Jeśli ulegasz wzburzeniu, módl się, lecz módl się z bojaźnią i drżeniem, żarliwie, czujnie, niezmordowanie. A to przede wszystkim ze względu na ataki przewrotnych w swoich obyczajach i oddanych występkowi naszych niewidzialnych wrogów, którzy w tym czasie próbują nas zniszczyć. Kiedy widzą, że trwamy na modlitwie, sami również stają się podstępni przy nas i podsuwają naszemu umysłowi te rzeczy, którymi w czasie modlitwy nie przystoi się zajmować ani o nich myśleć. Czynią tak, by zniewolić nasz umysł i uczynić naszą modlitwę oraz błaganie czymś nierozsądnym, próżnym i nieużytecznym (Ewagriusz z Pontu, fragment traktatu Trzy rozdziały o modlitwie w publikacji Pisma ascetyczne, tom 1)
Przyznajmy, że autor rozpoczyna w sposób zaskakujący: „Kiedy ulegasz wzburzeniu, módl się”. Musimy pamiętać, że Ewagriusz napisał te słowa do któregoś ze swoich uczniów, który, jak się zdaje, taką walkę wówczas przeżywał. Dlatego może próbuje odwrócić uwagę adresata od atakującego go gniewu – mówi o tej pokusie jedynie w pierwszym zdaniu. Cała reszta tekstu poświęcona jest wyjaśnieniu tego, z kim ów mnich walczy, dlaczego nieprzyjaciel walkę podjął i wreszcie w jaki sposób przejść wobec niego do ataku.
Praktycznie cały rozdział pierwszy jest poświęcony momentowi w naszym życiu, kiedy to jesteśmy w szczególny sposób prześladowani przez myśl gniewu. Dla Ewagriusza, to widać podczas lektury jego tekstów, naturalne jest, że jeśli ktoś się modli bardzo gorliwie i z coraz większym zaangażowaniem, to wówczas towarzyszą mu dwie pokusy: gniewu i nierządu. Wydawałoby się, że powinno być odwrotnie – jeśli człowiek zbliża się do Boga, to powinien być wolny od tego typu problemów. Pontyjczyk jednak mówi: „Im człowiek się gorliwiej modli, tym intensywniej te dwie myśli go dręczą”. Jest to zaskakujące, ale wydaje się, że im człowiek bardziej przybliży się do Boga, tym walka staje się trudniejsza. Dzieje się tak, bo demony zaczynają działać bardziej subtelnie i podstępnie. Z ludźmi, którzy są grubo ciosani, walczą w sposób prymitywny, a jeśli ktoś już postąpił w poznaniu Boga, muszą się bardziej wysilić. Wówczas ta walka staje się bardziej zażarta i bezwzględna. Nie jest więc tak, że im człowiek dłużej żyje, tym lżejszą walkę wewnętrzną toczy. Według Ewagriusza jest coraz trudniej.
Zwróćmy uwagę na zakończenie komentowanego tekstu:
Kiedy demony zobaczą, że trwamy na modlitwie, same stają podstępnie przy nas i podsuwają naszemu umysłowi te rzeczy, którymi w czasie modlitwy nie przystoi się zajmować ani o nich myśleć. Czynią tak, by zniewolić nasz umysł i uczynić naszą modlitwę oraz błagania czymś nierozsądnym i nieużytecznym (Ewagriusz z Pontu, fragment traktatu Trzy rozdziały o modlitwie w publikacji Pisma ascetyczne, tom 1)
Pomiędzy opisami tego, w jaki sposób jesteśmy dręczeni, i tego, w jaki sposób odnoszą się do nas demony, Ewagriusz pisze, co człowiek powinien robić w takiej sytuacji: „Módl się z bojaźnią, gorliwie, czujnie i niezmordowanie”.
Możemy podzielić ten rozdział na trzy części:
1. Co robić, kiedy człowiek odczuwa wzburzenie, a więc jest atakowany przez gniew? Ewagriusz mówi: „Modlić się”.
2. Dlaczego trzeba się modlić? Ponieważ stają przy nas podstępnie okrutni wrogowie, którzy, kiedy widzą, że się modlimy, wybuchają na nas gniewem i próbują nas zwieść w niezwykle subtelny sposób.
3. Dlatego powinniśmy modlić się z bojaźnią i drżeniem, gorliwie, czujnie i niezmordowanie.
Mamy tu dwie obserwacje i jedną radę.
By zrozumieć je właściwie, musimy przyjrzeć się temu, co Ewagriusz rozumie pod pojęciem „gniewu”, tutaj oddanemu jako „wzburzenie”. Trzeba zacząć od krótkiego wyjaśnienia, w jaki sposób ten mnich rozumiał człowieka. To istotne dla zrozumienia, dlaczego modlitwa jest atakowana myślami gniewu albo nieczystymi.
Pontyjczyk mówił, że człowiek, a dokładnie dusza ludzka, składa się z dwóch części: rozumnej i nierozumnej. Pierwsza jest tam, gdzie znajduje się – jak on to określał – umysł, przy czym u niego słowo to nie oznacza mózgu ani umysłowości, maszyny, która rozmyśla w naszych głowach. Słowo „umysł” to tłumaczenie greckiego nous, oznaczającego najbardziej szlachetną część duszy, która sprawia, że człowiek jest podobny do Boga. Biblijnie powiedzielibyśmy: „serce”; to, czym człowiek jest w swej istocie. Jest to sanktuarium, podobieństwo do Boga nieskażone grzechem, nasza prawdziwa tożsamość, prawdziwe ja. Część nierozumna, czyli to, co nas upodabnia do zwierząt, to sfera irracjonalna, popędowa. Ją mnich dzielił na pożądliwą i popędliwą. U Pontyjczyka więc dusza jest rozumna i nierozumna, a nierozumna jest pożądliwa i popędliwa.
Nam słowo „pożądliwa” lub „popędliwa” kojarzy się nie najlepiej, bo te przymiotniki mają znaczenie pejoratywne w języku polskim. Jeżeli w naszym języku o kimś mówimy, że czegoś pożąda lub jest popędliwy, to znaczy, że nie panuje nad sobą. Ewagriusz z kolei dokonuje pewnej obserwacji dotyczącej psychiki człowieka. Mówi, że człowiek otrzymał od Boga dar polegający na tym, iż może czegoś pragnąć, do czegoś dążyć, mieć jakieś pragnienia, i to jest część pożądliwa duszy. Część popędliwa wyraża się tym, że człowiek może czemuś powiedzieć: „nie”, może się na coś nie zgadzać, może mieć odmienną opinię. Czegoś nie chcieć. Mamy więc część, która pragnie, i część, która czegoś nie chce.
Chodzi o to (na tym polega praktike, czyli pozbywanie się wad i nabywanie cnót), żeby wychować część pożądliwą tak, żeby pragnęła Boga i dążyła do dobra, a część popędliwą, żeby nienawidziła zła i odrzucała grzech. W wyniku skażenia grzechem pierworodnym i osobistych doświadczeń nam się czasami te rzeczy mieszają: chcemy zła i nienawidzimy Boga. Pragniemy czegoś, co nam nie jest potrzebne, i jednocześnie nienawidzimy bliźniego. W człowieku jest potrzebna i pożądliwa, i popędliwa część, chodzi tylko o to, żeby były właściwie używane. To zupełnie inne podejście niż w okresie nowożytnym, kiedy niektórzy twierdzili, że trzeba pozbyć się czegoś. Ewagriusz mówi, że niczego nie trzeba się pozbywać, tylko używać każdej części w sposób właściwy. Człowiek ma wszystko, co jest mu potrzebne do zbawienia. Zatem kiedy Pontyjczyk mówi o gniewie, ma na myśli, w dużym skrócie, to, że człowiek niewłaściwie używa części popędliwej, ponieważ złości się na bliźniego.
Czym według Ewagriusza jest gniew? Może najpierw powiem, czym nie jest – na pewno to nie uczucie. Przykład: właśnie umyłem podłogę i ktoś na nią rozlał sok pomidorowy. Ciężko pracuję, a ktoś lekceważy moją pracę, i to wzburzenie, reakcja emocjonalna, jest rzeczą jak najbardziej naturalną. Natomiast człowiek ulega gniewowi wtedy, kiedy pod wpływem tego wzburzenia działa. Jeżeli tylko czuje emocję, ale potrafi nad nią zapanować, wówczas grzechu nie ma – tak to widzimy ze współczesnego punktu widzenia. Ewagriusz opisuje to z dużo większą precyzją. Przede wszystkim dlatego, że gniew, tak jak modlitwę, kojarzy ze zmysłem wzroku. Zresztą, w pewnym sensie, nieczystość również. Zobaczmy to na konkretnym przykładzie, w tym celu przeczytajmy fragment traktatu O poznaniu:
Gnostykowi [komuś, kto kontempluje, a więc rozumie, byty stworzone i niestworzone] torują drogę wszystkie cnoty, ale nade wszystko opanowanie gniewu. Ten bowiem, kto osiągnął poznanie [kontemplację] a łatwo ulega gniewowi, podobny jest do kogoś, kto własnoręcznie wydłubuje sobie oczy żelaznym kolcem (Ewagriusz z Pontu, fragment traktatu O poznaniu w publikacji Pisma ascetyczne, tom 1)
Obraz trochę szokujący, ale pokazuje precyzyjnie istotę problemu. Zanim wejdziemy głębiej, pomyślmy o takiej sytuacji: żywię do kogoś gniew, na przykład od dwudziestu lat, nie potrafię mu przebaczyć, bo wyrządził mi krzywdę. Naprawdę mnie skrzywdził i mówię: „Nie przebaczę”. Ewagriusz odpowiada: „Jeśli robisz tak, wydłubujesz sobie sam oczy żelaznym kolcem, bo z powodu odmowy przebaczenia i gniewu, który do niego żywisz, nie zobaczysz go takim, jakim jest naprawdę. Przez twoją odmowę przebaczenia/pojednania wydłubałeś sobie oczy. Nie zrozumiesz go nigdy. (…) Nie chcesz przebaczyć, nie chcesz się pojednać, ale chcesz się modlić. Będziesz się modlił do Boga o zrozumienie Jego tajemnic, ale bez przebaczenia nie zbliżysz się do nich. Jesteś ślepy, sam wydłubałeś sobie oczy”. To bardzo mocny obraz. Dzięki niemu można lepiej zrozumieć, dlaczego tak mocno modlitwa i gniew są związane ze wzrokiem. Jeśli chcę przebaczenia i pojednania, to próbuję zobaczyć rzeczywistość taką, jaka jest. Jeśli trwam w gniewie, zaciekłości czy wściekłości, będę zawsze podejrzewał drugiego człowieka o to, że coś knuje za moimi plecami.
Abba Izajasz mówił, że jeśli ktoś ma złą wolę, to jednym ruchem głowy potrafi zranić sumienie bliźniego. Możemy też powiedzieć, że jeśli ktoś ma złą wolę, to każdy ruch ręki bliźniego odczyta jako zranienie swojego sumienia. Człowiekowi żyjącemu w urojonym świecie gniewu wystarczy, że będzie szedł korytarzem i zobaczy dwie osoby, które coś między sobą załatwiają, to zaraz pomyśli: „Obgadują mnie, na pewno mnie obgadują”. Nie jest trudno sobie wyobrazić, że ktoś może ulec takiemu szaleństwu. A wszystko dlatego, że wydłubał sobie oczy żelaznym kolcem, nie widzi świata. Uniemożliwia to też modlitwę.
Zresztą w traktacie O modlitwie pojawia się bardzo podobny obraz. Ewagriusz pisze tam:
Nikt, kto kocha prawdziwą modlitwę, a ulega gniewowi lub rozpamiętuje się w złu, nie może pozostać wolny od szaleństwa. Podobny jest do człowieka, który chce cieszyć się przenikliwym wzrokiem, a sam wydłubuje sobie oczy (Ewagriusz z Pontu, fragment traktatu O modlitwie w publikacji Pisma ascetyczne, tom 1)
Tutaj użyty jest zwrot: „rozpamiętuje się w złu”, a więc że ciągle wraca do krzywdy, której doświadczył, albo tworzy fantazje dotyczące zemsty lub swojej wielkości. Po grecku pojawia się tu słowo, które trudno oddać po polsku a które zwykle stosuje się do opisu rozważania Pisma Świętego. Człowiek może żywić do bliźniego miłość, może chcieć mu przebaczyć, co pozwala ostatecznie zrozumieć to, dlaczego, na przykład, ktoś zachowuje się nieuczciwie, ciągle obgaduje innych albo jest nieużyty, podejrzliwy, kapryśny. Ewagriusz do opisu postawy tego drugiego używa tutaj słowa „medytacja” – rozpamiętywanie. Możemy brać Pismo Święte, wyobrażenia, wydarzenia biblijne albo wydarzenia z życia Pana Jezusa, karmić się nimi i ciągle o nich rozmyślać – wtedy wzrastamy. A możemy też ciągle przeżuwać nasze klęski lub obrazy zła i tym się karmić. Co wybierzemy?
Jest jeszcze drugi obraz, o którym Ewagriusz mówi w traktacie O praktyce [ascetycznej]; tu także modlitwa zostaje powiązana z gniewem:
Gniew jest bardzo gwałtowną namiętnością. Mówi się, że jest to wrzenie i poruszenie popędliwości skierowane przeciw temu, kto rzeczywiście lub rzekomo wyrządził krzywdę. Przez cały dzień przywodzi duszę do szaleństwa, a szczególnie podczas modlitwy opanowuje umysł, ukazując jak w zwierciadle twarz tego, kto sprawił ból. Zdarza się, że trwając długo, przekształca się w urazę. Nocą przynosi trwogę, osłabienie ciała, bladość oraz urojone ataki jadowitych zwierząt. Te cztery objawy wiążą się z urazą, a towarzyszą również większości innych myśli (Ewagriusz z Pontu, fragment traktatu O praktyce [ascetycznej] w publikacji Pisma ascetyczne, tom 1)
Ktoś chce się modlić, ale ciągle wraca mu przed oczy twarz osoby, która go skrzywdziła, prawdziwie lub rzekomo. To jest jakby pierwszy stopień. Drugi: jeśli to długo trwa, to przechodzi w urazę. I następuje opis, który może się kojarzyć z rzeczami nadprzyrodzonymi, bo uraza nocą przynosi trwogę, osłabienie ciała, bladość oraz urojone ataki jadowitych zwierząt. Sądzę jednak, że chodzi tutaj o somatyzację problemów psychicznych – mam nieuporządkowane jakieś sprawy, więc nie będę mógł spać. A nawet jak zasnę, to będę śnił koszmary albo będzie mi się wydawało, że za chwilę coś złego się stanie. Chodzi tutaj chyba o stany lękowo-depresyjne czy wręcz paranoidalne.
Ewagriusz mówi, że gniew jest myślą (grec. logismos). Trzeba to dobrze zrozumieć. Pontyjczykowi chodzi o to, że jest pewnym sposobem postrzegania rzeczywistości. Co to znaczy? Nasz autor wyobraża sobie, że człowiek jest jak pudełko, do którego wrażenia wpadają przez zmysły: wzrok, słuch, smak, dotyk. Te odczucia zmysłowe są pozbawione znaczenia, je nadaje dopiero człowiek. Wróćmy do przykładu, który podałem wcześniej: idę korytarzem i widzę, że dwie osoby rozmawiają ze sobą. Jeżeli mam w sobie myśl gniewu, sprzeciwu, żalu wobec otaczającego mnie świata, to ona podpowie mi taką interpretację: „Na pewno o mnie gadają i życzą mi źle; śmieją się ze mnie!”. Jeżeli mam w sobie miłosierdzie, słodycz, dobroć, miłość wobec ludzi, to nawet tego nie zauważę albo mijając te osoby, kiwnę im głową lub uśmiechnę się do nich. Innymi słowy gniew to paradygmat, który nam podpowiada, jak interpretować bodźce, które odbieramy.
To samo dotyczy pozostałych złych myśli. Obżarstwo sprawia, że interpretujemy świat jako obiekt „do zjedzenia”, czyli przyjmujemy konsumpcyjny styl życia. Nieczystość podpowiada nam, że wszyscy ludzie mają być na nasze usługi, bo tak naprawdę chodzi w niej o instrumentalne traktowanie innych. Chciwość ma w sobie posmak rozpaczy, bo człowiek nagle zaczyna sobie zdawać sprawę, że nie jest w stanie zaspokoić swojej żądzy, potrzeb i dlatego pragnienie posiadania staje się nienasycone i staje się gromadzeniem wszystkiego: emocji, wrażeń, dóbr materialnych w nieskończonej ilości. Te trzy myśli dotyczą oczywiście części pożądliwej duszy, czyli chcącej.
Smutek, gniew i acedia to wynaturzenia części popędliwej, czyli zdolności do mówienia: „nie”. Gniew już omówiliśmy, smutek można opisać jako foch: „Chciałem dobrze, ale wszyscy mną wzgardzili. Nikt mnie nie szanuje, nikt nie lubi, wszystko się wali, mam dosyć. Dajcie mi wszyscy spokój, mam własne sprawy”. Acedia to synteza gniewu i smutku, pokusa bycia gdzie indziej, bo tam, gdzie nas nie ma, jest na pewno lepiej, nie tak jak tutaj, gdzie jest beznadziejnie. Przykład? Mężczyzna się rozwodzi, a ma 45 lat, przeżył z żoną ponad dwadzieścia, mają trójkę dzieci, ale poznał dwudziestolatkę i będzie teraz zaczynał nowe życie.
Ewagriusz mówi, że myśli, które nam podpowiadają taką interpretację faktów, należy zastępować cnotami albo pewnymi praktykami ascetycznymi, które pomogą nam do cnót dotrzeć. Co to znaczy? Na przykład: „Ulegasz wzburzeniu – módl się”. A ma na myśli zaangażowanie się w żywą relację z Bogiem i wynikające z niej pełnienie czynów miłosierdzia wobec ludzi, bo miłość Boga i miłość bliźniego związane są w sposób nierozerwalny. Innymi słowy to wezwanie otwiera przed nami furtkę do zrobienia bilansu życia, bo to, że nachodzi nas myśl gniewu, nie jest problemem. Można ją porównać trochę do bólu zęba. Niezbyt miłe uczucie, ale jednocześnie ważna informacja: trzeba iść do dentysty. Przychodzi myśl wzburzenia – niezbyt miła rzecz, ale jednocześnie ważna informacja: trzeba przejrzeć swoje życie. Zobaczyć, w jaki sposób wykorzystuję czas, jaki mam stosunek do ludzi, czego chcę od życia, może coś u mnie jest nie tak. Kiedy wybuchamy gniewem, takim zadawnionym, to najczęściej pokazuje, że problem nie jest w drugim, tylko w nas i my sami musimy się z czymś uporać.
Na koniec jeszcze jeden cytat, też z traktatu O praktyce [ascetycznej]:
Nie poddawaj się gniewnym myślom, tocząc wewnętrzną walkę z tym, co cię zasmuciło, ani też nie ulegaj myślom nieczystym, wyobrażając sobie ciągle przyjemność. Pierwsze bowiem myśli pogrążają duszę w mroku [i człowiek wydłubuje sobie oczy], drugie wpychają w płomienie namiętności, a jedne i drugie bezczeszczą twój umysł [serce w biblijnym znaczeniu tego słowa]. Kiedy wyobrażasz sobie różne rzeczy w czasie modlitwy i nie zanosisz czystych modłów do Boga, wpadasz zaraz pod władzę demona acedii, który rzuca się na człowieka w takim stanie i rozszarpuje duszę, tak jak pies jelonka (Ewagriusz z Pontu, fragment traktatu O praktyce [ascetycznej] w publikacji Pisma ascetyczne, tom 1)
Tym razem obraz łowiecki, bardzo mocny, podobny do tego z wydłubywaniem sobie oczu żelaznym kolcem. To ostrzeżenie: bawisz się długo gniewem czy nieczystością – w takim czy innym sensie tego słowa – ostatecznie wpadniesz we frustrację, bo mimo że się gniewasz, to ludzie będą tacy, jacy byli. Nie zmienisz w ten sposób świata – jaki był, taki będzie, chociażbyś nie wiadomo jak rozpaczliwie walczył. Kiedy ulegasz myślom nieczystym i tak nie zdołasz przejąć kontroli nad ludźmi, nie będą robili tego, co chcesz. Ty będziesz napinał mięśnie, a wszystko pozostanie tak, jak było; ostatecznie wpadniesz we frustrację, czyli acedię. Diabeł ci wtedy powie: „Twoje życie nie ma sensu”, po czym rozszarpie cię jak pies jelonka.
Tak naprawdę o to mu chodzi, więc wróćmy do początkowej rady Ewagriusza: „Jeśli ulegasz wzburzeniu, módl się”.
Fragment książki Jak modlili się Ojcowie Pustyni? Komentarz do „Trzech rozdziałów o modlitwie” Ewagriusza z Pontu
Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Autor książki na temat ośmiu duchów zła Pomiędzy grzechem a myślą oraz o praktyce modlitwy nieustannej Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie. Redaktor naczelny projektu „Filokalia”.
Grafika na zdjęciu: Mikołaj Jastrzębski OSB
Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.
Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.
To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!