Umieszczony przez 09:47 Pismo Święte

Św. Grzegorz Wielki komentuje Księgę Hioba (5)

Częstokroć w Piśmie Świętym pewne rzeczy alegoryczne opisane są w ten sposób, że wydaje się mimo wszystko, iż zostały wypowiedziane zgodnie z narracją historyczną.

Częstokroć w Piśmie Świętym pewne rzeczy alegoryczne opisane są w ten sposób, że wydaje się mimo wszystko, iż zostały wypowiedziane zgodnie z narracją historyczną. Lecz często w narrację historyczną zostały wplecione takie wypowiedzi, że niweczą one całą zewnętrzną warstwę historyczną; nie wyrażając nic historycznego, zmuszają czytelnika do szukania w nich czego innego. Gdy bowiem odkrywamy pewne bardziej niejasne wypowiedzi wmieszane pomiędzy te, które uważamy za jasne, pobudzają nas – by tak rzec – jakieś bodźce, abyśmy czujnie szukali pewnych głębszych sensów i rozumieli jako wypowiedziane niejasno nawet to, co uznaliśmy za wyrażone otwarcie. Powiedziawszy więc o słowie Pańskim i o wielkości gromu, zaraz do tych słów dorzuca:

Dodał też Hiob, podjąwszy swą parabolę, i rzekł (Hi 27,1).

W tym wersecie okazuje się oczywiście, w jak tajemnym sensie wypowiedziane zostały słowa tego przeświętego męża, skoro mówi się, że parabola (czyli podobieństwo) została podjęta przez kogoś, kto niczego poniżej nie wyraża poprzez porównanie czy podobieństwo. Uchowaj Boże, byśmy w tym miejscu rozumieli ową parabolę jako instrument muzyczny. Nie godzi się bowiem przypuszczać, że pośród udręki i plag słucha się muzyków, skoro Prawda mówi poprzez swe Pismo: Muzyka pośród żałoby jest jak opowiadanie nie w porę (Syr 22,6). Wymieniono więc parabolę, jak uczy nas oto sam tekst, mówiąc do nas, byśmy nie rozważali jego słów tylko według samego przekazu tekstu. Wszystko trzeba przeto podporządkować temu podobieństwu, poprzez które figuralnie wyobrażony jest Kościół. Już w samym wstępie mowy słowa są wprawdzie jasne, ale zostają pogmatwane zagadkowymi dopowiedzeniami. Hiob zaczyna bowiem – jak zwykle – od prostej mowy, lecz używa swych słów do opowiadania brzemiennego w sensy mistyczne. Mówi zatem:

Żyje Bóg, który odebrał mi sąd, i Wszechmocny, który doprowadził mą duszę do goryczy (Hi 27,2).

W słowach tych błogosławiony Hiob – rzecz jasna – zarówno opowiada o swoich sprawach, jak i przedstawia czasy udręczonego Kościoła świętego, kiedy to jest on uciskany wskutek jawnej zawziętości niewiernych oraz niepokojony goryczą prześladowań. Zwykle bowiem Kościół atakowany jest przez wrogów na dwa sposoby – znosi mianowicie prześladowanie albo mieczem, albo słowem. Kościół święty dąży zaś przede wszystkim do mądrości i cierpliwości. Lecz gdy prowokowany jest słowami, ćwiczy się w swej mądrości, a gdy prowokowany jest mieczem, ćwiczy się w swej cierpliwości. Teraz zaś mowa o takim prześladowaniu, podczas którego zaczepiany jest nie mieczem, lecz fałszywymi twierdzeniami. Znamy zaś wielu, którzy, doświadczając w tym życiu pewnych trudności, nie wierzą, że Bóg istnieje. Niektórzy zaś sądzą, że Bóg istnieje, lecz bynajmniej nie troszczy się o ludzkie sprawy. O pierwszych mówią słowa Dawida: Rzekł głupi w sercu swoim: „Nie ma Boga” (Ps 14(13),1). Drudzy zaś według niego powiadają: Jakże Bóg może wiedzieć? I czy jest wiedza na wysokości? (Ps 73(72),11), oraz dalej: I mówią: „Pan nie zobaczy, nie dowie się Bóg Jakuba” (Ps 94(93),7). Tak więc mąż ten, stanowiący typ Kościoła świętego, a doświadczający właśnie gorzkiej udręki, odpowiada przeciwko jednym oraz drugim. Życie bowiem, a nie śmierć, jest istotą istnienia, a śmierć nie ma, więc aby wyznać, że Bóg istnieje, mówi: Żyje Bóg. Aby zaś powiedzieć, że troszczy się o ludzkie sprawy, dodaje: Który odebrał mi sąd i […] doprowadził moją duszę do goryczy. Zaświadcza bowiem, że nie przypadkiem przydarzyło mu się to, co cierpi, lecz z woli Boga, który wszystkim rządzi; władzę nad swą goryczą przypisuje nie swemu kusicielowi, lecz Stwórcy.

Wie bowiem, że chociaż diabeł zawsze dąży do udręki sprawiedliwych, to jednak jeśli nie otrzyma władzy od naszego Stwórcy, nie ma w ogóle mocy kuszenia. Zatem wszelka wola diabła jest niesprawiedliwa, lecz jednak, dzięki Bożemu przyzwoleniu, wszelka władza – sprawiedliwa. Sam z siebie pragnie niesprawiedliwie kusić tych, których mu się podoba, ale jedynie Bóg może sprawiedliwie zezwolić, kogo i do jakiego stopnia ma kusić. Dlatego też w Księgach Królewskich napisano o diable: Albowiem zły duch Pański opanował Saula (1 Sm 18,10). Słusznie więc można pytać: jeśli Pański, to dlaczego nazwany jest złym, a jeśli zły – dlaczego Pańskim? Lecz w tych dwóch słowach zawarta jest zarazem niegodziwa wola i sprawiedliwa władza diabła. Nazwany bowiem został złym duchem z powodu bardzo złej woli, a zarazem duchem Pańskim z racji otrzymania najsłuszniejszej władzy. Dobrze więc powiedziano: Żyje Bóg, który odebrał mi sąd, i Wszechmocny, który doprowadził mą duszę do goryczy, bo nawet jeśli sroży się wróg, który usiłuje ugodzić, to jednak Stwórca jest tym, który pozwala mu cokolwiek osiągnąć. Lecz ponieważ święty mąż, powołując się na życie Boga, zobowiązuje się do czegoś, posłuchajmy, co w tym zobowiązaniu dodaje. Następuje:

Dopóki starczy mi tchu, a duch Boży trwa w nozdrzach moich, nie będą usta moje głosić nieprawości, a język mój nie będzie obmyślać kłamstwa (Hi 27,3; 27,4).

To, co wcześniej nazwał nieprawością, potem określił jako kłamstwo. Jak bowiem wszelka nieprawość jest kłamstwem, tak wszelkie kłamstwo – nieprawością, bo oczywiście cokolwiek mija się z prawdą, nie zgadza się z prawością. Lecz wielka różnica zachodzi pomiędzy tym, co mówi na początku – głoszeniem, a tym, co dodaje potem – obmyślaniem. Niekiedy bowiem gorzej jest obmyślać kłamstwo, niż je wygłosić. Wypowiedzenie może być przeważnie spowodowane bezmyślnością, obmyślanie zaś – rozmyślną niegodziwością. Któż zaś nie wie, jak bardzo różny jest rozmiar grzechu w przypadku, gdy ktoś skłamie bezmyślnie, czy z rozmysłem? Lecz święty mąż, chcąc doskonale trwać przy prawdzie, mówi, że nie skłamie ani z rozmysłem, ani bezmyślnie. Trzeba się bowiem usilnie wystrzegać wszelkiego kłamstwa, chociaż nieraz pewien rodzaj kłamstwa może być lżejszym grzechem, gdy ktoś kłamie w dobrym celu. Lecz ponieważ napisano: Usta, które kłamią, zabijają duszę (Mdr 1,11) i: Zgubisz wszystkich, którzy mówią kłamstwa (Ps 5,7), doskonali mężowie usilnie unikają również tego rodzaju kłamstwa, aby nie bronić niczyjego życia swym własnym fałszem i aby nie szkodzić swej duszy, usiłując ratować cudze ciało, jakkolwiek sądzimy, że ten rodzaj grzechu może być łatwo odpuszczony. Bo skoro z wszelkiej winy można się oczyścić miłosiernym uczynkiem, to o ileż łatwiej obmyć się z takiej, której pomaga sama miłość, matka dobrego uczynku?

Niektórzy zaś na podstawie fałszerstwa położnych usiłują twierdzić, że ten rodzaj kłamstwa nie jest grzechem, zwłaszcza że przy ich kłamstwach napisano: Zbudował im Bóg domy (Wj 1,21). Lecz na podstawie tej nagrody można lepiej rozpoznać, na co zasługuje grzech kłamstwa. Bo zapłata za ich łaskawość, która mogłaby zostać nagrodzona życiem wiecznym, z powodu popełnienia grzechu kłamstwa stała się nagrodą ziemską; korzyści za dobro, które czyniły, otrzymały w swym życiu [doczesnym], którego chciały bronić, kłamiąc, i nie miały już powodu oczekiwać większej nagrody za swe zasługi. Jeśli bowiem rozważyć to wnikliwiej, skłamały z miłości życia doczesnego, a nie z myślą o nagrodzie. Oszczędzając dzieci, broniły ich życia, kłamiąc – swojego.

A chociaż wiele takich rzeczy możemy znaleźć w Starym Testamencie, prawie nigdy uważny czytelnik nie znajdzie tam tego lub podobnego rodzaju kłamstwa u doskonałych, chociażby kłamstwo miało w sobie jakiś pozór prawdy i było może mniejszym grzechem według Starego Zakonu, w którym ofiary z byków i kozłów nie były samą prawdą, lecz cieniem prawdy. W Nowym Testamencie, po objawieniu się ucieleśnionej Prawdy, idziemy dalej, dzięki wznioślejszym przykazaniom. Słuszne jest więc, byśmy porzucili te czyny, które u owego ludu służyły cieniowi prawdy. Lecz jeśli ktoś chce bronić swego kłamstwa Starym Testamentem, bo tam ono być może niektórym nie szkodziło, powinien też powiedzieć, że nie może mu zaszkodzić grabież cudzego mienia i pomsta za krzywdy, na którą pozwalano słabym ludziom. Dla wszystkich zaś jasne jest, jak srogo potępia to wszystko Prawda, która objawia się nam w prawdziwym ciele, zostawiając już za sobą swój symboliczny cień.


Fragment publikacji Moralia, tom 4


Św. Grzegorz Wielki, papież, ur. ok. 540 r. W 574 r. porzucił życie świeckie i został mnichem. Założył kilka klasztorów. W 590 r., po śmierci papieża Pelagiusza II, został wybrany na jego następcę. W 596 r. wysłał misjonarzy do Anglii. Zmarł w 604 r. Był jednym z najbardziej znanych i poczytnych Ojców Kościoła na Zachodzie.


Fot. Marcin Marecik / Na zdjęciu: fragment mozaiki ceramicznej przedstawiający „Maiestas Domini” z kaplicy w opactwie tynieckim. Wykonanie: Borys Kotowski OSB.

(Visited 318 times, 4 visits today)


Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.

Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.

To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!

Zamknij