Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł przez wodę i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo Duch jest prawdą. Ponieważ trzej dają świadectwo: Duch, woda i Krew, a ci trzej w jedno się łączą. Jeśli przyjmujemy świadectwo ludzi – to świadectwo Boże jest większe, ponieważ jest to świadectwo Boga, które dał o swoim Synu. Kto wierzy w Syna Bożego, ten ma świadectwo Boga, kto nie wierzy Bogu, uczynił Go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu, jakie Bóg dał o swoim Synu. A takie jest to świadectwo: że Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia. O tym napisałem do was, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie życie wieczne (1 J 5,6–13)
Komentarz do 1 J 5,6–13
Całą działalność zbawczą Jezusa na ziemi zamykają dwa główne fakty: Jego chrzest w Jordanie jest uroczystym rozpoczęciem dzieła, a Jego śmierć zakańcza Jego dzieło na ziemi. Chrystus jest więc Tym, który przyszedł przez wodę i Krew. To podwójne świadectwo już zaznaczył Jan Chrzciciel, gdy przychodzącego Jezusa powitał słowami: Oto Baranek Boży, oto Ten, który gładzi grzechy świata. Oto też nad Jordanem, podczas gdy płynęła oczyszczająca woda, Jan wspomina Baranka, a więc przelanie krwi, wspomina tę krew, z której miała czerpać moc prawdziwa, oczyszczająca woda chrztu. I w tych słowach Janowych Oto Baranek Boży, oto który gładzi grzechy świata jest to podwójne świadectwo krwi i wody. Krwi we wspomnieniu Baranka, wody zaś w słowach: który gładzi grzechy świata. Krew, bowiem przez wodę gładzić będzie grzechy świata. Śmierć Chrystusa działać będzie w chrzcie z wody. Przez zanurzenie w wodzie jedynie będzie można zanurzyć w Jego śmierci, a więc w Jego krwi.
A gdy umarł Jezus również te dwie wypłynęły z Jego serca: Krew i woda. One to były świadkami, które świadczyły o prawdziwej Jego śmierci. A uczeń, który widział poświadczył to i prawdziwe jest Jego świadectwo. Jednakowoż świadectwo wody i krwi nie byłoby wystarczyło. Musiał dojść Ten trzeci, który daje świadectwo: Duch. Jego świadectwo jest również na samym początku dzieła Odkupienia, i na samym jego końcu. Jego zejście nad wody Jordanu było jakby Bożą pieczęcią nad wodami, przysposabiającą je do przyszłego działania w Misterium Odkupienia, dającą im sakramentalną moc odradzania z Ducha. Jego zaś ostateczne zesłane było pieczęcią Bożą na całym dziele Odkupienia przez Krew. Jak z boku Chrystusa umierającego na Krzyżu wytrysła Krew Odkupienia, tak z Chrystusa w chwale, który stał się πνεΰμα ζωοποιοΰν (gr. duchem ożywiającym /por. 1 Kor 15,45/) wytrysnął Duch Święty i ogarnął Chrystusem wszystko. A więc, zarówno nad Jordanem, jak i na Golgocie ostateczne świadectwo, że Chrystus jest Synem Bożym daje Duch. Nad Jordanem świadectwo to jest w jednym momencie czasu. Na końcu zaś dzieła Chrystusa jest odstęp czasu między Jego śmiercią a Zesłaniem Ducha Świętego. Ale to nie jest istotne. W rzeczywistości śmierć na Krzyżu, Zmartwychwstanie i Zesłanie Ducha Świętego stanowią jeden zbawczy fakt.
A więc trzej dają świadectwo: Duch, Woda i Krew, i ci Trzej w jedno się łączą (gr. καἲ οἱ τρεἶς εἰς τὂ ἓν εἰσιν) – może w jedno świadectwo, że Jezus jest Synem Bożym Wcielonym.
Niepostrzeżenie św. Jan przechodzi od świadectwa trzech do świadectwa Boga o swoim Synu. W wersecie 8 mówi o trzech, a w wersecie 9 mówi o świadectwie Boga bez żadnego wyraźnego przejścia od jednej myśli do drugiej. Tak bowiem pisze: Ponieważ trzej dają świadectwo: Duch, woda i Krew, a ci trzej w jedno się łączą. Jeśli przyjmujemy świadectwo ludzi, to świadectwo Boże jest większe, ponieważ jest to świadectwo Boga, które dał o swoim Synu. Z takiego sposobu pisania zdaje się wynikać identyczność między świadectwem Boga a świadectwem trzech w tym sensie, że świadectwo Boże o Synu swoim przybrało tę konkretną formę świadectwa trzech: wody, Krwi i Ducha, ale w swej istocie jest to świadectwo Boga o Synu swoim.
Tu się odsłania przed nami może najgłębiej natura wiedzy nadprzyrodzonej. Mówi, bowiem Apostoł, że kto wierzy w Syna Bożego, ten ma świadectwo Boga w sobie. Wiara jest to zdolność wyjścia ponad „ciało i krew”, ponad wszystkie możliwości przyrodzone człowieka i spotkanie się ze świadectwem Boga o Synu swoim. W tym potrójnym świadectwie wody, Krwi i Ducha tylko jedna wiara może odczytać właściwą treść, że jest to świadectwo Boga o Synu swoim i dlatego ten, kto wierzy, ma w sobie świadectwo Boga. To świadectwo Boga jest w nim duszą jego duszy, rdzeniem jego duchowego życia, sensem jego istnienia. Zewnętrznie ludzie się między sobą mało różnią, a tymczasem wśród tej masy ludzkiej są tacy, którzy korzeniami swego ducha sięgają tam, gdzie Bóg sam daje świadectwo o Synu swoim. Nic dziwnego, że dla ludzi, którzy dar taki otrzymali, szczęście jego posiadania wypełnia życie. Kto wierzy w Syna Bożego, ten ma świadectwo Boga w sobie. Kto nie wierzy w Boga, uczynił Go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu, jakie Bóg dał o swoim Synu. Można się zastanawiać, jak może być poczytane człowiekowi za winę nie przyjęcie przez niego świadectwa Boga, jeśli siłami natury swojej człowiek nie może nie tylko uwierzyć, ale nawet nawiązać jakiegokolwiek kontaktu poznawczego z tym świadectwem, nie może w ogóle wiedzieć o istnieniu takiego świadectwa, ani odczytać go w świadectwach ludzkich, które je zawierają. Wina człowieka przeciwko Bożemu świadectwu o Synu swoim powstaje w ten sposób, że jest w nim jakaś fundamentalna pycha i nieżyczliwość dla Boga, której gdyby nie było, światło łaski, którego Bóg nie skąpi, przeniknęłoby do duszy i dostrzegałby człowiek świadectwo Boga o Synu swoim. Ten opór człowieka przeciwko Bogu, pozbawia go potrzebnej łaski, a w rezultacie czyni go odpowiedzialnym za nieprzyjęcie świadectwa Boga. Kto zaś odrzuca czyjeś świadectwo, czyni tego kogoś kłamcą, a więc robi mu afront. Natomiast przyjęcie czyjegoś świadectwa jest uczczeniem tej osoby. Odrzucenie więc wiary jest afrontem wobec Boga. Nie można zbyt pogodnie patrzeć na ateizm. On jest obiektywnie strasznym afrontem wobec Boga i ogromnym złem dla człowieka. Jak się rzecz ma subiektywnie tego nie wiemy, ale przynajmniej można przypuszczać, że nie było bardzo poważnego szukania prawdy.
Ale świadectwo, jakie daje nam Bóg o swoim Synu nie dotyczy tylko Jego istoty, ale Jego Wcielenia i nie tylko Jego Wcielenia jako takiego, ale pełnego sensu Jego Wcielenia a mianowicie, że w Nim jest dla nas zbawienie i w Nim jest dla nas życie wieczne i tylko w Nim. To jest świadectwo Boga, że nie ma dla człowieka ani innego celu, ani innego sensu życia, ani innego wyjścia z niedoli, ani innego rozwiązania problemu człowieka i ludzkości w ogóle poza Synem Bożym Wcielonym. W Nim ześrodkowują się wszystkie główne linie ludzkiej egzystencji, ludzkich aspiracji, ludzkich potrzeb. A takie jest świadectwo: że Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia. Dla każdego, przeto człowieka pozostawiona jest ta alternatywa: albo życie w Chrystusie albo zguba. Tu znowu mamy jedną z tych absolutnych afirmacji św. Jana. To jest zupełnie pewne, że wszyscy będą w Chrystusie zbawieni, że wszyscy, którzy osiągną życie wieczne osiągną je w Chrystusie. To wiemy na pewno. Nasza wiedza zaś jest mniej dokładna i nie mamy całkowitej jasności, gdy chodzi o różne sposoby zbawczego zbliżania się Chrystusa. Św. Jan ujmuje ten problem słowami: Kto wierzy w Syna Bożego. Zasadniczo jest to jasne, że chodzi o przyjęcie przez człowieka zbawczego planu Wcielenia przez akt, który jest jednocześnie aktem wiary, nadziei i miłości, a także aktem posłuszeństwa wobec zbawczej woli Ojca. Ale, w jakim stopniu i w jakie różne sposoby akt ten może się zrealizować w duszy ludzkiej implicite, to już wymyka się naszym teologicznym sprecyzowaniom. Pewne jest natomiast, że akt ten w stanie doskonałym i w pełni dojrzałym jest tylko wówczas, gdy przylgnięcie do Syna Bożego Zbawcy, jest w pełni świadomym zaangażowaniem osoby człowieka. Ślicznie mówi Apostoł: Ten, kto ma Syna, ma życie, zaznaczając, że jest to prawdziwe posiadanie Boskiej Osoby i że właśnie na tym osobowym posiadaniu Osoby życie polega. Nawet w tym życiu czysto przyrodzonym na ziemi to, co najpiękniejsze, to, co daje jakieś przeżycie pełni, jakieś poczucie wolności i wyrastania ponad świat łączy się z posiadaniem osoby w miłości. Dlatego miłość ludzka jakkolwiek zraniona i skażona nigdy nie przestanie być natchnieniem najwyższej poezji i wszelkiego rodzaju piękna. Choć wygnana z raju i błądząca po tylu bezdrożach, miłość ludzka pozostaje zawsze tą fundamentalną wartością personalistyczną, która pozwala nam zrozumieć coś z istoty życia wiecznego.
Mówiąc o posiadaniu Boskiej Osoby Syna, Apostoł odsłania nam stosunek, którego drugą stroną jest oddanie własnej osoby Jego Osobie. Posiadanie jest wzajemne. Trzeba więc się stać a Christo possessas i na tym więc właśnie życie polega.
O tym napisałam do was – zakańcza Apostoł – którzy wierzycie w Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie życie wieczne. Chce Apostoł, aby wierzący wiedzieli, że już teraz posiadają życie wieczne, że życie wieczne nie zacznie się dopiero kiedyś, kiedy się stan obecny skończy. Tak jakby stan obecny był czymś zupełnie innym, nie mającym związku z życiem wiecznym. Św. Jan chce zbliżyć tę rzeczywistość, aby człowiek żył już teraz w Trójcy Świętej. Cała płycizna życia chrześcijańskiego płynie z ignorancji tej prawdy. Przeciętny chrześcijanin wyobraża sobie inaczej taki związek doczesności z wiecznością, jakby się zamieniało jedno na drugie. Jedno się kończy, a drugie się zaczyna. Miedzy jednym a drugim nie ma zasadniczego związku poza pewnym ustalonym przez Boga systemem rachunkowym, według którego dokonuje się wymiany zasługujących czynów tego życia na wieczne nagrody. Fatalny wpływ tak płytko pojętej doktryny de novissimis trudno dostatecznie ocenić. Apostoł mówi: napisałem do was, abyście wiedzieli, że macie życie wieczne. A więc jest rzeczą konieczną dla chrześcijanina wiedzieć, że już ma życie wieczne, aby już teraz mógł akty życia wiecznego czynić. Czy to jest dostatecznie podkreślane w wychowaniu chrześcijan? Mówi też abyście wiedzieli, że macie życie wieczne wy, którzy wierzycie w Syna Bożego. Widzimy, jakie to stawia wymagania od wiary. Wiara musi być taka, aby naprawdę stanowiła inchoatio vitae aeternae, aby była poznaniem Boga i jakimś jego widzeniem w ciemności, przebywaniem przed Jego Obliczem, jak mówi św. Paweł: z odkrytą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską, jakby w zwierciadle, przemieniając się w Jego wyobrażenie z jasności w jasność (2 Kor 3,18). Czy nasze pojęcie wiary nie zostało wyprane z wszelkich elementów życia i poznania Boga, a przez to pozbawione swej niezrównanej mocy uszczęśliwiającej? Do tego stopnia uśmierciliśmy naszą wiarę, że nawet zatracamy pojęcie wiary jako aktu, aby sprowadzić ją do zupełnej statystyki. Boimy się już powiedzieć „wierzę”, bo w tym jest jeszcze dynamika i zaangażowanie. Wolimy powiedzieć „jestem wierzący”, bo to już jest tylko stan cywilny, który mówi, że jestem oficjalnie reprezentantem określonego światopoglądu. Oto cośmy zrobili z życia wiecznego i jego potęgi. I taką wiarą mamy zwyciężać świat?
Fragment z książki Komentarz do 1 Listu św. Jana
Piotr Rostworowski OSB/EC – benedyktyn, pierwszy polski przeor odnowionego w 1939 roku klasztoru w Tyńcu. Więzień za czasów PRL-u. Kameduła – przeor eremów w Polsce, Włoszech i Kolumbii. W ostatnim okresie życia rekluz oddany całkowitej samotności przed Bogiem. Zmarł w 1999 roku i został pochowany w eremie kamedulskim we Frascati koło Rzymu. Był zawsze bliski mojemu sercu – napisał po Jego śmierci Ojciec Święty Jan Paweł II. Autor licznych publikacji z dziedziny duchowości i życia wewnętrznego.
Fot. Archiwum Opactwa Benedyktynów w Tyńcu
Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.
Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.
To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!