Zastanówmy się, gdzie przebywa osoba ludzka po nawróceniu. Znajduje się ona wewnątrz, w innym świecie, trwa i działa w czymś innym. Oznacza to, że człowiek odszedł od tego, co namiętne, grzeszne. Kiedy następnie zaprowadzi porządek w zasadach, sprzyjający rozwojowi dobra, wówczas będzie można zobaczyć, że cały przebywa w sferze światłości, ducha, świętości. To, co grzeszne, namiętne zostało usunięte z pola widzenia i przygniecione ciężarem zasad. Pojawia się to z rzadka, od czasu do czasu, i znowu odchodzi, zaprzątając uwagę lub nie. Ukazuje się tylko wewnętrznemu oku, przypomina o sobie, chce, by jedynie nim się zajmowano, by o nim pomyślano, nad nim się zastanowiono. Dlatego też podstawową postacią, w jakiej zjawia się w nas wroga siła, jest myśl. Jeżeli wrogowi uda się zająć nasz umysł złą myślą, to już nie pozostaje on bez zysku, a często może i obchodzić zwycięstwo, ponieważ ku myśli może szybko skłonić się także pragnienie, a w ślad za pragnieniem decyzja wprowadzenia go w czyn; a to już jest grzech i upadek. Na tej podstawie święci ojcowie, którzy praktykowali wewnętrzną czujność, wyróżniają następujące rodzaje i stopnie namiętności i zaangażowania w ich poruszenia: pojawienie się myśli, przyjemność, pragnienie, namiętność, skłonność, decyzja, a potem czyn. Co do sposobu pojawiania się tych faz, to niekiedy rozwijają się one stopniowo, jedna po drugiej, czasami zaś każda faza występuje oddzielnie, jakby poza porządkiem, oprócz decyzji, która nigdy nie jest aktem bezpośrednim, lecz poprzedzonym zastanowieniem i przyzwoleniem woli. Dopóki brak decyzji, dopóty czystość zostaje zachowana, a sumienie nieskalane. Z tego względu wszystkie poprzedzające akty określa się jednym słowem: myśl lub dokładniej – myśl prosta, namiętna, pożądliwa, która zjawia się w nas albo jako sama tylko myśl, albo jako pożądliwość, żądza, pragnienie, albo wreszcie jako namiętność, popęd. Wszystko to nęci i skłania umysł lub ducha ku rzeczom namiętnym, grzesznym; ale nie jest jeszcze złem czy grzechem, dopóki umysł nie przyzwala na nie, lecz zwalcza je za każdym razem, gdy się pojawiają, aż przepędzi je zupełnie. Walka trwa od momentu pojawienia się myśli, pożądliwości, namiętności, skłonności, aż do ich zniknięcia i zatarcia wszelkiego śladu po nich; do tego zmierzają wszystkie zasady tej walki. Prawdą jest, że zarówno świat, jak i szatan działają od zewnątrz, jednakże ich zwodzicielskie działania docierają do naszej świadomości nie inaczej, jak w którymś z tych trzech wspomnianych wyżej przejawów, gdyż cała troska demonów polega na tym, by zachwiać stanem wewnętrznym, nakłonić do nich. Do tego zmierzają wszystkie podstępy, tak więc nie tyle sposób czy działania, które względem nas podejmują, lecz to, co pragną w nas wywołać, jest ważne i cenne w życiu i działaniu. Na przykład podczas prześladowań celem nie jest cierpienie człowieka, lecz wzbudzenie w myślach narzekania, rozpaczy albo chęci porzucenia cnoty. W związku z tym możemy uznać, że walka duchowa powinna wyglądać następująco: nie patrząc na to, skąd i w jaki sposób przychodzi pobudzenie do grzechu, całą siłę i uwagę kieruj przeciwko temu właśnie grzechowi, z nim rozpocznij rozprawę i walcz. Ta zasada ma pierwszorzędne znaczenie. Będzie ona utrzymywała człowieka wewnątrz niego samego, a więc w mocy i niejako w bezpieczeństwie. Stąd też wszystkie zasady świętych ojców skierowane są przeciwko myślom, namiętnościom, żądzom i odpowiadają ich właściwościom; natomiast o przyczynach się nie wspomina, a jeśli już, to bez przypisywania im większego znaczenia, a często i bez ich rozróżniania. Świat, demony i pożądliwość mogą bowiem pobudzać i pobudzają jedną i tę samą namiętność, ale nie nabiera ona przez to jakiegoś szczególnego charakteru. Oto więc, gdzie powinna być skierowana cała czujność ascety – ku swemu wnętrzu, powinien ją zachowywać wobec myśli, pragnień, namiętności, skłonności, przede wszystkim jednak wobec myśli, bowiem serce i wola nie są tak ruchliwe jak umysł, a namiętności i pragnienia rzadko powstają samorzutnie, w większości zaś rodzą się z myśli. Stąd zasada: odetnij myśli, a odetniesz wszystko.
Po tym, co powiedzieliśmy, łatwo sporządzić ogólny szkic walki duchowej. Został on wystarczająco zarysowany w Listach o życiu chrześcijańskim. Stamtąd go zatem zaczerpniemy.
Spośród zasad walki duchowej, stanowiących sztukę wojenną chrześcijanina, jedne zapobiegają napaściom, drugie sprzyjają łatwiejszemu i skuteczniejszemu zakończeniu walki, trzecie – trwalszemu umocnieniu owoców zwycięstwa albo szybszemu usunięciu skutków porażki. Z tego względu zasady te można podzielić w sposób naturalny na trzy grupy: a) zasady, którymi powinno się kierować przed walką, b) podczas walki, c) po walce.
Przed walką wojownik powinien działać w taki sposób, aby zapobiec napaści albo zauważyć przeciwnika na samym początku, a nawet przygotować zwycięstwo. Dlatego w pierwszej kolejności powinien on ograniczyć obszar grzesznych poruszeń, sprowadzić je do jednego miejsca, gdyż w ten sposób będzie mu nie tylko łatwiej zauważać wszelkie wzburzenia, ale też lepiej będzie widać, gdzie kierować swoje siły.
Zewnętrzny zarys sfery grzechu jest następujący: umocniwszy się w centrum życia – w sercu – grzech przenika do duszy i ciała do wszystkich ich funkcji, następnie przechodzi do relacji zewnętrznych człowieka, aż wreszcie zakrywa swoją zasłoną całe jego otoczenie. Teraz, choć wygnany z głębi serca, wciąż jeszcze kręci się po jego okolicach, wciąż żywi się tym, czym żywił się przedtem; osoby, rzeczy, przypadki z łatwością mogą pobudzać te same myśli i uczucia, które łączył z nimi człowiek, kiedy służył grzechowi. Rozsądny rycerz powinien przeciąć przeciwnikowi tę linię zaopatrzenia z zewnątrz. Dlatego koniecznie:
a) trzeba zreformować swoje zachowanie zewnętrzne, nadać wszystkiemu nowy wygląd, nową motywację, nowy porządek w czasie itd. według ducha nowego życia.
b) trzeba zagospodarować swój czas tak, by żadna godzina nie pozostawała bez należytego zajęcia. Przerwy, wolne od niezbędnych zajęć, powinno się wypełniać nie byle czym, lecz zajęciami sprzyjającymi uśmierceniu grzechu i umocnieniu ducha. Jak bardzo pożyteczne są pod tym względem niektóre cielesne praktyki ascetyczne, każdy może przekonać się sam.
c) wszystkiemu, z czym musimy się spotykać – rzeczom, osobom, przypadkom – należy nadać charakter duchowego znaku. Zwłaszcza miejsce swojego stałego przebywania powinno się wypełnić przedmiotami najmocniej poruszającymi duszę, aby człowiek, mieszkając w świecie zewnętrznym, żył w ten sposób jak gdyby w Boskiej szkole. Całe w ogóle swoje życie zewnętrzne należy urządzić tak, aby z jednej strony nie wymagało już szczególnej uwagi i wyzwalało nas od wszelkiej troski o siebie, z drugiej – nie tylko zabezpieczało nas przed niespodziewanymi ponownymi atakami grzechu, ale również karmiło i umacniało rodzące się życie według ducha. Przy zachowaniu tego porządku grzech pozostanie całkowicie na zewnątrz, odgrodzony, nie będzie już otrzymywał pokarmu i wsparcia.
Jeżeli teraz człowiek podejmie od wewnątrz wszelkie wysiłki, by zachować siebie w tym stanie, w jakim wyszedł z pierwszego zwycięstwa, czyli jeśli będzie ciągle rozniecać te uczucia i dyspozycje, które wówczas w nim się zrodziły, to grzech zostanie przez to odgrodzony od wnętrza i na zawsze pozostawiony bez oparcia i siły. Pozbawiony w ten sposób pokarmu i wsparcia, jeśli nie unicestwi się nagle, to przynajmniej powinien coraz bardziej słabnąć, aż do całkowitego wyczerpania. Potem walka z grzechem będzie już, oczywiście, lżejsza i skupi się na zmaganiu z myślami (które będą zmierzać przede wszystkim do rozstrojenia nowego porządku), rzadziej z namiętnościami i skłonnościami, gdzie pozostaje tylko pilnie się strzec… Rycerz Chrystusowy powinien mianowicie mieć stale przy sobie dwóch bacznych stróżów: czujność i rzetelną rozwagę. Pierwszy spogląda do wewnątrz, ostatni na zewnątrz; jeden obserwuje poruszenia, które wychodzą z samego serca, a drugi przewiduje z góry poruszenia, które mogą powstać pod wpływem bodźców zewnętrznych. Zasada dla pierwszego brzmi: po tym, jak pamięć o Bożej obecności wypędzi z duszy wszelką myśl, stań przy drzwiach serca i bacznie obserwuj wszystko, co wchodzi do niego i z niego wychodzi, szczególnie zaś nie pozwalaj uczuciom i pragnieniu wyprzedzać działań, gdyż stąd pochodzi wszelkie zło. Dla drugiego zasada jest następująca: na początku każdego dnia usiądź i rozważ wszystkie możliwe spotkania i przypadki, wszystkie możliwe uczucia i poruszenia, jakie mogą powstać z ich powodu, i uprzednio przygotuj w sobie należytą obronę, aby nie speszyć się i nie upaść przy nieoczekiwanej napaści. Zresztą, aby skuteczniej działać podczas samego napadu, rzeczą pożyteczną jest stoczenie walki w myślach, postawienie siebie w tych czy innych okolicznościach, uświadomienie sobie tych lub innych uczuć, takich czy innych pragnień, i wówczas znajdowanie rozmaitych sposobów na utrzymanie się w słusznych granicach oraz obserwację, co pomogło nam szczególnie w takim czy innym przypadku. Takie wcześniejsze ćwiczenie kształtuje bojowego ducha, uczy spotykać przeciwnika bez lęku i pokonywać go bez większych trudów, jakby przy pomocy chwytów znanych z doświadczenia. Ponadto, zanim rozpoczniemy bitwę, powinniśmy dowiedzieć się wcześniej, kiedy mamy działać zaczepnie, kiedy obronnie, a kiedy się wycofać. Stosowanie danych sposobów walki odpowiada stopniom wzrostu duchowego. Na początku najlepiej się wycofywać, czyli bez przeciwdziałania chronić się pod osłonę Pana. Później, kiedy już z doświadczenia poznamy wrogów i przestudiujemy taktykę ich ataków, możemy ich odpierać nie tracąc czasu. Nie należy jednak specjalnie pozwalać na to, by namiętności swobodnie się w nas budziły, albo prowokować takie sytuacje, w których będą one działać ze wzmożoną siłą, tylko po to, by dać nam okazję do walki i zwycięstwa. Istnieją szczególne, namiętne pobudzenia, które można pokonać wyłącznie w pewien określony sposób. Myśli koniecznie należy przepędzać, lecz nie zawsze można to uczynić ze skłonnościami i namiętnościami, zwłaszcza cielesnymi. W jednym i w drugim przypadku można utracić zwycięstwo wyłącznie z powodu niewiedzy. Wreszcie – nigdy nie powinno się wyruszać na bój bez głównej, zwycięskiej myśli – jest to jak gdyby sztandar zwycięstwa. Jak wcześniej rozstrzygnęła ona rozprawę między dobrem a złem na korzyść pierwszego, tak też teraz, podczas walki z każdym poszczególnym grzesznym poruszeniem duszy, bez trudu uczyni nas ona zwycięzcami. Pojawienie się jej powinno rozproszyć wszystkie hordy wrogów, wszystkie nieprawe myśli i pragnienia. Posiada ona moc podnoszenia na duchu i wznoszenia człowieka ponad niego samego; dlatego też powinno się jak najczęściej wprowadzać ją do świadomości i doprowadzać do powstania uczucia – umieścić na zawsze na sklepieniu umysłu tę gwiazdę rozpraszającą mrok. Nic nie może mocniej rozpalać gorliwości zmierzającej do wykorzenienia grzechu, jak ta myśl, gorliwości owego rwącego nurtu żywej wody, która falując, lecz nie burząc się, czyni niewidocznymi fale spowodowane wrzuceniem w nią kamieni pokusy.
Z takimi zasadami i środkami ostrożności wyruszaj na walkę z nadzieją, rycerzu Chrystusowy. Zresztą i podczas samej walki powinieneś działać według pewnych reguł, aby się nie upodobnić do wrogów atakujących chaotycznie. Często już sam porządek w działaniu, bez większego napięcia, może przynieść ci sukces. Gdy spostrzeżesz, że zbliża się nieprzyjaciel – rozpoczyna się poruszenie myśli, namiętności czy skłonności – najpierw spiesz uświadomić sobie, że to wrogowie. Wielkim i powszechnym błędem jest uważać wszystko, co w nas powstaje, za naszą osobistą własność, której trzeba bronić jak samego siebie. Wszystko, co grzeszne, jest tym, co ku nam przyszło, dlatego też powinno się to zawsze oddzielać od nas, inaczej będziemy mieli zdrajcę wewnątrz nas. Kto chce prowadzić walkę wewnątrz siebie, ten powinien oddzielić siebie od wroga, kryjącego się w nim. Kiedy oddzielisz od siebie jakieś nieprawe poruszenie i uświadomisz sobie, że ono jest wrogiem, przekaż tę świadomość uczuciom, wzbudź w sercu nieprzyjaźń wobec tego. Jest to najbardziej zbawienny środek do odpędzenia grzechu. Wszelkie grzeszne poruszenie utrzymuje się w duszy przez to, że daje pewną przyjemność. Kiedy więc wzbudzi się nieprzyjaźń wobec niego, zniknie pozbawione oparcia. Nie zawsze jest to jednak łatwe i nie zawsze możliwe: łatwo jest porażać gniewem myśli, trudniej – pragnienia, a jeszcze trudniej namiętności, same bowiem są poruszeniami serca. Kiedy środek ten nie skutkuje i wróg nie daje zwycięstwa bez bitwy – przyjmij walkę mężnie, lecz bez wyniosłości i zadufania w sobie. Lękliwość wprowadza duszę w stan zamętu, niejakiej ruchliwości i osłabienia; nie utwierdzona w sobie z łatwością może upaść. Zadufanie w sobie i wygórowana o sobie opinia, same już są wrogami, z którymi trzeba walczyć; kto je do siebie dopuścił, ten już upadł, a na dodatek wystawił się na dalsze upadki, ponieważ skłaniają one człowieka do bierności i opieszałości. Jeśli rozpoczęła się walka – chroń przede wszystkim serce – nie pozwól powstającym poruszeniom docierać do uczucia, spotykaj je przed samym wejściem do duszy i tu staraj się je rozbić. W tym celu spiesz, by zmobilizować w duszy przekonania przeciwne tym, których trzyma się niosąca zamęt myśl. Takie przekonania są w walce myślowej nie tylko tarczą, lecz również strzałami – twoje serce chronią, a nieprzyjaciela w samo serce rażą. Odtąd walka będzie polegała na tym, że powstający grzech będzie ciągle zasłaniał się myślami i argumentami na swoją obronę, a walczący będzie ze swojej strony niszczył te umocnienia przeciwnymi myślami i argumentami. Czas trwania walki zależy od licznych okoliczności, których określenie jest zupełnie niemożliwe. Nie należy tylko słabnąć i w najmniejszym stopniu przechodzić na stronę wroga – a zwycięstwo będzie niewątpliwe. Grzeszne poruszenie bowiem, jak zauważyliśmy wcześniej, nie posiada w nas stałego punktu oparcia i dlatego powinno szybko ustać w sposób naturalny. Jeżeli zaś i po tym, sumiennym zresztą, działaniu we własnej obronie, wróg wciąż jeszcze stoi w duszy jak zjawa i nie chce ustąpić pola, to jest to pewna oznaka tego, że jest podtrzymywany przez jakąś siłę zewnętrzną; dlatego też i ty powinieneś uciec się do zewnętrznej, ziemskiej lub niebiańskiej pomocy – odkryć to przed swoim kierownikiem duchowym i w gorliwej modlitwie wzywać Pana, wszystkich świętych, a zwłaszcza Anioła-stróża. Wierność Bogu nigdy nie doznała zawstydzenia. Należy zresztą zwrócić uwagę, że inną sprawą jest walka z myślami, inną – z namiętnościami, a jeszcze inną – z pragnieniami. Poza tym i myśl różni się od myśli, pragnienie od pragnienia, a namiętność od namiętności. W tym wszystkim należy stosować odpowiednie chwyty, które uprzednio należy określić albo przez rozmyślanie, albo według doświadczeń i rad ascetów. Ale nie zawsze powinno się ostro stawiać opór: czasami sama pogarda przepędza wroga, opór zaś tylko pomnaża go i rozjusza. Przeciwnika należy ścigać tak długo, aż śladów po nim nie zostanie. Inaczej nawet pospolita myśl, pozostawiona w sercu, jako złe ziarno, przyniesie swój owoc przez ledwie zauważalne skłonienie duszy ku sobie. Podczas samej walki nie należy podejmować środków do tego, by zapobiec jej w przyszłości. Wymyślone w ten sposób zasady zawsze bywają bardzo surowe i stąd zawsze konieczne okazują się potem ich zmiany, a więc rodzi się poczucie ich nieprzydatności, tak szkodliwe w duchowej walce i gorszące dla rycerza.
Fragment książki Droga do zbawienia
Św. Teofan Rekluz (1815–1894), wybitny teolog i asceta rosyjski; rektor Kijowskiej Zofijskiej Szkoły Duchownej oraz Akademii Duchownej w Petersburgu, uczestnik misji rosyjskiej w Jerozolimie, kapelan ambasady w Konstantynopolu, w latach 1859–1866 biskup Tambowski i Szacki, a następnie Włodzimierski. W roku 1866 usunął się do pustelni w Wyszy, łącząc pracę pisarską z głębokim życiem modlitwy. Autor publikacji Słowa o modlitwie.
Fot. Ewa Natkaniec
Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.
Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.
To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!