Umieszczony przez 11:56 Ojcowie pustyni

Św. Antoni Wielki i walka z demonami

Bać się należy jedynie Boga, tamte zaś lekceważyć i zupełnie nic sobie z nich nie robić. Raczej, gdy takie rzeczy robią, tym bardziej oddawajmy się ascezie. Albowiem wielką bronią jest prawe życie i wiara w Boga.

Po pierwsze, wiedzieć należy, że demony nazywają się demonami nie dlatego, że takie powstały. Bóg bowiem nie uczynił niczego, co byłoby złe. I one były dobre, ale odpadły od niebieskiej mądrości i później po ziemi się wałęsały. Pogan uwodziły wyobrażeniami, a zazdroszcząc nam, chrześcijanom, wszystko poruszają, chcąc przeszkodzić nam w wejściu do nieba, żebyśmy nie weszli tam, skąd one upadły. Dlatego trzeba się dużo modlić i ćwiczyć w ascezie, żeby ktoś, kto otrzymał przez Ducha dar rozróżniania duchów mógł poznać to, co ich dotyczy, które z nich są mniej złe, które gorsze, o co każdy ma staranie i jak każdego z nich można obalić i wyrzucić. Liczne bowiem są ich podstępy i zasadzki. Święty apostoł i jego towarzysze znali je, skoro mówili: Nie są nam nieznane jego zamysły (2 Kor 2,11). My zaś, jako że jesteśmy przez nie kuszeni, powinniśmy pomagać sobie nawzajem. Ja więc, ponieważ mam z nimi większe doświadczenie, jak własnym dzieciom wam mówię.

Te zaś, gdy widzą chrześcijan, a szczególnie mnichów, którzy podejmują trudy i robią postępy, zaczynają najpierw stawiać im na drodze pułapki. Pułapkami tymi są myśli nieczyste. Nie powinniśmy bać się ich wpływów. Dzięki modlitwom, postom i wierze w Pana zginą one natychmiast. Lecz choć upadną, nie dadzą za wygraną, natychmiast złośliwie i podstępnie przychodzą. Jeśli bowiem jawną i nieczystą żądzą nie uda im się zwieść serca, zaatakują w inny sposób. I straszą, wywołując majaki, przemieniają się i udają kobiety, dzikie zwierzęta, płazy, olbrzymy czy tłumy żołnierzy. Ale i tak zjaw tych nie należy się bać. Są bowiem niczym i giną bardzo szybko, szczególnie gdy ktoś obwaruje się wiarą i znakiem krzyża. Wytrzymałe zaś są i bardzo bezczelne. Bo nawet jeśli i przegrywają w ten sposób, atakują znów inaczej. Udają, że wieszczą i przepowiadają przyszłość, pokazują się tak wielkie, że sięgają dachu, i są bardzo szerokie, aby tych, których nie mogły oszukać myślami, zwieść takimi zwidami. A jeśli znajdą duszę zabezpieczoną wiarą i myślami pełnymi nadziei, wtedy przyprowadzają swojego władcę.

I powiedział, że pojawiają się często takie, jak diabeł, którego Pan ukazał Hiobowi, mówiąc: Oczy jego są jak gwiazda poranna, z ust jego wychodzą światła płonące i miotają ognie, z nozdrzy jego wychodzi dym jak z pieca palonego węglem, dusza jego to węgle, a z ust jego płomień wychodzi (Hi 41,10–13). Ukazując się w takiej postaci, władca demonów budzi przestrach, tak jak powiedziałem. Straszne rzeczy mówi, nikczemny, jak znów wyjawił Hiobowi Pan: Dla niego żelazo – to słoma, brąz niby drzewo zbutwiałe (Hi 41,19). Morze ma za puszkę pachnideł, otchłań piekielną za jeńca. Uznał otchłań za miejsce swych przechadzek (Hi 41,23–24). Jak mówi prorok: powiedział nieprzyjaciel: ścigając pochwycę (Wj 15,9) i ziemię całą pochwycę moją ręką jak gniazdo i jak porzucone jaja zniszczę (Iz 10,14). I usiłują się przechwalać, i mówią takie rzeczy o sobie, aby zwieść bogobojnych. Ale my znowu nie powinniśmy się bać jego majaków i zwracać uwagi na to, co mówi. Kłamie bowiem i nie mówi nic prawdziwego. Mimo iż rzeczy wielkie i straszne ośmiela się mówić, pociągnie go Pan na haku, jak bydłu przeciągnie przez nozdrza uzdę, jak niewolnikowi zbiegłemu przebije mu się nos i obrączką przekłuje wargi. I da nam go Pan jak wróbelka do zabawy. Leży on i razem z nim demony, tak jak skorpiony i żmije, po których my, chrześcijanie, mamy deptać. Znakiem tego jest to, że i teraz żyjemy wbrew niemu. Oto bowiem ten, który chełpi się, że morze osuszy i świat schwyta, nie może teraz przeszkodzić w ascezie ani wam, ani mnie, który przeciw niemu mówię. Nie zwracajmy więc uwagi na to, co mówi, bo kłamie, i nie bójmy się jego zjaw, bo one też są fałszywe. Nie ma w nich bowiem światła prawdy, a raczej zapowiedź i obraz tego ognia, który dla nich jest przygotowany, w którym spłoną, a którym usiłują przestraszyć ludzi.

Nie jest ważne, że pokazują się, bo zaraz znikają. Nie szkodzą nikomu z wierzących, niosą zaś z sobą obraz ognia, który je pochwyci. Dlatego nie należy się ich bać. Przez łaskę Pana bowiem wszystkie ich dzieła są niczym.

Są zaś podstępne i gotowe we wszystko się przemieniać i zmieniać kształty. Często więc, nie pokazując się, udają, że śpiewają psalmy i przypominają fragmenty Pisma. Zdarza się również, gdy czytamy, natychmiast jak echo powtarzają to, co było przeczytane. Często, gdy śpimy, budzą nas na modlitwy, a robią to nieustannie, w końcu w ogóle nie pozwalając nam spać. Czasem ukazują się jako mnisi, udając, że mówią rozważnie, aby zwodzić podobną postacią, i tych, którzy im ulegli, pociągają tam, gdzie chcą. Nie należy jednak zwracać na nie uwagi, ani wtedy gdy budzą na modlitwy, ani wówczas gdy doradzają, by w ogóle nie jeść, ani gdy oskarżają i obrażają nas w tych naszych sprawach, które niegdyś poznały. Bo nie robią tak z rozwagi czy ze względu na prawdę, ale po to, by czystych przywieść do rozpaczy. Mówią, że asceza jest bezużyteczna, robią wszystko, by obrzydzić ludziom życie monastyczne, twierdząc, że jest uciążliwe i przykre, i przeszkadzają tym, którzy w ten sposób żyją.

Prorok posłany przez Boga uważał je za nieszczęsne i mówił: Biada temu, kto swojego bliźniego poi z domieszką swego gniewu (Ha 2,15). Takie bowiem czyny i zamysły niszczą drogę, która prowadzi do cnoty. Przecież sam Pan, gdy demony prawdę mówiły (prawdziwie bowiem mówiły: Ty jesteś Synem Bożym), zamknął im usta i zabronił mówić, aby wraz z dobrym nie zasiały złego nasienia i byśmy nawykli nigdy nie zwracać na nie uwagi, nawet jeśli wydawałoby się, że mówią prawdę. Albowiem, skoro mamy Pismo i wolność od Pana, czymś niestosownym jest, byśmy byli pouczani przez diabła, który nie ustrzegł własnego miejsca w szeregu, ale wymyśla jedną rzecz po drugiej. Dlatego też, nawet jeśli mówi on o tym, co napisane jest w Piśmie, zabrania mu tego Pan, mówiąc: Do grzesznika Bóg mówi: Czemu wyliczasz moje przykazania i masz na ustach moje przymierze? (Ps 50,16). Ponieważ wiele rzeczy czynią, i mówią, i hałasują, i udają, i wprowadzają zamieszanie, ażeby zwieść tych, którzy są prostoduszni. Wrzeszczą i stukają, śmieją się bezmyślnie i gwiżdżą. A jeśli ktoś nie zwraca na nie uwagi, płaczą w końcu i jęczą, bo zostały pokonane.

Tak więc Pan, jako Bóg, zamknął usta złym duchom. My zaś, ucząc się od świętych, powinniśmy postępować tak jak oni i naśladować ich męstwo. I oni bowiem widzieli to i mówili: dopóki naprzeciw mnie jest występny, oniemiałem, zamilkłem pozbawiony szczęścia (Ps 39,2–3). I dalej: A ja nie słyszę – jak głuchy; i jestem jak niemy, co ust nie otwiera. I stałem się jak człowiek, który nie słyszy (Ps 38,14–15). Więc i my nie słuchajmy ich, bo są naszymi nieprzyjaciółmi, ani się im nie poddawajmy, gdy budzą nas na modlitwy albo mówią o postach. Zwracajmy raczej uwagę na cel ascezy, a nie będziemy przez nie zwodzeni, bo wszystko czynią podstępnie. Nie należy się ich bać ani wtedy, gdy zdają się atakować, ani gdy grożą śmiercią. Są bowiem słabe i prócz pogróżek nie są w stanie nic zrobić.

Mówiłem o tym już wcześniej, a teraz nie waham się szerzej o tym powiedzieć. Przypominajcie sobie o tym dla własnego bezpieczeństwa. Gdy Pan przebywał tu, nieprzyjaciel upadł i siły jego osłabły. Ponieważ nie ma żadnej mocy, jak tyran upadły nie zachowuje spokoju, ale rzuca groźby. Niech każdy z was to rozważy, a będzie mógł lekceważyć złe duchy. Jeśliby miały takie ciała, jakie my posiadamy, mogłyby mówić: „Gdy ukrywają się ludzie, nie znajdujemy ich. Gdy zaś znajdziemy, szkodzimy”. Gdybyśmy się ukryli, nie mogłyby nas znaleźć – drzwi byłyby przed nimi zamknięte. Ale nie są takie jak my, potrafią przechodzić przez zamknięte drzwi i są wszędzie w powietrzu, a pierwszy z nich diabeł. Pragną zła i są gotowe szkodzić, jak powiedział Zbawiciel: Diabeł od początku był zabójcą i ojcem zła (J 8,44). My żyjemy i postępujemy coraz bardziej wbrew niemu, jasne jest więc, że nie ma mocy. W spiskowaniu nie przeszkadza im miejsce ani nie widzą w nas przyjaciół, aby nas miały oszczędzić, ani nie kochają dobra, by się poprawiały, ale złe są i pragną szkodzić tym, którzy miłują cnotę i bogobojność. Skoro zaś nie są w stanie nic zrobić, nie robią nic poza groźbami. Gdyby bowiem mogły, nie tylko starałyby się, ale natychmiast uczyniłyby coś złego, zawsze będąc do tego gotowymi, szczególnie przeciw nam. Gdyby więc miały moc, nie pozwoliłyby, by ktokolwiek z nas, chrześcijan, żył: w grzeszniku zaś bogobojność budzi odrazę (Syr 1,25). Skoro więc nic nie mogą, przez to raczej samym sobie szkodzą, bo nie potrafią spełnić żadnej ze swych gróźb. Aby pokonać strach przed nimi, także nad tym należy się zastanowić, że gdyby miały moc, nie przychodziłyby gromadą, nie tworzyłyby zwidów ani nie oszukiwałyby, zmieniając postać. Wystarczyłoby, żeby przyszedł tylko jeden i uczynił to, co może i chce. Każdy, kto ma moc, niszczy nie z pomocą zwidów ani nie straszy gromadą, lecz natychmiast używa mocy swojej do tego, do czego chce. Ale złe duchy, ponieważ nic nie mogą, jakby bawią się na scenie, zmieniając kształty i strasząc dzieci wyobrażeniem tłumów i postaciami. Są najbardziej godne pożałowania, bo wydają się słabe. Prawdziwy zaś anioł, posłany przez Pana przeciw Asyryjczykom, nie potrzebował tłumów ani zewnętrznych pozorów siły, nie hałasował ani nie podnosił wrzawy, ale po prostu od razu zniszczył sto osiemdziesiąt pięć tysięcy ludzi. Złe duchy zaś, jako że nie mają żadnej mocy, starają się straszyć majakami.

Jeśli ktoś przemyśli sobie historię Hioba i spyta: „Dlaczego diabeł, gdy przystąpił do niego, uczynił mu to wszystko? Ogołocił go ze wszystkiego, co miał i ugodził go przykrym wrzodem”, ten niech się dowie, że to nie diabeł miał moc, ale Bóg, na jego prośbę, wydał mu Hioba. Bez wątpienia diabeł nie był w stanie sam nic zrobić. Dopiero gdy zażądał i otrzymał, o co prosił, wtedy to uczynił. Dlatego też należy raczej pogardzać nieprzyjacielem, bo, choć chciał, nie był w stanie nic zdziałać przeciw jednemu sprawiedliwemu człowiekowi. Jeśli byłby w stanie, nie musiałby prosić. Prosząc zaś, i to nie raz, ale dwukrotnie, pokazał, że jest słaby i nic nie może. I nie dziwi to, że przeciw Hiobowi nie mógł nic zdziałać, skoro i jego stadom nie mógłby nic zrobić, jeśli Bóg nie przyzwoliłby na to. Nawet nad świniami nie ma władzy. Jak zapisano w Ewangeliach, demony prosiły Pana, mówiąc: Pozwól nam wejść w świnie (Mt 8,31; Mk 5,12; Łk 8,32). Skoro zaś nad świniami władzy nie mają, tym bardziej nad człowiekiem, który został stworzony na obraz Boży.

Bać się należy jedynie Boga, tamte zaś lekceważyć i zupełnie nic sobie z nich nie robić. Raczej, gdy takie rzeczy robią, tym bardziej oddawajmy się ascezie. Albowiem wielką bronią jest prawe życie i wiara w Boga. Boją się postu ascetów, ich czuwania, modlitw, łagodności, spokoju, nieprzykładania wagi do pieniędzy, braku próżności, pokory, umiłowania ubóstwa, jałmużny, braku gniewu, a nade wszystko czci dla Chrystusa. Dlatego robią wszystko, żeby nikt ich nie zdeptał. Wiedzą bowiem, że Zbawiciel Pan dał chrześcijanom łaskę, mówiąc: Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika (Łk 10,19).


Fragment dzieła Żywot św. Antoniego Wielkiego. Pisma św. Antoniego zostały zebrane w 35. tomie Źródeł Monastycznych Żywot. Pisma ascetyczne


Św. Atanazy Aleksandryjski (ur. ok. 295 r., zm. 373 r.) – biskup Aleksandrii w latach 326–373, był czołowym protagonistą kontrowersji ariańskiej, w której bronił w sposób konsekwentny stanowiska sformułowanego na Soborze Nicejskim. Jego dorobek literacki w postaci pism polemicznych i doktrynalnych miał wielkie znaczenie w procesie formowania się nauki Kościoła.


Fot. Marcin Marecik / Na zdjęciu: fragment fresku z kapitularza gotyckiego w Opactwie Benedyktynów w Tyńcu

(Visited 1 031 times, 1 visits today)


Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.

Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.

To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!

Zamknij