Ewangeliczna przypowieść o talentach wraca na myśl w klasztorze. Poza klasztorem łatwo nią się posłużyć na opak: czy życie zakonne nie jest oczywistym zakopaniem talentu? Na szczęście, odpowiedź nasuwa się od razu, wskazując na św. Benedykta – a w Polsce matkę Mortęską.
Prof. Karol Górski wskrzesił jej pamięć po trzech stuleciach. Sam nazwał to „przygodą, która nie każdemu się zdarza”. Przygoda ta święci swój jubileusz, bo zaczęła się jeszcze przed wojną. Młody zapaleniec natrafił wówczas na „pisma mistyczne benedyktynek chełmińskich”, skopiował je i wydał drukiem. Potem, mimo nawału zajęć, znajomość tych zagadnień wzrastała coraz bardziej, coraz też wyraźniej rysowała się sylwetka duchowa matki Mortęskiej, zwłaszcza że oświetlały ją stosunkowo obfite źródła. Profesor ogłosił na jej temat garść artykułów, a wreszcie przejmującą książkę. Co więcej, gromadził dalsze materiały z myślą o beatyfikacji.
Na tych pracach ogromnie zyskał cały zakon. Jak wiele przynoszą talenty historyka, jeśli ktoś nimi rozumnie obraca! Przekonują one o celowości badań nad lokalnymi dziejami. Dzięki rozległej wiedzy i twórczości Karol Górski ukazał matkę Mortęską, która była mniszką za klauzurą, na tle ówczesnej Polski czy nawet Kościoła. W krótkim sprawozdaniu ująć można jedynie niektóre zagadnienia. Matka Mortęska „pochodziła z rodziny senatorskiej”, senatorską też miała głowę, chociaż czytać uczyła się po kryjomu. Wiedziała też, czego chce i postawiła na swoim zwyciężając na razie gniew ojca, potem wszystkie inne przeszkody. W domu wychowywała ją ciotka, w klasztorze wszyscy i nikt. Największy wpływ wywarli jezuici, gdy już piastowała przełożeństwo. Właściwie wychowywała się – jak i uczyła – sama. Jak to ceniła, pokaże przyszłość. Wszystkie jej dokonania przenikać będzie mądra pedagogia.
Matka Mortęska oddziaływała w trzech środowiskach, które układały się jak koncentryczne kręgi: w zgromadzeniu chełmińskim, w mnożących się klasztorach „reformy”, wreszcie wśród wychowanek. Ubocznie poparła kształcenie kleryków na przyszłych kapelanów.
Średniowieczny klasztor benedyktynek w Chełmnie zachował się dotąd. Urzekł on swoim nastrojem kilkunastoletnią Magdalenę. Aby to zrozumieć, trzeba widzieć ten kościół i wyobrazić sobie życie zakonne w owym czasie:
Taka atmosfera rodzi się z entuzjazmu, a ten potrafiła rozniecić panna Mortęska. Przykład panny z domu senatorskiego, która porzuciła wszystko, gorliwie przodowała w umartwieniach, musiał wywołać zapał u córek szlacheckich i mieszczańskich, które w życiu klasztornym znalazły coś, czego w świecie widzieć nie miały, jakąś radosną wspólnotę i współzawodnictwo w rzeczach, które były dla nich osiągalne. Była też atmosfera piękna w muzyce i śpiewie, myśli nowe, głębokie, niezwykłe, które odkrywano nieoczekiwanie jak skarb, do którego kluczem były mozolnie wyuczone litery. Tego nie przeżywały już późniejsze pokolenia, którym spowszedniała nauka czytania i pisania.
Wróciło więc życie w stare mury, a ze zgromadzenia coraz to ktoś ubywał – albo nawet całe grupy wychodziły na placówki. Dzieło wychowania owocować musiało bezustannie. Mniszki uczyły się tu modlić, słuchać, pracować, współżyć, a ksieni dysponowała nimi według potrzeby.
Fundacje powstawały w rozmaitych miejscach na całym terenie Rzeczypospolitej Obojga Narodów. „Po przyłączeniu się Torunia w 1630 roku i latach następnych do kongregacji należały następujące klasztory: Chełmno, Toruń, Żarnowiec, Bysławek, Poznań, Sierpc, Sandomierz, Jarosław, Przemyśl, Lwów, Nieśwież, Wilno, Mińsk, Orsza, Smoleńsk przeniesiony do Słonimia, Kroże oraz założone przez Toruń: Grudziądz, Radom, Łomża i Drohiczyn”. Matka Mortęska brała żywy i bezpośredni udział w wielu fundacjach, nie tracąc z oka całości swego dzieła. Równolegle więc popierała redagowanie praw, które Rzym zatwierdził wreszcie w roku 1605, nakazała też ks. Wojciechowi Półgęskowicowi tłumaczyć książki ascetyczne na użytek klasztorów. W ten sposób utwierdzały się w nich wpływy jezuitów i dalekiej Hiszpanii. Mniszki uczyły się nawet łaciny, aby rozumieć liturgię, czytały też wiele. Reformę matki Mortęskiej cechował swoisty intelektualizm. Rozumiała rolę umiejętności w życiu osobistym i wspólnym. Potrzebowała nauczycielek i wychowawczyń tym bardziej, że jej benedyktynki świadomie podjęły obowiązki wychowawcze.
Ksieni chełmińska wyczuła trafnie to dzieło, które przyniosło następnie tyle pożytku. W ówczesnej rzeczywistości dziewczęta nie miały dostępu do nauki, po prostu nie było szkół. Benedyktynki zreformowane miały odpowiedzieć tej potrzebie, zyskując sobie wielką popularność. Dowiodła tego fundacja poznańska, gdzie matka Magdalena przybyła osobiście. Mieszczanie oddali wówczas kamienicę Górków za pół ceny pod warunkiem, „aby ich córki mogły chodzić do szkoły i wstępować do klasztoru oraz by zakonnice modliły się za mieszczan jako za fundatorów. Magdalena warunki przyjęła, umowę spisano”. Wypadło zatem zorganizować przyklasztorne internaty oraz regulamin dla wychowanek. Pedagogia szła w parze z nauką, wdrażano w pobożność i pracę nad sobą. W tych warunkach budziły się powołania, ale większość panienek wracała do swych domów i zakładała rodziny. Doniosłość tego dzieła można porównać z jezuickim kształceniem chłopców. W dobie kontrreformacji potrydenckiej benedyktynki, kształcąc i wychowując po katolicku dziewczęta, przyczyniły się do tego, że cały kraj pozostał wierny Kościołowi.
Matka Mortęska zasłużyła się również w innych dziedzinach. Dla poznania duchowości zakonnej ważne są jej doświadczenia i nauki w zakresie modlitwy. Ona to konsekwentnie wprowadzała określony punktami sposób rozmyślania, który – być może – wyszedł od benedyktynów hiszpańskich, ale w stosunku do tradycji zakonu był czymś nowym. Charakterystyczny dla reformy chełmińskiej związek z jezuitami pociągał za sobą oddalenie od benedyktynów. Zapewne ten zarzut wysunęła ksieni toruńska i jej szwagier, biskup Konopacki, skoro upomniał się o zmiany w Regule, co więcej, zamyślał o sprowadzeniu z Niemiec teologów benedyktyńskich! Szczegół bardzo symptomatyczny zdradzał ukryty sens tej inicjatywy: biskup dążył do tego, „aby z ich pomocą reformować zreformowaną regułę. Naznaczył już nawet wizytację na 28 sierpnia 1613 roku, ale odłożył ją. Teologowie nie przyjechali”.
W przypadku matki Mortęskiej wszystko ma znaczenie, wyrasta ona bowiem ponad powszedniość. Jeśli prof. Górski ukazał jej zasługi w skali całej Polski, dodać tu można, że reforma chełmińska wyróżnia się też korzystnie w dziejach całego zakonu. Trwałą wartością, która pozostaje z badań nad jej życiem, jest zwrot myśli ku wychowaniu i samowychowaniu duchowości mniszej. Utrwala to pierwszeństwo religii, ale dopełnia ją należycie.
Pisma duchowe Matki Magdaleny Mortęskiej OSB: Nauki i rozmowy / Listy i memoriały / Rozmyślania o Męce Pańskiej / Reguła Reformowana
Fragment książki Kamienie do mozaiki
Paweł Sczaniecki OSB (1917–1998), benedyktyn z opactwa świętych Apostołów Piotra i Pawła w Tyńcu, proboszcz tyniecki, historyk liturgii, badacz dziejów tynieckiego opactwa. Wyniki jego badań w wielu dziedzinach do dzisiaj pozostają niezastąpione.
Fot. Archiwum Opactwa Benedyktynów w Tyńcu
Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.
Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.
To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!