdzie, błagamy o coś, co jest najbardziej do nas dostosowane. Wołanie zmiłuj się! jest więc wołaniem, które najbardziej z głębokości ludzkiej natury wypływa, a jednocześnie Boga dosięga w Jego najistotniejszym ustosunkowaniu się do człowieka. Jest więc coś tak bardzo pięknego, bo tak bardzo prawdziwego – prawda Boga i człowieka w tej modlitwie: Miserere quoniam infirmus sum!
Nie tylko jestem słaby, co z mej ludzkiej wynika natury, ale i chory z powodu grzechu pierworodnego i grzechów własnych, i dlatego wołanie do Lekarza: sana me, Domine! – ulecz mnie, Panie! Miserere! – wołał i Adam w Raju, ale sana! – to wołanie wypędzonego z Raju, to wołanie całej zranionej ludzkości modlącej się o odkupienie. Sana, quoniam conturbata sunt ossa mea! Niepokój zatrząsł mą duszą i ciałem, zachwiała się równowaga moja i nie mogę już jej odnaleźć. Sana me, Domine, conturbata sunt ossa mea et anima mea turbata est valde! Nie tylko kości moje i ciało moje, ale i dusza moja ogarnięta jest tym niepokojem i wstrząśnięta bardzo i nie masz we mnie lekarstwa. A Ty Panie, jak długo jeszcze?
Jest niecierpliwość zła i jest niecierpliwość święta. Jest niecierpliwość zła, jeżeli człowiek chce sam zrzucić z siebie ciężar, który Bóg włożył mu na ramiona. Ale jest i niecierpliwość święta. Niestety mamy jej zbyt mało i można powiedzieć, że zanadto jesteśmy cierpliwi, bo nie doświadczamy, nie widzimy w ślepocie naszej, w jakiej nędzy jesteśmy. Ale ten, komu Bóg oczy otworzył, ten, kto widzi i czuje nędzę i lichość tego wygnania, ten woła: Domine usquequo?!
Convertere (oryg. Revertere – powrócić) Domine et eripe animam meam, salvum me fac propter misericordiam Tuam – Powróć, o Panie, ocal moją duszę, wybaw mnie przez Twoje miłosierdzie. Prosi o wyrwanie z nędzy tego żywota, prosi usilnie, aby Bóg nie był obojętny, aby się zwrócił – convertere, aby zareagował, aby wrócił. Uderza nas tutaj ta prawda, jaką straszliwą usilność modlitwy pokazuje nam tutaj Duch Święty. Według Objawienia człowiek powinien być wszystkimi siłami wyciągnięty ku Miłosierdziu Bożemu, by go z tej nędzy wydobył. Tak też czynili święci. Ale dopóki ta modlitwa nie jest taka, dopóki jest tylko pewnym dodatkiem do życia w pewnych określonych jego chwilach, a nie całym głównym jego motorem, to cóż dziwnego, że nie osiąga tego wyzwolenia, tego eripe animam meam – ocal duszę moją, tego przeniesienia w inną sferę?
Eripe! salvum me fac – wybaw mnie, a więc asceza żadna tego nie osiągnie. Człowiek sam ani się wyrwać, ani zbawić się nie jest zdolny. Quoniam non est in morte qui memor sit Tui: in inferno autem quis confitebitur Tibi? – bo nikt po śmierci nie wspomni o Tobie, któż Cię wychwala w otchłani? Ty jesteś Bogiem żywym i śmierć nie może Cię chwalić! Ty jesteś Bogiem Szczęśliwym i nieszczęście nie może Cię chwalić! I dlatego nie przyjmujesz żadnej ofiary, która byłaby zubożeniem naszym, nieszczęściem naszym, śmiercią naszą. To modlitwa Chrystusa o chwałę Zmartwychwstania, o wyrwanie z objęć śmierci, aby był chwałą Ojca przez wieczność.
Ostatecznym celem naszych pragnień, gdy szukamy zbawienia, jest chwała Ojca, abyśmy mogli o Nim pamiętać i aby nie zamarła na ustach naszych pieśń Jego chwały: Quoniam non est in morte, qui memor sit Tui: in inferno autem quis confitebitur Tibi?
Laboravi in gemitu meo, lavabo per singulas noctes lectum meum; lacrimis meis stratum meum rigabo. Turbatus est a furore oculus meus: inveteravi inter omnes inimicos meos – Zmęczyłem się moim jękiem, płaczem obmywam co noc moje łoże, posłanie moje skrapiam łzami. Od smutku oko moje mgłą zachodzi, starzeję się z powodu wszystkich mych wrogów.
Dotychczas prosił o pomoc Bożą, która jedynie zbawić może. Abyśmy jednak nie myśleli, że od człowieka niczego się nie wymaga oprócz ufności w miłosierdzie Boże, odsłania nam teraz swoją własną, głęboką skruchę i tęsknotę za Bogiem. Niektóre książki duchowne jednostronnie i płytko biorą życie, a przez to są nieprawdziwe. Całe życie jest dla nich radosnym miłowaniem Boga, co chociaż prawdą jest, nie mówi jednak nic o tym, że człowiek musi wypić do dna kielich goryczy i smutku według słów Jeremiasza Proroka: Scito et vide, quia malum et amarum est reliquere Te Dominum Deum tuum et non esse timorem meum apud te – Wiedz i zobacz, że złą i gorzką jest rzeczą, iż opuściłeś Pana, Boga twego i nie ma bojaźni mojej u ciebie (Jr 2,19). Musi wypić ten kielich, bo jest grzesznikiem i opuścił Boga i dlatego musi zaznać goryczy oddalenia od Boga. Chrystus, który przyszedł, by nam we wszystkim towarzyszyć, chciał i tego również doświadczyć i doświadczył, choć grzechu nie miał, doświadczył w sposób tajemniczy, gdy wołał: Eli Eli lamma sabacthani. Trzeba pozwolić płynąć łzom, a nieszczęśliwy ten, kto tego płaczu nie doświadcza, bo jeszcze twarde i płytkie serce jego, i modlić się trzeba, by pękło.
Discedite a me omnes, qui operamini iniquitatem: quoniam exaudivit Dominus vocem fletus mei. Exaudivit Dominu deprecationem meam. Dominus orationem meam suscepit – Odstąpcie ode mnie wszyscy, bo Pan usłyszał głośny mój płacz; Pan usłyszał moje błaganie, Pan przyjął moją modlitwę.
Ostateczne zwycięstwo Chrystusa i przyjęcie Jego Męki przez Boga. Gdy z otwartego Grobu wyszedł Chrystus Zmartwychwstały, władza piekielnych mocarzów stajała. Dziś odkupiony Kościół, Mistyczne Ciało Chrystusa może bez bojaźni zawołać wrogom: Idźcie precz!!, albowiem wysłuchał Bóg głos płaczu mego. Pan modlitwę mą przyjął.
Fragment książki Medytacje nad Psalmami
Piotr Rostworowski OSB/EC – benedyktyn, pierwszy polski przeor odnowionego w 1939 roku klasztoru w Tyńcu. Więzień za czasów PRL-u. Kameduła – przeor eremów w Polsce, Włoszech i Kolumbii. W ostatnim okresie życia rekluz oddany całkowitej samotności przed Bogiem. Zmarł w 1999 roku i został pochowany w eremie kamedulskim we Frascati koło Rzymu. Był zawsze bliski mojemu sercu – napisał po Jego śmierci Ojciec Święty Jan Paweł II. Autor licznych publikacji z dziedziny duchowości i życia wewnętrznego.
Fot. Archiwum Opactwa Benedyktynów w Tyńcu
Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.
Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.
To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!