Jestem benedyktynką dokładnie od lat sześćdziesięciu, więc nawet już przez czas własnego życia i doświadczenia zdołałam się przekonać, że „dzisiaj” to zjawisko bardzo ulotne: całkiem inaczej wyglądało „dzisiaj”, kiedy wstępowałam, „dzisiaj” roku 1964, niż „dzisiaj” dzisiejsze! W Kościele, w kulturze, w polityce, w realiach życia codziennego… od systemu rządu w państwie, poprzez komunikację, aż do teorii żywienia. I wiele razy już mnie przez te lata pytano, po co mniszki dzisiaj? Dlaczego mniszki dzisiaj? Jak możliwe mniszki dzisiaj? Ktoś nawet (niezbyt grzecznie) w głowę się stukał – a było to już z pół wieku temu, więc w całkiem innym „dzisiaj” niż to dzisiejsze – że w ogóle mniszki dzisiaj…
A to takie proste. Bóg jest i wczoraj, i dzisiaj, i na wieki. My sobie te swoje „dzisiaje” zmieniamy jak szaliczki, tak szybko, że trudno by nawet do tych zmian za każdym razem dostosowywać sposób życia – a On po prostu JEST. Kto to zrozumiał, ten stara się z Nim nawiązać relację; a w takim razie nie będzie się dziwił, że ktoś inny stara się o to samo. A jeśli się trochę zastanowi, to i temu także nie będzie się dziwił, że ktoś pragnie tej relacji z Nim poświęcić życie, czyli właśnie: zostaje mniszką.
Relacja z Bogiem składa się z modlitwy i życia. Półtora tysiąca lat temu, po licznych zresztą próbach wcześniejszych, opracowano spójny system łączenia tych dwóch rzeczy w życiu wspólnotowym, skoncentrowanym na wspólnej miłości do Chrystusa. Ten system nosi nazwę Reguły św. Benedykta. Oczywiście każda kolejna epoka, każde takie nowe „dzisiaj”, potrzebuje tu pewnych dostosowań albo uzupełnień; św. Benedykt, na przykład, nic nie wiedział ani o korzyściach, ani o problemach stwarzanych przez istnienie Internetu, więc też i nie mógł wydać w tej sprawie żadnych rozporządzeń. Ale ogólne linie trwają, nie mogą się zmieniać: nie zmienia się przecież ani natura i działanie Boga, ani natura i działanie człowieka. Nawet chociaż niejedno potem kolejne „dzisiaj” (zwłaszcza średniowiecze, epoka trydencka i wiek XIX) przyniosło nowe systemy, nowe reguły zakonne – wszystkie one współistnieją zgodnie; i fakt, że od pewnego czasu liczebną większość stanowią w Kościele zgromadzenia czynne, nie przeszkadza, że nadal wolno być mniszką. A pośród mniszek, benedyktynką.
Więc co mają do roboty benedyktynki dzisiaj? To samo dokładnie, co zawsze. Jeśli, oczywiście, nie liczyć takich szczegółów, jak na przykład ten, że tysiąc lat temu ich główną pracą (w godzinach pracy) było przędzenie, jak wszystkich kobiet, a dzisiaj na ręczną kądziel popytu nie ma. Ich zadaniem jest tak ustawić swoje życie, żeby ono było w całości uwielbieniem Trójcy Świętej. Jest w takim razie oczywiste, że dużą część czasu i uwagi poświęcą modlitwie uwielbienia, a więc przede wszystkim chórowej liturgii, której to jest celem głównym. Idziemy do chóru nie po to, żeby siebie (albo swój dzień) uświęcić, albo żeby coś u Boga wyprosić – to mogą być najwyżej cele uboczne; idziemy po to, żeby skupić się na Nim, na Jego chwale, na Jego miłości. Oczywiście nic nie przeszkadza, żeby ta intencja grała dużą rolę także w naszej prywatnej modlitwie.
Jak powiedziałam, chodzi jednak nie tylko o samą modlitwę, ale o całe życie. A Chrystus powiedział jasno, że ten Go miłuje, kto pełni Jego naukę. Nie powiedział, że ten, kto doznaje ekstaz albo kto się szczególnie umartwia, albo kto tłumy zwołuje na stadiony i bryluje w nadzwyczajnych imprezach; ale ten, kto pełni Jego naukę. Na co dzień, a nie tylko od okazji do okazji. A uczył miłości do Ojca – ale uczył także, że tę miłość trzeba konkretnie pełnić i wyrażać przez miłość do bliźnich. Czynną, cichą, niezawodną. Mnieście to uczynili.
Do tego więc także jesteśmy w społeczności ludzkiej powołane, wedle czasu, miejsca i okoliczności; chociaż nie mamy sobie postawionego z góry jakiegoś celu dobroczynnego. Nie jesteśmy zakonem nauczającym, ale jakiś rodzaj nauczania może się nam zdarzyć, od korepetycji do udzielania rekolekcji. Nie jesteśmy zakonem szpitalniczym, ale nieraz się zdarza konieczność pełnienia takich posług, tam zwłaszcza na świecie, gdzie ich nikt inny nie pełni. No i przede wszystkim mamy swoją wspólnotę, mamy siostry, które dzielą z nami wspólne dążenie i szansę, żeby to dążenie realizować. A we wspólnocie nigdy nie brak okazji do świadczenia wzajemnej pomocy.
Już mówiłam, że przecież Bóg się nie zmienia i nie jest kim innym dzisiaj niż przed tysiącem lat, ani nie bardziej JEST w jednej epoce świata niż w innej. Więc może człowiek się zmienia? I to nie. Od najstarszych hieroglifów aż po wiadomości w tej chwili wyświetlane w sieci, znajdujemy te same ludzkie dążenia, zarówno złe, jak i dobre. A dobro i zło moralne też są niezmienne; miłość, wierność i poświęcenie zawsze są dobre, a kłamstwo, okrucieństwo, zachłanność i tyrania zawsze złe, niezależnie od tego, czy w naszym „dzisiaj” środkiem podróży jest osiołek, czy Pendolino. Pozostaje problem wyboru między nimi w konkretnych sytuacjach. Odkąd Chrystus przyszedł i dokonał dzieła zbawienia, wciągając ludzkość w swoją miłość do Ojca, wybory ludzkie są ułatwione, w tym sensie, że jaśniej je widzimy i że mamy możność wzywać pomocy łaski Bożej. I akurat tak samo to jest prawdziwe teraz, jak w średniowieczu, czy jeszcze wcześniej, w czasach św. Benedykta.
A jeżeli już musimy pytać o przydatność… to „przydatność” mniszek leży chyba w tym, że są dla innych znakiem tego wszystkiego, w co wierzą. Że BÓG JEST, i to tak bardzo JEST, że z czystej sprawiedliwości należy Mu się, żeby przynajmniej niektóre z Jego stworzeń poświęciły się Jego chwale, nie oglądając się na to, co z tego będą miały; one same i reszta świata. Że rzeczy zmienne są mniej ważne od niezmiennych, a te niezmienne to: relacja z Bogiem, prawda o Nim i prawda o naszej kondycji i nadziei.
Ta rola znaku może nam wychodzić lepiej albo gorzej, ale to już zupełnie inna sprawa. Tutaj pytano po prostu o sens naszego życia.
Fragment czasopisma Cenobium, które powstało w ramach Instytutu Monastycznego działającego przy Opactwie Benedyktynów w Tyńcu
Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.
Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.
Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.
To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!