Umieszczony przez 11:15 Historia, Ojcowie pustyni

„Opowiadania dla Lausosa” (6) Mistrz Palladiusza: Ewagriusz Pontyjski i jego doktryna ascezy

Palladiusz był silnie związany ze środowiskiem chrześcijańskich intelektualistów…

Palladiusz był silnie związany ze środowiskiem chrześcijańskich intelektualistów, którzy uważali się za zwolenników wielkiego aleksandryjskiego teologa pierwszej połowy III w. – Orygenesa. Należeli do niego Rufin z Akwilei i Melania, Izydor przygotowujący go w Aleksandrii do ascetycznego żywota, Dydym Ślepy, wielki teolog, i wreszcie – nade wszystko – Ewagriusz, mistrz Palladiusza w czasie jego życia w Celach. W Historia Lausiaca – Opowiadania dla Lausosa znajdziemy liczne dowody fascynacji Palladiusza tym ascetą i autorem o osobowości oryginalnej i silnej (nieporównywalnie oryginalniejszej i silniejszej niż Palladiusz).

Zanim przystąpię do analizy 38. rozdziału Historia Lausiaca – Opowiadania dla Lausosa, zawierającego żywot Ewagriusza, otworzyć muszę w mych rozważaniach nawias po to, by przedstawić doktrynę tego „filozofa pustyni” (niezmiernie trafne określenie wprowadzone przez A. Guillaumonta). Bez takiego, nawet z konieczności krótkiego, wykładu trudno by nam było przystąpić do ustalania rozmiarów długów Palladiusza w stosunku do swego mistrza.

W Księdze Starców zachował się tekst Ewagriusza, który warto tu zacytować, gdyż pozwala on nam zrozumieć, skąd się brała powszechna w środowisku ascetycznym fascynacja jego dziełami. Trafność psychologiczna, subtelność analizy stanów ducha ludzi pragnących podążać ascetyczną drogą ku zbawieniu jest uderzająca.

Powiedział abba Ewagriusz: „Siedź w celi i skupiaj myśli. Pamiętaj o dniu śmierci: wyobraź sobie martwe ciało, zrozum to nieszczęście i przyjmij trud: pogardź światową próżnością, abyś mógł wytrwać stale w skupieniu i nie osłabnąć w tej woli. Rozpamiętuj także los tych, którzy już są w piekle: myśl, w czym są tam pogrążone dusze, w jakim okropnym milczeniu, w jakich gorzkich jękach, w jakim strachu, udręce i oczekiwaniu. Rozważ niekończącą się mękę, łzy bezcielesne i nieustające. Ale pamiętaj także o dniu zmartwychwstania, w którym staniemy przed Bogiem. Wyobraź sobie ten straszliwy i przerażający trybunał. Rozważ, co tam przygotowano dla grzeszników: zawstydzenie przed Bogiem, przed aniołami i archaniołami, i wszystkimi ludźmi, to jest karę, ogień nieustraszony, robaka, który nie umiera, otchłań ciemności, zgrzytanie zębów, strachy i męki. Rozważ także i dobra przygotowane dla sprawiedliwych: swobodny przystęp do Boga Ojca i Jego Chrystusa, do aniołów i archaniołów i całej wspólnoty świętych, Królestwo Niebieskie i jego dary, radość i rozkosz. O jednym i drugim pamiętaj nieustannie; i nad sądem na grzeszników płacz i przejmuj się skruchą, ze strachu, abyś i ty się pośród nich nie znalazł; a z losu sprawiedliwych ciesz się i raduj. I staraj się podzielić radość tych drugich, a losu tych pierwszych uniknąć. Bacz, abyś nigdy, czy to w celi, czy poza celą, gdziekolwiek będziesz, nie zapomniał i nie stracił z oczu tej prawdy. W ten sposób, przynajmniej przez pamięć na nią, zdołasz uciec przed nieczystymi i szkodliwymi myślami”.

Ewagriusz twierdził z naciskiem, że w swoich dziełach powtarzał jedynie nauki egipskich mistrzów ascezy: Antoniego, obu Makarych i wielu innych, którzy wypracowali model życia „poza światem”; swoje zadanie widział w przekazaniu dorobku niemal stuletniego już wówczas ruchu. Nie ma powodów, byśmy mieli odrzucić jego deklaracje, jednak doktryny Ewagriusza nie da się sprowadzić do prostego zapisu tradycji monastycznych. „Filozof pustyni” zawarł w swych traktatach uczone spekulacje wykraczające daleko poza to, o czym mówiono i czego nauczano w eremach i klasztorach Egiptu. Nade wszystko próbował znaleźć dla znanych mu monastycznych praktyk głębokie uzasadnienie na gruncie teologicznym.

Pierwsze zadanie, przed którym, wedle Ewagriusza, staje mnich w początkach swej ascezy, stanowi osiągnięcie hesychia. Ten grecki termin, trudny do przełożenia jednym słowem, oznacza stan uspokojenia, skupienia, „wyciszenia”, kiedy to mnich pozbywszy się trosk i niepokojów mających za przedmiot świat zewnętrzny oddaje się pracy nad doskonaleniem samego siebie. Być w pełni mnichem to znaczy żyć w stanie hesychia. Aby ją osiągnąć trzeba zrezygnować z życia rodzinnego, majątku, towarzystwa ludzi zanurzonych „w świecie”. Nawet na pustyni mnich powinien ograniczać swe kontakty z innymi braćmi, pozostawać możliwie jak najdłużej we własnej celi, oddając się pracy i modlitwie, medytując nad bliską śmiercią, karami i nagrodami, jakie Bóg przeznaczył ludziom.

Hesychia jest warunkiem wstępnym prowadzącym do kontemplacji, warunkiem niezbędnym, ale nie jedynym. Spokój zewnętrzny nie jest bynajmniej automatycznie tożsamy ze spokojem wewnętrznym. Mnichowi potrzebne jest osiągnięcie apatheia, uwolnienia od namiętności, stanu osiąganego w walce z demonami, które posługiwały się w tej batalii myślami: logismoi (oczywiście myślami złymi) wnikającymi w głąb duszy człowieka, burzącymi jej spokój i uniemożliwiającymi skuteczną modlitwę. Dla Ewagriusza terminy logismos i szatan (lub diabeł czy demon) są synonimiczne. Metoda walki o hesychia i apatheia określana jest przez Ewagriusza mianem praktike.

Większość rozważań Ewagriusza w jego traktatach ascetycznych poświęcona jest na niezwykle subtelną analizę logismoi. Dają się one jego zdaniem podzielić na osiem grup. Pierwsza obejmuje myśli, których przedmiotem jest obżarstwo (gastrimargia), druga – nieczystość (porneia), trzecia pożądanie pieniędzy (filargyria). Na czwartej pozycji Ewagriusz sytuuje logismoi powodujące smutek (lype), na piątej gniew (orge), szóstej – zniechęcenie (grecki termin akedeia z trudem poddaje się tłumaczeniu; mieści się w tym pojęciu znudzenie, rosnąca obojętność, wstręt do ascezy, brak wiary w możliwość postępów). Siódma grupa logismoi obejmuje chełpliwość (kenedoxia), ósma – pychę (hyperefania). Wykaz ten, posługujący się kategoriami filozofii stoickiej, legł u podstaw powstałej później listy siedmiu grzechów głównych. Na Zachód listę logismoi (czyli po łacinie vitia) przeniósł Jan Kasjan. Logismoi są ze sobą powiązane i jedne rodzą drugie: obżarstwo popycha ku nieczystości, pożądanie pieniędzy do smutku, smutek do gniewu. Chełpliwość rodzi się często z sukcesów na ascetycznej drodze, mnich jest bowiem gotów sam sobie przypisać zasługi w walce z logismoi – i wtedy właśnie upada pod ciężarem pychy.

Mnicha ukrytego z dala od świata, na pustyni, demony kuszą wyobrażeniem rzeczy; równie to niebezpieczne dla duszy jak ich nieobecny przedmiot.

Ewagriusz szuka sposobów walki z logismoi, uczy, jak je rozpoznawać, jak narzucić sobie dyscyplinę myślenia, jak określić etap walki i ustalić odpowiednią dla niego taktykę.

Apatheia, wolność od namiętności, mnich musi zdobywać powoli, krok za krokiem. Osiągnięcie jej jest celem całego procesu praktike, ale nie jest ona celem samym w sobie – apatheia prowadzi bowiem ku kontemplacji Boga, ku poznaniu, ku gnostike. Człowiek winien walczyć o jej zdobycie, choć nie będzie w stanie, na tym świecie, osiągnąć w pełni tego celu.

Ewagriusz posługuje się trójdzielnym platońskim podziałem duszy na rozumną, impulsywną, zmysłową. Druga i trzecia stanowią siedlisko pasji, które wedle niego (podobnie jak wedle stoików) uznać trzeba za choroby duszy. Proces leczenia duszy polega na leczeniu części impulsywnej i zmysłowej. Duszę zmysłową, w której rodzą się logismoi obżarstwa i nieczystości, trzeba leczyć przy pomocy wyrzeczenia się pokarmów i rezygnacji z życia seksualnego; część impulsywną naprawia się przez cnotę łagodności i pokory a także uprawianie miłości bliźniego. Mnich powinien zdawać sobie sprawę z osiągniętego przez niego etapu leczenia duszy, po to, by móc stosować odpowiednią dla niego taktykę walki.

Apatheia rodzi się stopniowo. Łatwiej jest wyleczyć duszę zmysłową, trudniej impulsywną. Ewagriusz dokonuje rozróżnienia między apatheia niedoskonałą (lub małą) i apatheia doskonałą. Pierwszą osiąga mnich, gdy pokona pasje zrodzone z części zmysłowej duszy, drugą – gdy opanuje część impulsywną. Apatheia doskonała jest właściwa aniołom, dla ludzi stanowi cel, którego nie da się w pełni osiągnąć na tym świecie.

Gnostike, czyli wiedza duchowa, dzieli się na dwie wielkie części: naturalną wiedzę lub kontemplację, której przedmiotem są byty stworzone przez Boga, oraz teologię – wiedzę o Bogu. Z kolei wiedza (lub kontemplacja) naturalna składa się z drugiej kontemplacji naturalnej, mającej za przedmiot byty materialne i widzialne oraz pierwszej kontemplacji naturalnej zajmującej się bytami niewidzialnymi i duchowymi. Kontemplacja naturalna druga posługuje się z konieczności zmysłami, ale wykracza poza nie, poszukując właściwego sensu bytów. Demony toczą walkę z człowiekiem kroczącym drogą ku apatheia, a czynią to z zazdrości, starają się bowiem nie dopuścić do tego, by człowiek posiadł wiedzę duchową.

Przed mnichem, który osiągnie stan umożliwiający mu duchową kontemplację, otwiera się nowy świat, poznaje on wtedy ukrytą naturę rzeczy. Wiedza duchowa stanowi klucz do jej rozumienia. Tyczy się to także Biblii: dopiero wówczas mnich staje się świadomy ukrytego jej sensu (egzegeza alegoryczna jest częścią duchowej kontemplacji sensu Pisma Świętego). Mnich, który wkracza w fazę gnostike, odkrywa wiedzę ukrytą, której zwykli ludzie nie mogą posiąść, i której im objawiać nie należy. Jej przedmiotem jest natura stworzenia, dzieje upadku intelektów i drogi prowadzące do odtworzenia ich pierwotnej jedności z Bogiem. Chrystus jest, zdaniem Ewagriusza (idącym w tej części wywodów za Orygenesem), intelektem początkowo nie różniącym się od innych, zachowującym jedność z Bogiem (a więc i wiedzę duchową) wtedy, gdy inne odłączyły się od Niego. Właśnie dzięki Chrystusowi, który przyjął na siebie ciało, cząstki pierwotnej jedności, odłączone od Boga i upadłe „w materię”, mogą poznać drogę zbawienia. W odległej perspektywie wszystkie intelekty (także i demony) osiągną stan, jaki jest właściwością aniołów.

Palladiuszowy żywot Ewagriusza zachował się w zarówno w tej postaci Historia Lausiaca – Opowiadania dla Lausosa, jaka powstała ok. 420 r., jak w starszej wersji napisanej przed opuszczeniem Egiptu. Porównanie obu tekstów jest bardzo istotne, gdyż uzmysławia nam, w jaki sposób Palladiusz pracował, dla kogo przeznaczył Historia Lausiaca – Opowiadania dla Lausosa i jakich zmian dokonał w swym pierwotnym tekście. Zacznę więc od zacytowania tłumaczenia rozdziału 38 Historia Lausiaca – Opowiadania dla Lausosa.

(1) Nie wypada mi pominąć tutaj historii Ewagriusza, słynnego diakona, człowieka, który żył zgodnie z nauką Apostołów; przeciwnie, trzeba ją zapisać dla zbudowania czytelników i ku chwale dobroci naszego Zbawiciela. Opowiemy ją od samego początku, jak to żył zgodnie ze swoimi zasadami, a po ascetycznym życiu na pustyni umarł godnie, mając pięćdziesiąt cztery lata, jak jest napisane: W krótkim czasie przeżył czasów wiele.

(2) Pochodził z Pontu, z miasta Ibora, był synem miejscowego chorepiskoposa. Został powołany na lektora przez Bazylego, biskupa Kościoła w Cezarei. Po śmierci Bazylego biskup Grzegorz z Nazjanzu, wyróżniający się mądrością, siłą charakteru i wykształceniem, zwrócił uwagę na zdolności Ewagriusza i wyświęcił go na diakona. Potem, na wielkim synodzie w Konstantynopolu, przekazał go świętej pamięci biskupowi Nektariuszowi jako człowieka biegłego w prowadzeniu dysput z heretykami. Tam, w wielkim mieście zabłysnął wymową, występując śmiało przeciwko wszelkim herezjom. (3) Zyskał on dzięki temu szacunek w całym mieście. Wtedy to, jak to sam opowiadał, owładnęła nim miłosna żądza; wprawdzie zdołał uwolnić od niej swój umysł, ale wówczas z kolei zakochała się w nim ta właśnie kobieta, żona jednego z miejscowych dostojników. Ewagriusz pełen bojaźni Bożej i mając na względzie swe własne sumienie, wyobraziwszy sobie rozmiar skandalu i radość, jaką sprawiłby heretykom, w gorących modlitwach błagał Boga, by On położył kres tej pożądliwości. Ponieważ szalona namiętnością kobieta narzucała mu się, chciał od niej odejść, ale nie potrafił tego uczynić, gdyż trzymały go więzy tej niewoli.

(4) Niebawem, zanim doszło między nimi do zbliżenia, modlitwa Ewagriusza została wysłuchana. Miał wizję anielską, w postaci żołnierzy służących namiestnikowi; zatrzymano go i jakby do trybunału rzucono go do więzienia, które nazywają custodia, unieruchomiono mu szyję i ręce przy pomocy żelaznych okowów i łańcuchów; ci, którzy go aresztowali, nie powiedzieli wcale, dlaczego to uczynili. Ewagriusz miał świadomość, że stało się to z powodu owej kobiety: domyślał się w tym interwencji jej męża. (5) Tymczasem toczył się inny proces, obok torturowano innych więźniów. Ewagriusz popadł więc w wielką trwogę. Wtedy anioł, który spowodował wizję, zmienił postać i ukazując mu się pod postacią jego bliskiego przyjaciela, a widząc go wśród czterdziestu innych oskarżonych związanych w szeregu sznurem, powiedział: „Za co cię zatrzymano, panie diakonie?” Ewagriusz odparł: „Naprawdę nie wiem. Przypuszczam, że ten a ten, jeden z byłych namiestników, napadł na mnie powodowany nieuzasadnioną zazdrością. Obawiam się, że przekupiony sędzia może mnie skazać”. (6) Tamten na to powiedział: „Jeśli chcesz posłuchać rady swego przyjaciela, to nie powinieneś pozostać w mieście”. Na to Ewagriusz: „Jeżeli Bóg wyrwie mnie z tego nieszczęścia, a ujrzysz mnie jeszcze w Konstantynopolu, to możesz myśleć, że zasługuję na tę karę”. Wówczas tamten: „Przyniosę Ewangelię, a ty mi przysięgnij, że opuścisz miasto i zadbasz o zbawienie duszy, a ja uwolnię cię z tej trudnej sytuacji”. (7) Przyniósł Ewangelię i Ewagriusz na nią przysiągł: „Wyjąwszy jeden dzień, potrzebny na złożenie bagażu na statku, nie pozostanę tu już ani chwili”. Natychmiast po złożeniu tej przysięgi Ewagriusz ocknął się z nocnej wizji, a kiedy wstał, rozważył co się stało: „Chociaż przysięgę złożyłem w czasie wizji, to przecież poprzysiągłem”. Załadował więc swój dobytek na statek i wyruszył do Jerozolimy.

(8) W Jerozolimie przyjęła go świętej pamięci Melania z Rzymu. Wtedy jednak diabeł znów uczynił twardym jego serce, tak jak kiedyś serce faraona. Ewagriusz był jeszcze człowiekiem młodym, silnym i zdrowym, zaczęły się więc w nim budzić wątpliwości; popadł w rozterkę, ale nie zwierzał się nikomu. Jeszcze raz zmienił szaty, a chełpliwość przeniknęła do jego mowy. Jednakże Bóg, który nie pozwala zginąć nikomu z nas, sprowadził na niego febrę i przez sześć miesięcy ciężką chorobą dręczył mu ciało, które było powodem jego kłopotów. (9) Kiedy lekarze byli już bezradni i nie potrafili znaleźć skutecznego sposobu leczenia, rzekła do niego świętej pamięci Melania: „Nie podoba mi się, synu, twoja przewlekła choroba. Wyznaj mi swe tajne myśli, bo choroba twoja nie przyszła bez boskiej interwencji”. A gdy Ewagriusz wyznał jej wszystko, powiedziała: „Daj mi słowo w obliczu Pana, że będziesz przestrzegał zasad życia mniszego, a ja, choć jestem grzeszna, modlić się będę o przedłużenie twego życia”. Ewagriusz złożył taką obietnicę i w niewiele dni wyzdrowiał. Wstał więc z łóżka, otrzymał od Melanii nowy strój i udał się na pustynię, do Nitrii w Egipcie.

(10) Przebywał tam przez dwa lata, a potem zagłębił się w pustynię. Żył czternaście lat w tak zwanych Kellia, żywiąc się jednym funtem chleba dziennie i jednym sekstariusem oliwy na trzy miesiące, a był to człowiek przyzwyczajony do wygodnego, zbytkownego życia wśród przyjemności. Odmawiał dziennie sto modlitw, a na jedzenie zarabiał, przepisując teksty, gdyż bardzo zręcznie posługiwał się pismem zwanym oxyrynchos.

W ciągu piętnastu lat doskonale oczyścił swój umysł, tak, że otrzymał dar wiedzy, mądrości i rozróżniania duchów. Napisał też wtedy święte dla mnichów dzieło w trzech księgach zatytułowane Antirrhetikos, w którym przedstawiał sposoby walki z demonami. (11) Sam nam opowiadał, że mocno atakował go demon rozpusty: wtedy przez całą zimową noc stał nago w studni tak, że jego ciało zamarzło. Innym razem napadł na niego demon bluźnierstwa wówczas, jak sam nam opowiadał, przez czterdzieści dni nie schował się pod dach, tak, że jego ciało roiło się od kleszczy niczym skóra nierozumnych zwierząt. Za dnia przyszły do niego trzy demony przybierając postać duchownych, chciały prowadzić z nim dysputę na temat wiary. Jeden podawał się za arianina, drugi za eunomianina, a trzeci za apolinarystę. Ewagriusz w swej mądrości pokonał ich za pomocą niewielu słów. (12) Innego znów dnia zginął klucz od kościoła; Ewagriusz uczynił znak krzyża nad zamkiem, wezwał imienia Chrystusa, popchnął ręką i otworzył.

Ze strony demonów doznał tylu udręk i tylu pokus, że wprost trudno je zliczyć. Jednemu ze swych uczniów dokładnie przepowiedział wydarzenia, które miały się spełnić za osiemnaście lat. Mówił: „Odkąd udałem się na pustynię, nie tknąłem sałaty ani żadnej innej zielonej jarzyny, owoców, winogron i mięsa, a także wody do mycia”. (13) Później, po szesnastu latach surowej diety, niedomagania żołądkowe zmusiły go do jedzenia gotowanych potraw; odtąd przez dwa lata nie jadł chleba, lecz kleiki i gotowane warzywa; trzymając się takiej diety, zmarł w dniu Epifanii, przyjąwszy w kościele komunię. Przed śmiercią powiedział nam: „Od trzech lat nie cierpię z powodu pragnień cielesnych — po tylu latach życia w znoju, trudzie i wśród nieustannych modlitw”. Gdy doniesiono mu o śmierci ojca, odrzekł posłańcowi: „Przestań bluźnić, mój Ojciec jest nieśmiertelny” (Historia Lausiaca – Opowiadania dla Lausosa 38).

Początek żywotu Ewagriusza w pierwszym dziele Palladiusza różni się od relacji Historia Lausiaca – Opowiadania dla Lausosa. Poza nieco odmiennym niż w tekście greckim wyjaśnieniem, dlaczego trzeba opowiadać o cnotach ludzi, którzy „żyli życiem Apostołów”, Palladiusz od razu mówi czytelnikowi (paragraf Ab), że to Ewagriusz nauczył go życia w Chrystusie i rozumienia Pisma Świętego w sposób duchowy a także wyjaśnił, co należy traktować jako słowa starych bab (aluzja do „fałszywej gnozy”, którą Ewagriusz często atakował w swych pismach). Dowiadujemy się, że Palladiusz cały czas spędzony na pustyni przeżył z Ewagriuszem; w ciągu tygodnia mistrz i uczniowie zamknięci byli w swych eremach, ale noc z soboty na niedzielę i niedzielę spędzali razem. Ów wstęp Palladiusz kończy zapewnieniem, że wszystko, co o Ewagriuszu napisze, pochodzi z jego własnego doświadczenia.

W tym miejscu Palladiusz zaczyna opowiadać o życiu Ewagriusza (paragrafy lb–5b), różnice między tekstami greckim (Historia Lausiaca – Opowiadania dla Lausosa) i koptyjskim są bardzo małe. Dowiadujemy się o jego pochodzeniu, święceniach, działalności polemicznej w Konstantynopolu a także o dramatycznej historii jego miłosnej pasji i wizji, która skłoniła go do udania się do Jerozolimy, chorobie i latach jego ascezy w Egipcie. Pojawia się krótka nota (paragraf B), której w greckiej Historia Lausiaca – Opowiadania dla Lausosa nie ma: Ewagriusz zapytać miał Makarego, w jaki sposób może zwalczyć ducha nieczystości. Na to Makary odpowiedział: „Nie jedz owoców ani potraw, które przeszły przez ogień”. Opowiadanie (paragraf C) o chorobie zmuszającej Ewagriusza do złagodzenia ascezy jest nieco dokładniejsze, ale różnice nie są istotne. Natomiast za znamienne należy uznać rozważania o reżymie snu (paragraf D). Ewagriusz spał tylko jedną trzecią nocy, nigdy w dzień. Chodził po podwórzu swego eremu, aby odpędzić senność, medytował wtedy i modlił się, zajmował swój umysł rozważaniami nad Biblią.

Dokładniej też Palladiusz opowiada o twórczości Ewagriusza, zaczynając od stwierdzenia, że znał dobrze Pismo Święte i tradycję Kościoła katolickiego (paragraf 8a–c). Napisał trzy księgi o doktrynie: jedną o mnichach cenobitycznych, drugą o mnichach przebywających w celach na pustyni i trzecią o duchownych.

Palladiusz przechodzi raz jeszcze do opowiadania o nauczycielskiej działalności Ewagriusza (paragraf E). Bracia zbierali się wokół niego w sobotę i niedzielę, „badając swoje myśli razem z nim przez całą noc, wysłuchując jego słów dodających im odwagi aż do wschodu słońca”. Mistrz zachęcał tych uczniów, którzy mieli „myśli głębokie lub sprawiające ból”, by poczekali aż inni bracia odejdą i przedstawiali swe problemy w cztery oczy, bojąc się, że młodsi w ascezie bracia mogliby doznać uszczerbku.

Ewagriusz był wedle Palladiusza (paragraf F) człowiekiem gościnnym, jego erem mógł przyjmować do pięciu, sześciu przybyszów, którzy pochodzili z innych krajów. Przyciągała ich jego doktryna, jego asceza i jego inteligencja. Miał on znaczne środki materialne, gdyż wielu ludzi przysłało mu pieniądze (jego ekonom dostarczający wszystkiego miewał nieraz ponad dwieście srebrnych monet).

W paragrafie G znajdziemy inną jeszcze wiadomość, której brak w greckiej Historia Lausiaca – Opowiadania dla Lausosa: biskup Aleksandrii, Teofil, pragnął wyświęcić go na biskupa Thmuis, ale Ewagriusz nie chciał tej godności.

Pewnej nocy (paragraf G) demony przyszły do eremu i pobiły Ewagriusza biczami. Uczniowie jego słyszeli głos mistrza i widzieli ślady uderzeń, ale demony dla nich pozostały niewidzialne. Palladiusz zachęca następnie (paragraf I) tych, którzy chcą się dowiedzieć o próbach, jakie przeszedł Ewagriusz, do czytania księgi skierowanej przeciwko myślom/demonom. Napisał on to dzieło, aby mnisi, stwierdzając, że inni są także kuszeni, znajdowali zachętę do walki.

Do opowiadania o ataku demona rozpusty Palladiusz w swej pierwszej wersji dodaje istotną dla motywacji postępowania Ewagriusza informację: miał on pomyśleć, że Bóg go opuścił, i właśnie wtedy i właśnie dlatego zanurzył się w zimową noc do zbiornika z wodą.

W paragrafie J Palladiusz opowiada o wizjach Ewagriusza, z których zdawał sprawę swym uczniom.

Pewnej nocy został porwany w niebo tak wysoko, że ogarniał cały wszechświat. Istota, która go porwała, przyrzekała mu panowanie nad wszystkim. „Idź – powiedziała – bądź litościwy, pokorny i zawierz we wszystkim Bogu. Będziesz panował nad wszystkim”. Ewagriusz nie był pewien, czy został uniesiony w górę w duchu, czy w ciele. Toczył walkę o zdobycie tych dwóch cnót, o których usłyszał. Termin „panowanie”, „rozkazywanie” jest dla nas nieco zaskakujący (gotowi bylibyśmy podejrzewać, że wizja była demonicznej natury – ale to nieprawda, jak wskazuje ciąg dalszy). G. Bunge twierdzi, i ma zapewne rację, że przez „panowanie” trzeba rozumieć „wiedzę”, inaczej scena nie miałaby, w świetle doktryny Ewagriusza, sensu.

Ewagriusz miał zwyczaj mówić (paragraf K), że pokora prowadzi umysł do właściwej wiedzy, pociągając go ku górze. O czystości zaś ciała twierdził, że posiadają ją nie tylko mnisi – jest wielu ludzi żyjących w świecie, którzy ją praktykują.

W ustach Ewagriusza nie można było znaleźć słowa świeckiego czy drwiącego, nie chciał on także słuchać podobnych słów od innych (paragraf L).

Do wiadomości o odmowie przyjęcia biskupich święceń z rąk Teofila w paragrafie M Palladiusz dodaje opowiadanie o cudzie dokonanym w Palestynie, w czasie ucieczki przed ordynacją. Uwolnił on kobietę od demona, który łudził ją osiągnięciem anielskiego stanu życia (objawy: niechęć do wszelkiego stworzenia, odmowa utrzymywania stosunków seksualnych z mężem, wygłaszanie nauk filozoficznych).

Pewnego razu (paragrafy N i O) Palladiusz miał okazję osobiście wysłuchać opowiadania pewnego starca, który udając się z uczniem w podróż do Ewagriusza, znalazł się w niebezpieczeństwie utraty życia z powodu braku żywności i zginąłby, gdyby nie znalazł dwóch chlebów na drodze. Na pytanie, czy cud był dziełem demonów, mistrz odpowiedział historią z własnego doświadczenia. Znalazł on bowiem na drodze sakiewkę z trzema złotymi solidami (suma wysoka). Najpierw pilnował jej, czekając na właściciela, następnie poszukiwał w okolicy tego, do którego należałaby zguba. A gdy taki się nie zgłosił, postanowił rozdzielić kwotę wśród ludzi w podróży, ciągle nie będąc pewnym, czy sakiewka nie została podrzucona przez demona. Co się tyczy chleba, który ocalił życie starcowi i jego uczniowi był on, jego zdaniem, anielskiej natury, gdyż rzeczy pochodzące od demonów cuchną, a dusza widząc je, czuje przykry niepokój.

W paragrafie O11 znajdziemy występującą w wersji greckiej historię debaty teologicznej między demonami udającymi heretyków a Ewagriuszem, jednak w wersji koptyjskiej Palladiusz przytacza w sposób szczegółowy pytania diabelskie i odpowiedzi Ewagriusza, dla których możemy znaleźć analogie w jego własnych pismach.

Zestawienie dwóch wersji rozdziału o Ewagriuszu pokazuje, że przystępując do redagowania tekstu w wersji przeznaczonej dla Lausosa i czytelników całego greckojęzycznego świata, Palladiusz dokonał istotnych cięć. Po pierwsze, usunął i to w sposób konsekwentny to, co tyczyło się relacji Ewagriusza z uczniami: spotkania w noc sobotnią i niedzielną, rozmowy o myślach i przeżywanych pokusach, wizyty braci z daleka poszukujących mądrości i wsparcia. Po drugie znacznie też skrócona została ta część wywodów pierwotnego dzieła, w której Palladiusz miał okazję wyłożyć poglądy teologiczne mistrza. Pozostała anegdota o demonach udających heretyków, ale ich wywody i polemika z nimi nie były zdaniem Palladiusza interesujące (czy zrozumiałe?) dla jego nowych czytelników. W Historia Lausiaca – Opowiadania dla Lausosa znalazła się wiadomość o zanurzeniu Ewagriusza za karę do lodowatej wody, ale znikła tak istotna wiadomość, że pokutował on w ten sposób nie za myśli nieczyste, a za brak wiary w pomoc Boską. Palladiusz uznał także, że nie należy pozostawić opowiadania o wizji przeżytej przez Ewagriusza. Podejrzewam, że w latach, w których redagował swe dzieło, takie wizje w Azji Mniejszej stały się tematem niebezpiecznym.

Palladiusz zachował wtedy szczegóły biograficzne wraz z opowiadaniem o wizji we śnie, które tłumaczyły okoliczności ucieczki z Konstantynopola. Uznał także za ważne informacje o chorobie w Jerozolimie i o interwencji Melanii. Oba epizody były istotne przede wszystkim ze względu na walory dydaktyczne dzieła. Z opowiadania o pustynnym życiu pozostały wiadomości o surowej ascezie. Palladiusz wyraźnie był zażenowany, iż jego bohater czynił niewiele cudów, dodał więc opowiadanie o otwarciu zamka. Cud był to niewielki i nie rekompensował utraty opowiadania o uleczeniu kobiety, zbyt mądrej i niebezpiecznie niechętnej obowiązkom swej płci, aby uznać jej postawę za dowód świętości a nie demonicznego opętania. Zniknął cały epizod o chlebach podrzuconych przez aniołów i sakiewce nieznanej natury. Prawdopodobnie Palladiusz doszedł do wniosku, że jego bohater nie wypadał w nim najlepiej.

Całkowicie usunął dwa epizody związane z biskupem Aleksandrii, Teofilem. W czasach, gdy Palladiusz był po raz pierwszy w Egipcie, nic nie wskazywało, że Teofil stanie się prześladowcą ludzi o poglądach zbliżonych do poglądów Ewagriusza.

W 419–420 r. nasz autor miał za sobą bolesne doświadczenia wynikające stąd, że w sporze między Teofilem a Janem Chryzostomem wybrał stronę tego drugiego; a że nie chciał (i nie mógł jeszcze) krytykować Teofila, wolał więc obydwa paragrafy opuścić.

Represje, jakie dotknęły zwolenników Orygenesa ze strony Teofila, nie objęły Ewagriusza, zmarł on w tym samym roku, w którym jego przyjaciele i uczniowie musieli opuścić pustynne laury Doliny Nitryjskiej, a nawet udać się na wygnanie. W tym czasie Palladiusz był już poza Egiptem.

Na początku V w. osoba i pisma Ewagriusza pozostały na uboczu polemik antyorygenistycznych. Sokrates tworzący Historię Kościoła w połowie V w. nie wahał się jeszcze przed nakreśleniem jego wielce pochlebnego portretu. Dopiero za panowania Justyniana (517–565), gdy orygenistyczni mnisi Palestyny z racji swych chrystologicznych poglądów, drastycznie odległych od tego, co było już teologiczną normą we wschodnich Kościołach tych czasów, stali się przedmiotem kościelnego dochodzenia, Ewagriusz znalazł się w ogniu ostrej krytyki. Potępiono go w czasie piątego soboru ekumenicznego w Konstantynopolu (553 r). za jego chrystologię, a także za twierdzenia o preegzystencji dusz oraz o apokatastazie (czyli teorii, wedle której wszystkie istoty — nawet demony — zostaną ostatecznie zbawione). Zakazano czytania jego dzieł.

A jednak większość literackiego dorobku Ewagriusz nie zginęła, mimo soborowego wyroku. Jego ascetyczna doktryna tak głęboko przeniknęła do duchowości monastycznej, że wykorzenienie jej było niemożliwe. Część traktatów Ewagriusza, tych, które z teologicznego punktu widzenia wywoływały najmniej oporów, przetrwała nawet w greckiej wersji, gdyż przypisano je autorom o nienagannej opinii (przede wszystkim Nilowi). Inne dzieła zachowały się w przekładach na języki chrześcijańskiego Wschodu (zwłaszcza na syryjski i ormiański); czytano je i kopiowano w środowiskach monofizyckich i nestoriańskich, które nie czuły się związane decyzją swych doktrynalnych przeciwników.

Także łaciński Zachód ma swoje długi wobec Ewagriusza, choć jego dzieła stały się dostępne dzięki wydaniom i przekładom dopiero w naszych czasach. Czytano natomiast powszechnie utwory Jana Kasjana, które zawierały wykład ewagriańskiej doktryny ascetycznej.


Fragment publikacji Drugi dar Nilu, czyli o mnichach i klasztorach w późnoantycznym Egipcie


Prof. Ewa Wipszycka jest historykiem i papirologiem; w badaniach naukowych koncentruje się na historii Egiptu od czasów Aleksandra Wielkiego; wiele uwagi poświęca okresowi późnego antyku. W bogatym dorobku naukowym autorki znajdują się między innymi: Vademecum historyka starożytnej Grecji i Rzymu (t. 1–3), Historia starożytnych Greków (t. 1–3), Kościół w świecie późnego antykuO starożytności polemicznieMoines et communautés monastiques en Égypte: (IVe–VIIIe siècles)Drugi dar Nilu, czyli o mnichach i klasztorach w późnoantycznym EgipcieChrześcijaństwo starożytnego Egiptu.


Fot. Marcin Marecik / Na zdjęciu: fragment fresku z kapitularza gotyckiego w Opactwie Benedyktynów w Tyńcu

(Visited 268 times, 1 visits today)


Jeśli zainteresował Cię nasz materiał, mamy dla Ciebie propozycję! Możesz otrzymywać raz w tygodniu, w sobotę o 19:00, e-mail z najnowszymi artykułami z portalu cspb.pl. Wystarczy, że zapiszesz się do naszych powiadomień poniżej...

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi artykułami, informacjami dotyczącymi projektu "Filokalia" oraz nowościami wydawniczymi? Jeśli tak, zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej, gdzie znajdziesz formularze do zapisu na nasze newslettery.

Czytelnicy i słuchacze naszych materiałów dostępnych w księgarni internetowej, na stronie cspb.pl, kanale YouTube oraz innych platformach podcastowych mogą być zainteresowani, w jaki sposób mogą nas wesprzeć. Od jakiegoś czasu istnieje społeczność darczyńców, którzy aktywnie i regularnie wspierają nasze działania.

To jest tylko pewna propozycja, możliwość wsparcia — jeżeli uważasz, że to, co robimy, jest wartościowe i chcesz dołączyć do darczyńców, od teraz masz taką możliwość. Z góry dziękujemy za każde wsparcie!

Zamknij