W 1924 r. papież Pius XI ogłosił dokument, który miał zatwierdzać zmiany w statutach Zakonu Kartuskiego — konstytucję apostolską Umbratilem. Tradycyjnie akty wydane przez papieża biorą swój tytuł od swych pierwszych słów. Wspominana konstytucja pisze o mnichach i mniszkach, że prowadzą umbratilem remotamque a mundi strepitu dementiisque vitam — „życie ukryte (dosłownie: ‘zacienione’) i odległe od zgiełku oraz głupstw tego świata”. W ten sposób zaczyna się konstytucja, która ma za przedmiot temat przez wieki w dużej części nieobecny w dokumentach Stolicy Apostolskiej: życie kontemplacyjne.
Umbratilem bardzo zaskakuje dzisiejszego czytelnika. Dla Piusa XI bowiem „łatwo pojąć, że ci, którzy bez wytchnienia wypełniają obowiązek modlitwy i pokuty, dalece bardziej przyczyniają się do wzrostu Kościoła i duchowego zdrowia ludzkości niż ci, którzy uprawiają rolę Pańską” (Umbratilem, 12), czyli ci, którzy oddają się tak zwanemu „życiu czynnemu”. Ale byłoby błędem sądzić, że papież dał się wciągnąć w jałowe przekomarzanie na temat wyższości takiego czy innego sposobu życia: czy „lepszy” jest ten, kto po mniszemu dużo milczy i mało je, pokutując za grzeszników, czy też ten, kto głosi liczne kazania wiernym i niestrudzenie dyskutuje z niewierzącymi?
Życie doskonałe to życie Chrystusa. Chrześcijanin jest wezwany po prostu do naśladowania Zbawiciela. To naśladowanie może polegać na przyjęciu takiej formy życia, jaką On sam realizował w ostatnich latach swego ziemskiego życia, i do tego ideału odwołują się zakony apostolskie: ich członkowie żyją bez własności, w bezżeństwie, zwykle nie spędzają całego życia w jednym klasztorze, starając się raczej docierać do najdalszych zakątków świata. Lecz św. Tomasz z Akwinu — sam członek Zakonu Kaznodziejskiego — uznawał życie apostolskie za najdoskonalsze z innych względów: jego ideałem jest dzielenie się owocami kontemplacji, swego rodzaju jej „nadmiar”, gdy jest tak żywa i bogata, że domaga się głoszenia i rozlewa się na innych (II-IIae, q. 188, a. 6). W tym poglądzie wspiera się mocno na tradycji monastycznej, zwłaszcza gdy gdzie indziej twierdzi, że biskupi i kapłani powinni najmocniej oddawać się kontemplacji: „Przełożony niech przoduje w działaniu i zarazem niech góruje nad wszystkimi życiem kontemplatywnym” (św. Grzegorz Wielki, Księga Reguły Pasterskiej, 2, 1).
W istocie więc doskonałością jest zjednoczenie z Bogiem i z bliźnimi. Jedno i drugie polega na miłości, która urzeczywistnia się w nieprzerwanej modlitwie do Ojca i w miłosierdziu względem każdego człowieka. Dla Piusa XI kartuzi mają najlepsze warunki, by żyć w ten sposób: „u początku ich modlitwy znajduje się z jednej strony czcigodna Ofiara Ołtarza, z drugiej zaś uczynki pokutne, niczym dwie podpory, których niejako typem są, odpowiednio, Aaron oraz Hur. To zwyczajny i w istocie główny obowiązek tych, którzy żyją w samotności, jak to wspomnieliśmy wyżej: by ofiarowywać się Bogu i oddawać się Jemu jako żertwa przebłagalna w intencji pokoju, dla ich własnego dobra i dla dobra świata; to ich, by tak rzec, zadanie publiczne” (Umbratilem, 2).
Jezus Chrystus, zawsze zjednoczony ze swym Ojcem i ofiarowujący się za wszystkich ludzi, stanowi wzór nie tylko mnichów, lecz i wszystkich chrześcijan. Życie kontemplacyjne zaś najmocniej ukazuje tajemnicę Krzyża. „Dlatego też ten sposób życia, najdoskonalszy i jednocześnie dla całego chrześcijaństwa najbardziej użyteczny oraz owocny, zakorzenił się w Kościele i rozszerzył na wszystkie strony świata” (Umbratilem, 3). Jako taki pozostaje symbolem, który każdego z nas wzywa do nawrócenia i naśladowania Pana.
Taki sens ma lektura Umbratilem: to entuzjastyczna pochwała instytucji kartuskiego życia, której ducha może jednak zaczerpnąć każdy, kto prawdziwie szuka Boga.
Konstytucja ta wychodziła również naprzeciw dyskusjom swojej epoki. W numerze 11. dokument Piusa XI odwołuje się do listu Leona XIII, Testem benevolentiae, który potępiał tzw. amerykanizm. W największym skrócie, był to nurt myślowy w chrześcijaństwie, który promował cnoty naturalne i czynne w kontrze do cnót wspartych łaską Bożą oraz biernych (wg amerykanistów np. dawanie jałmużny jest lepsze niż cnota ubóstwa, która sama w sobie nie przynosi bliźniemu wymiernych korzyści). Postulował także osłabienie ostrości wybranych nauk Kościoła, tak by ten stał się bliższy współczesnemu człowiekowi. Wydaje się, że dyskusja z XIX-wiecznym amerykanizmem może być dziś nawet bardziej aktualna niż dawniej.
Publikowany niżej tekst stanowi przekład jego anglojęzycznej wersji. Konstytucja Umbratilem ukazała się pierwotnie w języku łacińskim. Mamy nadzieję, że nie wynikły z tego większe nieścisłości.
PIUS XI Konstytucja apostolska Umbratilem aprobująca nowe statuty Zakonu Kartuskiego
Na wieczną rzeczy pamiątkę.
1. O wszystkich, którzy w zgodzie ze swą regułą prowadzą życie w samotności, z dala od zgiełku i marności tego świata, i którzy nie tylko wytrwale kontemplują boskie tajemnice oraz wieczne prawdy, żarliwie i nieprzerwanie wznosząc modlitwy do Boga o to, by Jego królestwo rozwijało się i rozszerzało każdego dnia, lecz nadto i pokutują za grzechy innych ludzi, i to więcej jeszcze niż za swe własne, poprzez umartwienia, przepisane lub dobrowolnie podjęte, obejmujące ciało i umysł — o nich zaprawdę można rzec, iż wybrali lepszą cząstkę, tak jak Maria z Betanii. Żaden bowiem stan i żadna reguła życia, które można by podać ludziom do przyjęcia i realizowania, nie są doskonalsze niż ten właśnie stan, o ile tylko Pan powołuje do niego. Co więcej, to przez wewnętrzną świętość tych, którzy prowadzą życie w odosobnieniu w klasztornej ciszy i przez ich najściślejsze zjednoczenie z Bogiem, jaśnieje blask tej świętości, którą odznacza się nieskazitelna Oblubienica Jezusa Chrystusa, na podziw i jako przykład dla wszystkich.
2. Nie dziwi zatem, że pisarze kościelni poprzednich wieków, pragnąc wyjaśnić oraz uczcić moc i skuteczność modlitw tych konsekrowanych mężów, posuwali się aż do tego, by porównać ich modlitwy do tych, które wznosił Mojżesz, przywołując dobrze znane zdarzenie — walkę Jozuego z Amalekitami na równinie, kiedy to Mojżesz modlił się na wierzchołku pobliskiego wzgórza, błagając Boga o zwycięstwo dla swego ludu. Póki Mojżesz trzymał swe ręce wzniesione ku niebu, Izraelici zwyciężali, ale gdy wskutek zmęczenia nieco je zniżał, Amalekici zyskiwali przewagę nad Izraelem. Stąd Aaron i Hur podtrzymywali ramiona Mojżesza z obu stron dopóty, dopóki Jozue nie opuścił pola bitwy zwycięski. Przykład ten w najbardziej stosowny sposób symbolizuje skutki modlitw tych, o których mówiliśmy, jako że u początku ich modlitwy znajduje się z jednej strony czcigodna Ofiara Ołtarza, z drugiej zaś uczynki pokutne, niczym dwie podpory, których niejako typem są, odpowiednio, Aaron oraz Hur. To zwyczajny i w istocie główny obowiązek tych, którzy żyją w samotności, jak to wspomnieliśmy wyżej: by ofiarowywać się Bogu i oddawać się Jemu jako żertwa przebłagalna w intencji pokoju, dla ich własnego dobra i dla dobra świata; to ich, by tak rzec, zadanie publiczne.
3. Dlatego też ten sposób życia, najdoskonalszy i jednocześnie dla całego chrześcijaństwa najbardziej użyteczny oraz owocny — i to bardziej, niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić — zakorzenił się w Kościele i rozszerzył na wszystkie strony świata. Choćby nawet pominąć „ascetów”, którzy od zarania naszej religii prowadzili życie tak surowe, że — mimo iż żyli we własnych domach — Cyprian uznał ich za „najznakomitszą cząstkę Chrystusowej owczarni”, wiemy o wielu wiernych, którzy w Egipcie, prześladowani przez cesarza Decjusza z powodu swej wiary, zbiegli na pustynne obszary kraju, by tam doświadczyć, iż życie pustelnicze, które oni sami podjęli, przynosi najwięcej pożytku tym, którzy dążą do doskonałości; trwało ono nawet wtedy, gdy Kościół cieszył się już pokojem. Anachoreci owi mieli być tak liczni, że mówiono, iż pustynię zamieszkuje tylu mieszkańców, ilu obywateli zasiedla miasta. Niektórzy pustelnicy oddalili się od wszelkich ludzkich społeczności, podczas gdy inni, pod duchowym przywództwem Antoniego, podjęli życie w laurach. Oto początki życia wspólnego — życia we wspólnocie — które, rozwijając się stopniowo, zorganizowane i porządkowane przez konkretne prawa, szybko rozprzestrzeniło się na Wschodzie, potem zaś w Italii, Galii, Afryce Prokonsularnej; równocześnie we wszystkich tych krainach wznoszono klasztory.
4. Jako że cel instytucji życia pustelniczego w całości zawiera się w tym, by mnisi, każdy w odosobnieniu swej celi, niezaprzątnięci jakąkolwiek służbą na zewnątrz i niemający z nią nic wspólnego, kierowali swe myśli wyłącznie na rzeczy niebiańskie, społeczność chrześcijańska odnosiła z pustelnictwa pożytek godzien podziwu. Zarówno duchowni, jak i świeccy tamtej doby, odnosząc z tego wielką korzyść, nie mogli oprzeć się sile przykładu tych mężów, którzy przynaglani miłością Chrystusa, skierowaną ku temu, co najbardziej szczytne i najtrudniejsze do pozyskania, dążyli do tego, by żyć życiem ukrytym, jakim On żył w swym domu w Nazarecie, i jako ofiarnicy poświęceni Bogu, dopełniać braku Jego cierpień w Kościele.
5. Niemniej jednak w miarę upływu czasu ta czcigodna instytucja, zwana życiem kontemplacyjnym, uległa pewnemu osłabieniu i straciła żywotność. Spowodowane było to tym, że mnisi, którzy co do zasady unikali podejmowania troski o dusze lub innych form zewnętrznego duszpasterstwa, stopniowo doszli do tego, iż zaczęli łączyć obowiązki życia czynnego ze swym rozmyślaniem o sprawach nieba i z kontemplacją. Mnisi owi sądzili, że powinni ulec prośbom biskupów, jako najzupełniej uczciwym, i wspierać wysiłki świeckiego duchowieństwa, niezdolnego do zaradzenia licznym potrzebom wiernych, lub że było czymś stosownym, by nauczać lud, do czego zachęcał wcześniej Karol Wielki. Co więcej należy przypuszczać, że skoro ze względu na zawirowania historii wiele klasztorów doświadczyło szkód, wskutek tego zapał ich mieszkańców osłabł.
6. Było zatem czymś bardzo ważnym dla Kościoła, by tak święta forma życia, przez liczne stulecia utrzymywana w stanie nienaruszonym, została przywrócona do swej pierwotnej żywotności, aby nigdy nie brakło ludzi modlitwy, którzy, niewstrzymywani przez żadne inne troski, mogliby nieustannie upraszać Miłosierdzie Boże i w ten sposób sprowadzać z niebios wszelkiego rodzaju dobra duchowe dla ludzi zbyt niedbałych o swe własne zbawienie.
7. Według swej ogromnej dobroci Bóg, zawsze mający na uwadze potrzeby i dobro swego Kościoła, wybrał Brunona, człowieka wyjątkowej świętości, do pracy nad odtworzeniem chwały początkowej niepodzielności życia kontemplacyjnego. Z tą intencją Bruno powołał do życia Zakon Kartuski, nasycił go własnym duchem i zaopatrzył w prawa, które skutecznie prowadzą jego członków do szybkiego postępowania na drodze wewnętrznej świętości i najsurowszej pokuty, poprzez wyłączenie wszelkiej zewnętrznej służby czy pracy; prawa, które zachęcają do wytrwałości, zachowania niezłomnego serca wśród trudnych okoliczności ascetycznego życia. Jest powszechnie uznanym faktem, iż przez blisko dziewięćset lat kartuzi zachowali ducha swego Założyciela, Ojca i Prawodawcy tak doskonale, że w odróżnieniu od innych instytucji zakonnych, ich Zakon, przez czas tak długi, nigdy nie potrzebował jakiejkolwiek korekty czy też, jak sami to wyrażają, „reformy”.
8. Któż może się oprzeć uczuciom podziwu dla tych mężów? Żyją w zupełnym oddzieleniu od ludzkiej społeczności przez cały swój żywot, aby oddawać się swego rodzaju ukrytemu, milczącemu apostolatowi na rzecz wiecznego zbawienia ich bliźnich, dzielących los istot stworzonych; każdy w odosobnieniu swej celi przez cały rok, bez opuszczania jej z jakiegokolwiek powodu ani pod naciskiem jakiejkolwiek potrzeby. O określonych godzinach dnia i nocy gromadzą się oni w swej świątyni, nie tylko by śpiewać Boże oficjum, pozbawione ozdobności typowej dla liturgii innych zakonów, lecz by śpiewać je w całości „głosem żywym i ukształtowanym”, według bardzo starożytnych melodii gregoriańskich, umieszczonych w ich księgach chórowych, bez akompaniamentu muzycznego. Jak by to być mogło, by Bóg tak dalece miłosierny nie uwzględnił modlitw tych pobożnych braci, którzy w taki właśnie sposób wznoszą swe głosy do Niego jako przedstawiciele Kościoła i wszystkich grzeszników potrzebujących nawrócenia?
9. Dlatego też, jako że Bruno nigdy nie stracił respektu i życzliwości, jakimi darzył go Nasz Poprzednik, Urban II, który miał tego uczonego i świętego męża za swego nauczyciela w szkole w Rheims, w późniejszym czasie, gdy został papieżem, korzystał z jego rady i pomocy, dzięki czemu Zakon Kartuski bez przerwy cieszył się w tamtym czasie szczególnymi względami Stolicy Apostolskiej, jako — ze względu na swą prostotę — tak przystępny w zarządzaniu i niepozbawiony świętej prostoduszności, widocznej w życiu swych członków. My sami darzymy mnichów kartuskich nie mniejszą przychylnością i pragniemy, tak jak każdy inny, by tak cenna tradycja rozprzestrzeniała się i rozwijała.
10. Jeżeli bowiem kiedykolwiek istniało zapotrzebowanie na obecność tego typu anachoretów w Kościele Bożym, jest to szczególnie konieczne dziś, gdy dostrzegamy, że tak wielu chrześcijan żyje, nie poświęcając choćby jednej myśli rzeczom przyszłego świata, zupełnie niedbali o wieczne zbawienie, poddający się pod władzę żądz skierowanych ku mamonie, ku przyjemnościom ciała, przyjmujący najzupełniej sprzeczne z Ewangelią pogańskie obyczaje, czy to w życiu osobistym, czy obnosząc się z nimi publicznie.
11. Być może wciąż są tacy, który uznają, że cnoty, mylnie nazywane „pasywnymi”, od dawna już nie mają żadnej aktualności i że w miejsce starodawnej dyscypliny klasztorów powinno wprowadzić się szerszą i bardziej swobodną praktykę cnót aktywnych. Tę opinię Nasz Poprzednik, nieśmiertelnej pamięci Leon XIII, odrzucił, obalił i potępił w swym liście Testem benevolentiae z dnia 22 stycznia roku 1899. Nikt więc nie może przeoczyć tego, jak dalece godny potępienia jest to pogląd, tak jak obecnie naucza się go w Kościele i wprowadza w życie, i jak bardzo jest on szkodliwy dla dążeń do doskonałości chrześcijańskiej.
12. Nadto łatwo pojąć, że ci, którzy bez wytchnienia wypełniają obowiązek modlitwy i pokuty, dalece bardziej przyczyniają się do wzrostu Kościoła i duchowego zdrowia ludzkości niż ci, którzy uprawiają rolę Pańską. Podczas gdy ci pierwsi sprowadzają z niebios deszcz łask boskich, które roszą orane pola, pracownicy ewangelicznej winnicy uzyskują ze swej pracy skromniejszy plon.
13. To nieomal zbędne, by wyrażać, jaką nadzieję i oczekiwania budzą w nas kartuzi, gdy widzimy, że nie tylko ściśle zachowują regułę swego zakonu, lecz także odznaczają się szczerym zapałem, a jako że ich reguła łatwo prowadzi przestrzegających ją ku wyższym stopniom uświęcenia, niemożliwe jest, by ci zakonnicy nie pozostali potężnymi orędownikami całego chrześcijaństwa przed obliczem miłosiernego Boga.
14. Statuty, którymi rządzi się Zakon Kartuski, w oczach naszego Poprzednika, Innocentego XI, były dokumentem, który wart był wzmocnienia „łaską protekcji apostolskiej”. Dlatego nasz Poprzednik zaaprobował owe Statuty konstytucją apostolską Iniunctum Nobis, wydaną 27 marca 1688 r., „w szczególny sposób”, jak jest to w niej określone. W konstytucji tej znajdujemy wiele pochwał, którymi tenże nasz Poprzednik hojnie obdarzył kartuzów, a jego peany są o tyle bardziej znaczące, o ile wyszły z ust papieża odznaczającego się wielką świętością życia.
15. Ponieważ jednak teraz stało się niezbędne, by wspomniane Statuty uzgodnić z nowym Kodeksem Prawa Kanonicznego, członkowie Zakonu Kartuskiego dysponujący prawem kapitulnym zebrali się na kapitule generalnej, by poprzez wspólne ustalenia doprowadzić to do skutku. Uczynili to znakomicie; uchylili też pewne punkty swej reguły — praktyki, które weszły do niej poprzez zwyczaj i straciły na aktualności — nie powodując żadnego uszczerbku dla istoty życia kartuskiego, odrzucając tylko to, co wydawało się niedostosowane do czasów, w których żyjemy. Z drugiej strony dodali oni pewne postanowienia swoich kapituł generalnych.
16. Konstytucje kartuzów, spisane po łacinie, poprawione i zrewidowane zgodnie z tym, co powiedzieliśmy, zostały nam przedstawione na właściwej drodze, poprzez Świętą Kongregację ds. Biskupów i Zakonników, do zbadania. Ich brzmienie jest następujące: [tu następują Statuty Zakonu Kartuskiego uzgodnione z przepisami Kodeksu Prawa Kanonicznego].
17. Skoro więc Minister Generalny Zakonu Kartuskiego i wszyscy zgromadzeni na kapitule generalnej pokornie prosili nas o aprobatę mocą naszego apostolskiego autorytetu, wyrażoną dla Statutów, które w tej konstytucji zostały umieszczone, postanowiliśmy, by przychylić się do ich próśb. Dlatego też aprobujemy i potwierdzamy swą apostolską władzą Statuty Zakonu Kartuskiego, poprawione i zaktualizowane w kształcie przedstawionym wyżej. Wspomnianym Statutom przydajemy niniejszym powagę nienaruszalnego apostolskiego umocowania. Uzupełniamy wszelkie braki, który mogły wkraść się do nich przez nieuwagę.
18. Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że kartuzi nie potrzebują naszych zachęt, by na przyszłość okazali największą gorliwość w zachowywaniu swych prawa, których nieprzerwanie i wiernie przestrzegali w przeszłości. Jednakże, dla ich pokrzepienia, by zyskali kolejną rękojmię naszej dobrej, ojcowskiej woli, im przychylnej, tym samym dokumentem, w którym zawarta jest aprobata Stolicy Apostolskiej dla ich Statutów, na wieczność przyznajemy wszystkim kartuzom, którzy 8 lipca, w rocznicę dla nich tak godną pamięci, nawiedzą własny kościół i wypełnią wszystkie zwykłe warunki, łaskę odpustu zupełnego.
19. Nakazujemy również, by ten dokument oraz Statuty w nim umieszczone zachowały na wieczność swą moc obowiązującą i skuteczność oraz by przyniosły jak najobfitszy owoc. Mają one stanowić prawo najwyższego rzędu dla tych, do których teraz lub w przyszłości, ku ich pożytkowi, będzie się ono odnosić. Wszelkie decyzje i postanowienia muszą być zgodne z tym prawem. Jakikolwiek akt powzięty w sprzeczności z nim, bez względu na to, przez kogo czy czyją mocą, czy świadomie, czy też nieświadomie, ma być uznawany za niebyły i bezskuteczny, nawet jeśli zdawałyby się godne wyróżnienia poprzez wyjątek. Ponadto pragniemy, by dokumenty te lub ich fragmenty były kopiowane, także poprzez druk, pod warunkiem, że poświadczone będą przez jakiegoś notariusza publicznego i potwierdzone pieczęcią urzędnika obdarzonego stosowną kościelną godnością. Gdy w ten sposób zyskają wiarygodność równą tej konstytucji, mogą być szerzej przedstawiane.
Dane w Rzymie u świętego Piotra 8 lipca 1924 r., w trzecim roku naszego pontyfikatu.
Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.
Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.
To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!