Zaczęliśmy dzisiaj już spowiedzi i zachęcam bardzo wszystkich uczestników, ażeby swoje serca przed Bogiem oczyścili. Ażeby naprawdę znaleźli nowy start, nową siłę, nową czystość serca. Spowiedź nie tylko gładzi grzechy, ale i daje moc przeciwko grzechom i daje człowiekowi delikatność sumienia, tak bardzo mu potrzebną.
Wiecie, że w przemyśle bardzo różne są rodzaje fabryk. Są takie, które wyrabiają szyny kolejowe, które nie potrzebują tej dokładności do ułamka milimetra, ale z grubsza pasują. A są również takie zakłady, które produkują bardzo subtelne i delikatne przedmioty jak ostrza do krajania preparatów biologicznych, albo soczewki do mikroskopów, a tam jedna rysa już czyni towar zbrakowanym. Już to jest szmelc w stosunku do tego celu, jaki sobie założono. Otóż nasza współpraca z Bogiem, z łaską Jego, to jest sprawa niezwykle delikatna i subtelna. Tu nie można „z grubsza”. Tu trzeba się zdobywać na coraz większą delikatność sumienia i trzeba nad tym pracować. Chrześcijanin musi być delikatny. Jak Pismo Święte często mówi o tym obrzezaniu serca to znaczy człowiek musi być delikatny w stosunku do Boga swojego. Bardzo nad tym pracujmy.
Życie w nas jest. Kiedyś byłem na prymicjach i kaznodzieja przemawiał do prymicjantów. I powiedział do nich: Teraz idziecie do winnicy Pańskiej. A potem się poprawił: Raczej trzeba by powiedzieć do kamieniołomu Bożego – bo taka jest trudna dzisiaj praca. I wtedy sobie pomyślałem, że tutaj coś jest, coś bardzo ważnego. Pismo Święte mówi o winnicy Pańskiej, a on mówi o kamieniołomie Bożym. Winnica to jest życie i praca w winnicy jest zawierzeniem życiu, któremu się tylko pomaga. A w kamieniołomie człowiek musi wszystko zrobić. I wtedy zrozumiałem, że praca apostolska w Kościele wymaga jakiejś ogromnej wiary w życie, w życie, które jest w ludziach, w te ogromne możliwości i zdolności duchowe, które w ludziach są. Inaczej to będzie kamieniołom, ale nie Boży. I przychodząc tu do was, właśnie zawierzyłem bardzo mocno temu życiu, które w was jest. I tak pragnę, żebyście wy w to życie mocno wierzyli, żebyście wy chcieli rozwinąć skrzydła, rozwinąć te możliwości łaski ogromnej, którą otrzymaliście od Boga.
Teraz, kiedy kończą się już te rekolekcje, chciałem jeszcze w obliczu spowiedzi rozważyć z wami sprawę ważną. Sprawę, która w życiu naszym jednak zajmuje duże miejsce, a zwłaszcza w młodym życiu jest przedmiotem walki. Mianowicie ta walka o czystość człowieka, ona wypełnia całe jego życie, ona ma specjalne nasilenie w młodości. Młodzież żyje w promieniowaniu tej tajemnicy miłości, tajemnicy i przyrodzonej i nadprzyrodzonej. Żyje w promieniowaniu przez długie lata. I najważniejsze lata jej formacji, formacji duszy, formacji postawy życiowej, odbywają się w promieniowaniu tej tajemnicy. I dziedzina ta sięga bardzo głęboko. To nie są rzeczy tylko jakiejś powierzchownej moralności. To są rzeczy, które chwytają głębię człowieka.
Człowiek ma szczególną relacje do miłości, bo powstał, powołany został do bytu, przez miłość Boga. Otrzymał to życie poprzez miłość dwojga istot ludzkich. I rozwinąć może swoją osobowość tylko w miłości – innej drogi nie ma. Może wybrać różne drogi. Może wybrać tę drogę bardziej naturalną – miłości w małżeństwie – ale która też jest drogą nadprzyrodzoną, uświęconą sakramentem. Może wybrać drogę wyrzeczenia się tego, ale jedna rzecz jest pewna, że jeżeli nie rozwinie się w miłości, to poniesie zasadniczą, decydującą porażkę życiową. I wtedy następuje jakaś atrofia człowieka. Dlatego właśnie decyzja, na przykład, o powołaniu kapłańskim czy zakonnym jest decyzją poważną, decyzją ryzykowną. Bo człowiek rezygnuje z tej normalnej, naturalnej drogi rozwinięcia się w miłości, ażeby wszystkimi siłami skierować się ku niewidzialnemu Bogu i Jego sprawom. Jeżeli zaś opuściwszy tę możliwość rozwinięcia się na zwyczajnej drodze miłości rodzinnej, a nie będzie miał dosyć rozmachu wewnętrznego, by pochwycić tamtą miłość, to wtedy pozostanie gdzieś w środku i może wylądować w miłości własnej i wtedy może nastąpić atrofia życia tego człowieka. Widzimy z doświadczenia, że ludzie, którzy poświęcili się Bogu, ale faktycznie nie oddali się Bogu, to są ludzie nieszczęśliwi. To są ludzie, w których następuje jakieś zahamowanie. I tak jak normalne zdrowie życia duchowego to jest jakby źródło bijące wody wciąż płynącej, to tam następuje zastój. I tak jak stojąca woda się psuje, tak i duch ludzki się wtedy psuje i występują różne takie małostkowe dewiacje ducha ludzkiego i charakteru ludzkiego. A więc jakąkolwiek drogę człowiek wybierze, to musi oddać się miłości, inaczej poniesie zasadniczą porażkę życiową. Jako człowiek i jako chrześcijanin.
Ale ta dziedzina, stojąca tak bardzo w centrum ludzkiego życia i problemów życiowych człowieka, jest dziedziną niespokojną. Dużo jest tutaj zaniepokojenia. Z jednej strony rola miłości, nawet tej czysto ludzkiej, tej miłości, która kieruje ku małżeństwu normalnie człowieka, ogromnie jest wysubtelniająca, podnosząca. Nie zapomnę, w więzieniu, kiedy byłem w jednej celi z młodym człowiekiem, który miał bardzo niskie pojęcia o tych sprawach, wręcz odrażające, ale kiedy mówił o dziewczynie, którą kochał, to się zupełnie zmieniał. Robił się człowiekiem zdolnym do subtelności. I zwróciłem mu na to uwagę. Bo to jest dziedzina, która ma człowieka wysubtelniać i różne cnoty delikatne w człowieku powstają, ale z drugiej strony jest to dziedzina, która może prowadzić do strasznej degradacji człowieka.
A więc widzimy tutaj niepokój. Są jakieś fluktuacje i nie tylko w płaszczyźnie popędowej, ale i w głębszej płaszczyźnie ludzkiego sumienia i w płaszczyźnie teorii, które człowiek wykuwa i które głosi. Od dążenia i żądania zupełnej swobody w tej dziedzinie, aż do jakiejś ponurej pruderii i niemal manicheizmu, który uważa te rzeczy za złe. W tym więc już okazują się te cechy zranienia człowieka przez grzech, zranienia ludzkiej natury. Właśnie człowiek został w tej dziedzinie miłości głębiej zraniony. I to boli i to niepokoi i człowiek chce się jakby z tego wydostać. Chciałby obalić pewne zapory powściągliwości i wstydu, które tutaj obowiązują, ale potem dochodzi znowu do absurdu i musi wracać na tę drogę pokuty, bo to jest droga pokuty.
W Księdze Rodzaju jest powiedziane, że człowiek po grzechu zrozumiał jakby, odczuł swoją nagość i wtedy odczuł wstyd. I wtedy – mówi Księga Rodzaju – Pan Bóg sporządził szaty tym pierwszym naszym rodzicom, jakby zaznaczył wolę swoją, że człowiek powinien być odziany, bo w tej chwili nie ma tej czystości, utracił ją wraz z utratą łaski. Niektórzy sobie wyobrażają, że Kościół wszystkim się gorszy, że widzi wszędzie zło, że tak ostro sądzi młodych ludzi. Kościół jest po prostu świadom wielkiej powagi i głębokości tej dziedziny.
Jest w Objawieniu doktryna bardzo wzniosła i głęboka. Jest tajemnica mężczyzny i kobiety, ich wzajemnej miłości, która staje się znakiem miłości najwyższej. To biegnie przez Pismo Święte, że Chrystusa sam nazywa się Oblubieńcem. W Starym Testamencie Bóg Jahwe ma oblubieńczy stosunek do swojego Narodu wybranego. To znaczy, że ta oblubieńcza miłość jest rdzennie czysta i może być znakiem nawet tych najwyższych rzeczywistości. I z tego czerpie sens swój ostateczny i najgłębszy sakrament małżeństwa. Sakrament małżeństwa jest święty. Jest sakramentem, bo jest znakiem miłości Boga do ludzkości, do Kościoła, zjednoczenia Chrystusa z Kościołem. Dlatego jest święty. Dlatego też jest nierozerwalny, bo nie może być rozwodu Chrystusa z Kościołem. Nie może być tu niewierności, tylko to jest związek na wieki. I małżeństwo chrześcijańskie, jako znak widzialny tej wierności Chrystusa i Kościoła, musi być nierozerwalne. Nie miałoby sensu – jako znak – gdyby dopuszczało rozwód.
Ale również w tej perspektywie doktryna Kościoła o dziewictwie wychodzi i jego pierwszeństwo. Bo małżeństwo jest święte jako znak zjednoczenia Chrystusa z Kościołem. Ci, którzy obierają drogę dziewictwa, nie biorą drogę znaku, ale bezpośrednio, w rzeczywistości oznaczonej, wprost oddają się Chrystusowi. Dziewictwo Bogu poświęcone jest więc doskonalsze niż małżeństwo. Nie każde dziewictwo, bo jeżeli ktoś rezygnuje z małżeństwa dla swojej wygody, na to, aby nie ponosić ciężarów, albo z powodu jakichś urazów do stanu małżeńskiego, to nie jest to doskonalsze, nie jest to przedmiotem rady ewangelicznej.
Ale Bogu poświęcone. I ta czystość musi być rozżarzona. To nie jest tylko jakaś białość niesplamiona, bo na nią żadna plama nie spadła, ale ona musi wewnętrznym żarem miłości być czysta.
Z tego też względu i z tej racji rozumiemy, jak problem tak dziś często poruszany, można rozstrzygnąć, mianowicie dzisiaj niektórzy teologowie mówią o kapłaństwie dla kobiety. Otóż to nie ma sensu z tego względu, że chociaż jest absolutna równość w dziedzinie łaski, w dziedzinie życia duchowego i odpowiedzialności wiecznej między mężczyzną i kobietą, to jest jednak i druga dziedzina, linia znaku, gdzie rola ich jest inna. Kobieta jest znakiem Kościoła umiłowanego i zbawionego przez Chrystusa. A mężczyzna, w tej linii znaku, oznacza Chrystusa Oblubieńca. I biskup, który nosi na ręce pierścień, oznacza Chrystusa Oblubieńca tego Kościoła. I byłoby zamieszanie w dziedzinie znaku sakramentalnego, gdyby kobieta mogła te funkcje sprawować. Bo wprawdzie wino jest doskonalsze od wody, ale wino nie może być znakiem chrztu, bo wino nie służy do obmywania, ale musi być woda. I tak więc w tej linii znaków teologicznie mężczyzna, który jest na linii chrystycznej, może być kapłanem, który jest właśnie na tej linii. To jest działanie w imieniu Chrystusa.
Zachowanie czystości to jest zachowanie nietkniętych źródeł twojej miłości. Twojej miłości Boga i twojej miłości człowieka. Musisz sobie uświadomić, że jesteś świątynią, że to są rzeczy święte. Święte, których naruszyć, których pogwałcić, nie wolno. Dzisiaj często się słyszy wśród młodych takie wątpliwości, czy miłość daje prawo do współżycia. Otóż ta miłość, która jest warunkiem godziwości takiego współżycia, to musi być miłość, która chce się oddać tak całkowicie i na całe życie i nosić wszystkie ciężary życia, to taka miłość może być warunkiem, który sam w sobie nie daje prawa, ale warunkiem do takiego zjednoczenia. Nie wolno dawać drugiemu człowiekowi prawa do takiej intymności z nami, jeżeli to nie ma być związek trwały i na całe życie. To są sprawy za głębokie. Musisz siebie szanować, swoją głębię, swoją osobowość. I rozumieć, że to nie są rzeczy, które można traktować jako przejściowe, chwilowe uczucia dające prawo do takich na krótką metę połączeń.
Święty Jan mówi w Ewangelii, że człowiek nie może nic wziąć, czego mu Bóg nie da. I to jest bardzo prawdziwe w odniesieniu do stosunków międzyludzkich, a specjalnie do małżeństwa. Tylko Bóg może ci dać drugiego człowieka – nikt inny. Ty nie możesz wziąć. Ani nikt ciebie nie może wziąć. Tylko Chrystus może dać i tylko On może stworzyć więź jedyną, że ten człowiek jest twój. I teraz nawet gdybyś ty potargał tę więź, to ty nie przestajesz być jego, a on twój, bo Chrystus tak postanowił.
Jeżeli znajdziesz sobie drugiego człowieka, który będzie ci uczuciowo nie wiem jak odpowiadał, to już tej więzi nie stworzysz, bo to jest więź, którą tylko Bóg może stworzyć. I żebyście nie wiem jak się zgadzali i nie wiem jak zgodnie ze sobą żyli, a tamto było trudne, to tamto jest prawdziwe. Tamto jest pieczęcią Bożą umocnione i będzie trwać. I tę świadomość trzeba mieć, bo dzisiaj jest dużo takich trudnych sytuacji w małżeństwie i jak się nie ma tej mocnej wiary w to, tej solidnej doktryny, to potem są różne błędy w praktyce życia.
Ale małżeństwo, tak jak i chrzest, to jest początek, który trzeba zdobywać. Trzeba sakrament zdobywać. To pojęcie musimy rozumieć, że sakrament jest rzeczywistością do zdobycia. Jeżeli wy łączycie się więzią sakramentalną, to jest punkt wyjścia do zdobywania tej łaski jedności, która między wami jest. Jeżeli wy się od razu wyprzęgacie i przestajecie nad tym pracować, no to co z tego może być. A więc jeżeli zdobywanie, to to wymaga ascezy. To to zakłada pewne trudności. A nie można powiedzieć: Ja już nie mam miłości. Nie mogę. Miłość nie jest ślepą siłą. Miłość jest aktem wolnym, człowiek jest wolny. A przy tym jest łaska, jest modlitwa, jest pomoc Boża. Wiem, to są rzeczy trudne. W praktyce nieraz bardzo trudne, ale przecież jesteśmy chrześcijanami nie od rzeczy łatwych. I powiedzcie, które przykazanie Boże jest łatwe. Czy miłować nieprzyjaciół jest tak łatwo? I czy wielu spełnia to przykazanie Boże? A przecież jednak nie wątpimy, że jest to przykazanie Boże.
Bo życie jest próbą, a próba zawsze jest trudna. Mówi się o szczęściu, szuka się szczęścia. Czy człowiek powinien szukać szczęścia w małżeństwie? Człowiek powinien w małżeństwie widzieć przede wszystkim jakieś zadanie miłości. Jeżeli to zadanie miłości będzie spełniał, to znajdzie to prawdziwsze szczęście. Nie znajdą szczęścia w małżeństwie młodzi, którzy jeden drugiemu będą stale sobie się wzajemnie przyglądać. Znajdą, jeżeli ręka w rękę będą szli do Boga z Chrystusem pośrodku. Bo człowiek człowiekowi nie jest w stanie dać trwałego i prawdziwego szczęścia.
I małżeństwo jest nierozerwalne. Jak ludzie w to mocno wierzyli, to się brali za siebie i potem się dopasowali i potem to już szło całe życie. Ale jeżeli ludzie mają słabą wiarę, będąc katolikami uważają, że rozwód cywilny też coś znaczy dla katolika, to jak mają jakieś trudności, jakieś tarcia, to zaraz myślą, że można to jednak jakoś rozwiązać.
Wszędzie jest ta trudność wytrwania. Jeżeli ktoś idzie do zakonu, to też ślubuje i wcale nie jest pewien, że ten zakon będzie mu się ciągle podobał, ale chce pomimo wszystko wytrwać. Tak samo, jak ktoś się żeni, to wcale nie ma gwarancji, że nie spotka kogoś w życiu, kto będzie mu lepiej odpowiadał, ale jeżeli to ma być argument dla podważania małżeństwa, to my nie jesteśmy chrześcijanami.
W zakonie stosunek do przełożonego jest stosunkiem zależności, nieraz trudnej dla człowieka. Nie ma gwarancji ten zakonnik, który ślubuje, że będzie miał zawsze przełożonych, którzy mu będą odpowiadać i że każdy nowy przeor będzie dla niego przypływem entuzjazmu i zachwytu. Ale jest ślubowanie. Człowiek jest istotą zdolną przeprowadzić linię prostą przez to krótkie, kilkadziesiąt lat liczące, życie. Jest do tego zdolny. I powinien sobie uświadomić to, że jest to tego zdolny. Pan Jezus powiedział, że żaden, kto przykłada rękę do pługa, a obraca się wstecz, nie jest zdatny do Królestwa Bożego. Przyłożyłeś rękę do pługa? Idź prosto do końca skiby. Wtedy i sam do siebie będziesz mógł mieć szacunek.
Wiem, moi Drodzy, że są w tej dziedzinie duże trudności. Macie tu różnych fachowych doradców i bardzo was zachęcam, byście z ich pomocy pilnie korzystali. Duszpasterstwo wam to ułatwia, organizuje tego rodzaju spotkania, kursy. Korzystajcie z tego, abyście umocnili waszą postawę w obliczu tylu różnych prądów i doktryn, które dzisiaj podważają naszą chrześcijańską wiarę i moralność. W każdym razie wiedzcie, że i w tej dziedzinie zasadniczą drogą rozwiązania jest wasza wiara w Chrystusa, która da wam siłę, aby znaleźć prawdziwe wyjście z tych sytuacji. I chociaż mogą być te sytuacje trudne, ale modlitwą i łaską, przy pomocy Eucharystii, my potrafimy nasze problemy rozwiązać.
Ale jedna rzecz jest godna zauważenia, że Boże wymagania suponują Boże również łaski. A więc suponują ludzi, którzy się Bogiem karmią, Bogiem odżywiają. Bo jeżeli wiemy, że wniesienie na drugie piętro pięćdziesięciu kilogramów nie przekracza sił przeciętnego mężczyzny, to gdyby ten mężczyzna przez czternaście dni nic nie jadł, to nie będzie zdolny tego uczynić. Jeżeli chrześcijanie są głodomory, bo się nie modlą, bo nie pożywają Ciała Pańskiego, bo nie przystępują do sakramentów, to cóż w tym dziwnego, że nie mają sił moralnych dla wypełnienia tych różnych obowiązków. Ale przecież są te dary Boże. Przecież są te wielkie łaski przeznaczone dla nas. Ogromne pomoce Boże. Wierzmy w to i idźmy do tych źródeł.
Dzisiejsze czasy w naszym kraju są czasami tragicznymi i chcę również waszą uwagę zwrócić, abyście, w miarę możności, jeżeli tylko możecie, coś w tym kierunku zrobili, aby zapobiegać tej strasznej tragedii nienarodzonych w naszym kraju, kiedy odbiera się życie najniewinniejszym istotom. Jeżeli rzeczą potworną były obozy koncentracyjne i miliony ludzi przeszły przez krematoria, to jednak te morderstwa nie były dokonywane przez tych, których zadaniem pierwszorzędnym jest troska o życie. I ofiarami tych obozów nie zawsze padali ludzie całkowicie niewinni, a przynajmniej nie padali ludzie bezbronni, bezsilni zupełnie. Bo byli przynajmniej dorośli. A tu ofiarą padają najniewinniejsi, którzy nic złego nie uczynili nikomu, którzy nie byli wrogiem niczyim. I przykładają do tego ręce rodzice, których obowiązkiem pierwszym jest troska o życie, i lekarze, których obowiązkiem jest również troska o ratowanie życia. Chciałbym, żebyście odczuli głębię tej tragedii, która w naszym narodzie jest. Żebyście również przez wasze kontakty jakoś wpływali, bo my się nie możemy ograniczyć tylko do naszego małego zaścianka, tylko naszych spraw. Jeżeli mamy gorliwość chrześcijańską, to te rzeczy muszą nas wzruszać, przejmować, dręczyć nawet, abyśmy nie przechodzili obok tego obojętnie.
Zachowanie czystości wymaga pewnych z naszej strony środków i chciałbym zwrócić uwagę na pewne rzeczy mianowicie, że jest rzeczą niekonsekwentną dla człowieka, jeżeli chce coś osiągnąć, a środki wybiera takie, które prowadzą w przeciwnym kierunku. A więc, jeżeli wy chcecie tę trudną rzecz zdobyć, jaką jest czystość duszy i ciała, uważajcie, by nie gromadzić bodźców przeciwnych. Te bodźce są wszędzie. Te bodźce są i na ulicy, i w kinie, i w telewizji, i w czasopismach. Uważajcie, bo jeżeli wy będziecie sobie swobodnie używać tych rzeczy, to trudno, to będzie jakieś kuszenie Boga, liczyć, że Pan Bóg da wam taką łaskę, że nie upadniecie. Trzeba być konsekwentnym, trzeba bardzo chcieć, bardzo chcieć i pragnąć tej czystości, bardzo ją ukochać. Czasem te filmy, które są dla szesnastolatków, mniej by zaszkodziły siedmiolatkom niż właśnie szesnastolatkom.
Również młodzież musi mieć swoje stanowisko, swój punkt widzenia chrześcijański na takie rzeczy jak moda. Jeżeli jesteś chrześcijaninem czy chrześcijanką, to musisz zadawać sobie pytanie, czy taka a taka rzecz, w tym świecie tak bardzo zdechrystianizowanym i pogańskim, czy ona jest z inspiracją Ewangelii zgodna czy nie. Jak niezgodna, to musisz ją zdecydowanie odrzucić, a nie robić jakieś kompromisy wciąż pomiędzy twoją chrześcijańską wiarą i postawą, jaką nakazuje Ewangelia, a różnymi modami, które przecież z pogańskiej inspiracji pochodzą. Musimy mieć oczy otwarte i sąd jasny, jeżeli chcemy być dziećmi Bożymi. Jeżeli chcemy w świat naprawdę nieść Ewangelię i naszą postawą być jakąś solą ziemi, mieć w sobie jakąś moc działającą. Bo inaczej, tacy chrześcijanie bezbarwni i bezsilni, to cóż oni reprezentują w tym świecie?
Pamiętajcie również o odpowiedzialności za człowieka. Można człowieka bardzo skrzywdzić i w tej dziedzinie, bardzo skrzywdzić, nawet jeżeli ten człowiek się zgadza. Tu są ogromne krzywdy, ogromne nieodpowiedzialności, które spychają ludzi w przepaść. Uważaj, bracie, jak ty podchodzisz do twojej siostry, za którą Chrystus krew swoją całą przelał? Czy ty nie spychasz ją w przepaść? A potem powiesz, że chcesz mieć czystą dziewczynę za żonę.
Są to rzeczy, które wymagają naszej refleksji, ale nieraz będzie nam trudno znaleźć prawdziwe rozwiązanie chrześcijańskie. Pamiętam, miałem kiedyś, już dawno temu, w Gdańsku rekolekcje dla młodzieży. To był lipiec, morze, plaża. I miałem konferencje o czystości, która wywołała duży sprzeciw. Różnych argumentów próbowałem użyć, bo młodzież nie pamięta czasów dawniejszych, nie zdaje sobie sprawy, że pewne zwyczaje bardzo niedawno wtargnęły do naszego społeczeństwa. Ale wreszcie, nie mając argumentów, powiedziałem im tak: Jeżeli wy chcecie w tej dziedzinie czystości wiedzieć i rozumieć, co jest chrześcijańskie, a co nie, pomyślcie o Matce Bożej Niepokalanej, co jest w Jej duchu. Jak będziecie chcieli odpowiedź znaleźć na jakieś pytanie w tej dziedzinie, to zapytajcie siebie, czy to jest w Jej duchu, naszej Matki Niepokalanej. A wtedy lepiej zrozumiecie, lepiej się wam jakoś odkryje ta prawda chrześcijańska w tej dziedzinie.
Moi Drodzy, potrzebujemy bardzo dużo łaski. Niech trudności, które możemy mieć i mamy, niech te trudności pchną nas bardziej ku Bogu. Nie tłumaczmy naszych czynów, nie uniewinniajmy się zbyt łatwo, spójrzmy bardzo realnie. Nie należy też przesadzać i wpędzać się w skrupuły, które na tym punkcie mogą być i mogą być niebezpieczne. To nie są grzechy najcięższe, jakie człowiek popełnia, niemniej są to grzechy. Niech młodzież nie mówi, że nie ma pokus, bo czasem młodzież mówi, że na nią nie działają takie rzeczy. Że są „otrzaskani” z tym. I tak ja mówię, że nie mamy pokus, ale grzechy są. Więc trzeba jakieś lojalne, prawe, spokojne, obiektywne spojrzenie, bez jakiejś lękliwości. Ale tak naprawdę po Chrystusowemu ten problem sobie postawić i rozwiązać.
Fragment książki W głąb misterium / wersja drukowana / e-book / audiobook
Piotr Rostworowski OSB/EC – benedyktyn, pierwszy polski przeor odnowionego w 1939 roku klasztoru w Tyńcu. Więzień za czasów PRL-u. Kameduła – przeor eremów w Polsce, Włoszech i Kolumbii. W ostatnim okresie życia rekluz oddany całkowitej samotności przed Bogiem. Zmarł w 1999 roku i został pochowany w eremie kamedulskim we Frascati koło Rzymu. Był zawsze bliski mojemu sercu – napisał po Jego śmierci Ojciec Święty Jan Paweł II. Autor licznych publikacji z dziedziny duchowości i życia wewnętrznego.
Fot. Christoph Birkner / Archiwum Opactwa Benedyktynów w Tyńcu
Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.
Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.
To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!